Autor dr n. wet. Joanna Zarzyńska

,,Wydawać by się mogło, że o kleszczach napisano już wszystko. Tymczasem wiedza przeciętnego właściciela psa na temat tych pasożytów jest zaskakująco niska. Co więcej pokutuje mnóstwo nieprawdziwych informacji na temat kleszczy, sposobów zapobiegania ukąszeniu oraz zagrożeń z nimi związanych. W poniżej zaprezentujemy 10 z nich.”

MIT 1.

KLESZCZE WYSTĘPUJĄ TYLKO W LESIE I W MIEŚCIE NIE TRZEBA SIĘ ICH OBAWIAĆ – to w zasadzie nie tyle mit, co informacja prawdziwa, tyle, że nieaktualna. Jeszcze przed 20 laty faktycznie znalezienie kleszcza w dużym mieście było nie lada wyczynem. W ciągu ostatnich dwóch dekad pajęczaki te doskonale zasymilowały się jednak z terenami zurbanizowanymi. Ba! Można wręcz powiedzieć, że czują się tam jak ryba w wodzie. Obecnie więc równie dobrze jak w lesie, czy na wiejskiej łące pies może „złapać” tego pasożyta w centrum wielkiej aglomeracji. Wystarczy skwerek, kępa zieleni, nie mówiąc już o miejskich parkach i ogrodach. Dlatego dzisiaj bezwzględnie trzeba zabezpieczać przed kleszczami nie tylko psy wiejskie czy myśliwskie, ale również czworonożnych „mieszczuchów”.

MIT 2.

KLESZCZE „GRYZĄ” TYLKO WIOSNĄ I LATEM – niestety, nie tylko. Rzeczywiście z reguły największy „wysyp” tych pasożytów notowany jest wiosną oraz późnym latem. Wszystko zależy jednak od aktualnej pogody. W praktyce pies może złapać „pasażera na gapę” niemal przez cały rok. Jedynym, co powstrzymuje kleszcze jest mroźna i śnieżna zima (jeżeli jest mroźna, ale bez śniegu to kleszcze wtedy nie są aktywne i wiele z nich ginie; z kolei duża ilość śniegu skutecznie powstrzymuje je przez atakiem, ale może sprawić, że niemal wszystkie przetrwają zimę). Tak więc nie należy się zdziwić, gdy znajdziemy wgryzionego kleszcza nawet w połowie grudnia, zwłaszcza, że od kilku lat zimy mamy w Polsce raczej symboliczne. Dlatego zdecydowanie warto zabezpieczać psy odpowiednimi preparatami nie tylko wiosną i latem, ale przez cały rok.

Sylwia Sieracka

Marketing Manager

Boehringer Ingelheim Marketing Sp. z o.o.

,,Jesień to okres wzmożonej aktywności kleszczy oraz innych ektopasożytów, jak np. pchły. Warto przypominać klientom sklepów zoologicznych o profilaktycznym zabezpieczaniu swoich pupili przed ich inwazją. Nasz produkt, Frontline Tri-Act jest godnym polecenia lekiem dedykowanym wyłącznie dla psów w celu ochrony przed inwazją kleszczy i ryzykiem przeniesienia chorób odkleszczowych. Wygodna i łatwa aplikacja (preparat typu Spot-on, 5 konfekcji dla psów o określonej masie ciała, pipetki zawierające pojedyncze dawki środka), to nie jedyne jego zalety. Zgodnie z nazwą klient otrzymuje efekt 3 w 1. Preparat wykazuje działanie odstraszające (repelent) kleszcze i owady latające. Połączone dwie substancje aktywne: fipronil i permetryna gwarantują skuteczne działanie bójcze. A tym samym ochronę przed chorobami przenoszonymi przez ektopasożyty. Preparat rozprzestrzenia się po skórze, jest wodoodporny i skutecznie działa do 1 miesiąca. Zatem pamiętajmy, że regularna comiesięczna aplikacja preparatem to podstawa sukcesu w działaniach profilaktycznych! Jakość i skuteczność preparatu Frontline Tri-Act została doceniona – produkt ten został nagrodzony jako NAJSKUTECZNIEJSZY ­PREPARAT w kategorii preparatów przeciwpasożytniczych w I Niezależnym Plebiscycie Branży Zoologicznej.”

 

 

 

MIT 3.

