Tym razem udaliśmy się na ul. Wyszogrodzką 6 w Warszawie. To właśnie tutaj mieści się chyba najbardziej niezwykły sklep akwarystyczny w Polsce. Dlaczego jest tak wyjątkowy? Ponieważ oferuje ryby tylko jednego gatunku. To FLOWER FISH – można tu kupić rasowe bojowniki, takie, jakich próżno szukać w zwykłych sklepach oraz wszystko co potrzeba do ich pielęgnacji i żywienia. Sklep ten został założony w kwietniu bieżącego roku i przyciąga tłumy entuzjastów tych niezwykłych, kolorowych ryb. O rasowych bojownikach i o tym, czy tak niszowa specjalizacja może być dobrym pomysłem na biznes rozmawiamy z założycielem i właścicielem FLOWER FISH, Panem Dariuszem Tomasiakiem.

Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Panie Darku, dlaczego akurat bojowniki? Skąd taki pomysł?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Bojowniki hoduję od lat. Zaczęło się od jednego osobnika, którego kupiłem przed laty w prezencie dla mojej dziewczyny. Z czasem doszliśmy do kolekcji liczącej 30 sztuk. Zawsze zastanawiałem się, oglądając filmiki w internecie, skąd w Azji biorą się tak piękne okazy tych ryb. Wpadliśmy więc na pomysł, aby wybrać się na wakacje do Tajlandii, a – przy okazji – rozwikłać tę tajemnicę. Na początku nawet tam trudno było nam znaleźć ryby o jakości, jaką widziałem na filmach. Po wielu perypetiach jednak się udało.
Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Jak wyglądały początki działalności Pana sklepu?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Nie było łatwo. Na początku popełniłem mnóstwo błędów, bowiem szybko okazało się, że zupełnie czym innym jest opiekowanie się 30 bojownikami, a kilkoma setkami tych ryb. Ale dzięki własnemu doświadczeniu i nieocenionej pomocy ze strony moich azjatyckich Przyjaciół od których sprowadzam ryby udało się przezwyciężyć wszystkie trudności. Moi dostawcy zresztą nadal mi pomagają, praktycznie codziennie się kontaktujemy, choć ostatnio już nieco rzadziej, bo pytań i problemów mam coraz mniej. Trudności na początku mojej działalności wynikały przede wszystkim z tego, że drugiego takiego sklepu w Polsce nie ma i nie mogłem podpatrzyć gotowych rozwiązań. Co więcej, choć mogłoby się wydawać, że bojownik jest rybą „prostą w obsłudze”, ale ma swoje wymagania i tajemnice. Początkowo zamierzałem trzymać w sklepie ryby tak jak ma to miejsce w Tajlandii, czyli w specjalnych butelkach. W Azji stosują butelki o pojemności 375 ml, ja postawiłem na