KLESZCZ ATAKUJE ZNIENACKA I BŁYSKAWICZNIE WGRYZA SIĘ W SKÓRĘ – wielu osobom wydaje się, że pies może „złapać” kleszcza dosłownie w ciągu kilku sekund. Ot, krwiożerczy pajęczak skacze na niego z krzaka i błyskawicznie zaczyna ssać krew . Prawdopodobnie przekonanie to wzięło się z prostej analogii do sposobu atakowania przez komary. Jednak kleszcz to nie komar. Ma zupełnie inny rodzaj aparatu gębowego. Aby dobrać się do krwi musi najpierw mozolnie przegryźć się przez skórę czworonoga w którą powolutku się wwierca. Przypomina to kopanie szybu górniczego i jest dla pasożyta sporym wyzwaniem. To właśnie dlatego kleszcze poszukują na ciele psa czy kota miejsc o możliwie cienkiej skórze – najchętniej wgryzają się pod pachami, w pachwinach za uszami, w okolicach gardła, ale też w części twarzowej, np. niedaleko oczu. Po prostu, przyspiesza to proces przegryzania się przez skórę. Ale nawet wtedy zabieg ten trwa minimum 24 godziny. Co z tego wynika w praktyce? Otóż nie musimy histerycznie oglądać zwierzaka dosłownie po każdym spacerze. Wystarczy zrobić to na spokojnie raz dziennie (kiedy mamy więcej czasu). Szczególnie dokładnie sprawdzamy wymienione wyżej okolice. Kleszcza, który dopiero zaczyna się wgryzać w skórę można usunąć stosunkowo łatwo – najczęściej wystarczy go z niej po prostu zdjąć. Takie profilaktyczne przeglądanie sierści w znacznym stopniu ogranicza ryzyko ugryzienia, choć nie wyeliminuje go całkowicie. Należy bowiem pamiętać, że nie opite krwią pasożyty są bardzo małe i mają ciemną barwę często więc trudno je dostrzec, zwłaszcza u zwierząt o czarnej sierści i skórze. Dlatego nawet jeśli codziennie kontrolujemy pupila ZAWSZE należy zabezpieczyć go przed inwazją kleszczy przy pomocy specjalnych preparatów.

Tomasz Uhlenberg

Marketing, Beaphar Polska Sp. z.o.o.

www.beaphar.com/pl-pl

,,Obroża biobójcza PERMECTA Obroża przeciw kleszczom i pchłom dla psów, skuteczna w użyciu przez 90 dni. Obroża biobójcza ­PERMECTA służy do zwalczania kleszczy i pcheł u psów dużych ras. Efekty działania obroży są widoczne już po 48 godzinach od jej założenia. Zastosowanie: Wykazana badaniami eliminacja kleszczy przez 90 dni i eliminacja pcheł przez 90 dni. Obroża ma delikatny zapach charakterystyczny dla olejku geraniowego. Substancje czynne: Permetryna + Geraniol. Przeciwwskazania: Nie stosować u kotów, nie stosować u szczeniąt poniżej 3 miesięcy, nie stosować u zwierząt chorych lub będących w trakcie rekonwalescencji.”

 

 

 

MIT 4.

JEŚLI MIMO ZASTOSOWANIA PREPARATU OCHRONNEGO KLESZCZ WGRYZA SIĘ W SKÓRĘ PSA TO ZNACZY, ŻE PREPARAT NIE DZIAŁA – rzeczywiście, „na logikę” mogłoby się wydawać, że właśnie tak jest. Jednak niektóre preparaty działają (i to bardzo skutecznie) dopiero na kleszcze będące w pierwszej fazie przegryzania się przez skórę zwierzęcia. Kleszcze giną, zanim zaczną pobierać krew pupila i w żaden sposób nie mogą mu zaszkodzić. Zwykle znajdujemy wtedy na skórze psa martwego, zasuszonego, ledwo co wgryzionego pasożyta. Nie ma więc powodu do paniki, bowiem nie mógł on spowodować żadnych przykrych konsekwencji zdrowotnych.

 

 

MIT 5.

KAŻDY KLESZCZ PRZENOSI CHOROBY – gdyby tak było, to większość psów w Polsce zapewne byłaby już martwa. Na szczęście, podobnie jak nie każda kula trafia w cel, tak i nie każdy kleszcz jest wektorem chorób. Owszem, nie wolno zapominać, że pajęczaki te mogą przenosić babeszjozę (chyba najpopularniejsza choroba odkleszczowa i najbardziej niebezpieczna dla psów), anaplazmozę, ehrlichiozę, boreliozę, riketsjozę i inne rzadziej diagnozowane jednostki chorobowe. Na szczęście tylko mogą, a nie muszą. Tak więc ukąszenie przez kleszcza niekoniecznie musi oznaczać, że zaraził czymś naszego psa czy kota. Odsetek zarażonych kleszczy bywa bardzo różny, zależy to od rodzaju choroby i od regionu kraju, a nawet od mikroregionu. Bardzo często rozprzestrzenianie nosicielstwa danej choroby przez kleszcze skutecznie hamują naturalne przeszkody terenowe, takie jak cieki wodne. Zdarza się, że po jednej stronie rzeki nawet kilkadziesiąt procent pajęczaków jest nosicielami dajmy na to boreliozy, a po drugiej praktycznie wszystkie kleszcze są od niej wolne. Nie należy więc od razu wpadać w panikę po znalezieniu na pupilu opitego krwią pajęczaka. Wystarczy usunąć go i przez najbliższe dni uważnie obserwować zwierzaka. Warto dodać, że w sklepach zoologicznych są dostępne specjalne testy, na razie tylko na boreliozę, dzięki którym możemy przekonać się, czy usunięty ze skóry kleszcz faktycznie był nosicielem tej choroby.

MIT 6.

ABY ŁATWO USUNĄĆ KLESZCZA ZE SKÓRY NALEŻY POSMAROWAĆ GO MASŁEM – (albo innym tłuszczem). To chyba najpopularniejszy z „kleszczowych” mitów i absolutnie nieprawdziwy. Nie wolno smarować wgryzionego w skórę pajęczaka, bowiem uzyskamy wtedy efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego, tzn. zamiast pomóc – zaszkodzimy. Kleszcze oddychają za pomocą tchawek do których powietrze doprowadzane jest przez dwie przetchlinki, czyli otwory położone z boków ciała pasożyta. Pozwala im to na swobodne oddychanie podczas żerowania z głową zagłębioną w  skórze żywiciela. W momencie gdy posmarujemy ciało kleszcza tłuszczem przetchlinki te ulegną zatkaniu i pasożyt zwyczajnie zacznie się dusić reagując gwałtownymi wymiotami. A wymiotując treścią swego przewodu pokarmowego do rany zwierzęcia zwiększa zagrożenie infekcją i innymi powikłaniami. Jak więc najbezpieczniej usunąć kleszcza? Najlepiej chwycić go delikatnie pęsetą i wykręcić spiralnym ruchem ze skóry zwierzaka. W sklepach zoologicznych są też dostępne specjalne urządzenia, które ułatwiają to zadanie. Nie kosztują dużo więc profilaktycznie warto się w nie zaopatrzyć.

MIT 7.

Z KAŻDYM WGRYZIONYM W PSA CZY KOTA KLESZCZEM LEPIEJ UDAĆ SIĘ DO LEKARZA WETERYNARII – niekoniecznie, chyba, że sami nie wiemy jak go usunąć lub pasożyt „zagnieździł” się w problematycznym miejscu, np. w bezpośredniej bliskości oka. W przeciwnym razie możemy równie dobrze usunąć go samodzielnie stosując się do powyższych zaleceń. Poza tym usługa usuwania kleszczy znajduje się w ofercie większości zakładów groomerskich.

MIT. 8. JEŻELI W SKÓRZE PSA ZOSTANIE GŁÓWKA KLESZCZA TO „KONIEC” – na szczęście nie. Zdarza się to dość często i to nawet doświadczonym „wyjmowaczom”, zwłaszcza jeżeli „bestia” wgryzła się naprawdę głęboko i pozostaje na zwierzaku już od kilku dni. Nie ma wtedy powodu do paniki. Oderwaną główkę najlepiej spróbować schwytać końcem pęsety i delikatnie wykręcić. A w trudniejszych przypadkach faktycznie lepiej udać się do lekarza weterynarii.

 

MIT 9.

BABESZJOZY NIE TRZEBA LECZYĆ – PSU „SAMO PRZEJDZIE” – absolutnie nie przejdzie. Choroba ta jest bardzo groźna dla zwierzaka i w stosunkowo krótkim czasie może dokonać prawdziwego spustoszenia w jego organizmie niszcząc czerwone krwinki i trwale uszkadzając liczne narządy wewnętrzne, a nawet prowadząc do zgonu. Jedynym środkiem pomocy jest szybko zastosowana farmakoterapia. Dlatego jeśli nasz pies w ciągu kilku dni po „złapaniu” kleszcza staje się osowiały i apatyczny natychmiast trzeba udać się do lekarza i poinformować go o podejrzeniu babeszjozy lub innej choroby odkleszczowej. Lekarz przeprowadzi na cito testy krwi, które wykażą czy rzeczywiście mamy do czynienia z obecnością Babesia canis i – w razie potrzeby – natychmiast poda skuteczne lekarstwa (często także kroplówkę, którą niekiedy trzeba kilkakrotnie powtórzyć w następnych dniach). Krytycznym objawem chorób jest rdzawy mocz zabarwiony barwnikami z uszkodzonych krwinek, tyle tylko, że wtedy często jest już za późno na leczenie.

MIT 10.

SKORO MÓJ PIES MIAŁ JUŻ BABESZJOZĘ I ZOSTAŁ WYLECZONY TO WIĘCEJ NA NIĄ NIE ZACHORUJE – niestety, nie ma tak dobrze. Babeszjoza to nie ospa (choć nawet w przypadku ludzkiej ospy też nie ma 100% pewności, że nie zachorujemy po latach ponownie) i po jej przechorowaniu zwierzak nie nabywa wrodzonej odporności. Tak więc może „złapać” tę groźną chorobę praktycznie nieograniczoną ilość razy – za każdym razem zwierzę może gorzej reagować. Warto również dodać, że jeden i ten sam kleszcz może przenosić więcej niż jedną chorobę i zainfekować jednocześnie psa np. dwoma różnymi patogenami. Dlatego ukąszenia przez kleszcza nigdy nie wolno lekceważyć i zawsze trzeba zabezpieczać czworonogi przed tymi pajęczakami stosując odpowiednio dobrane preparaty.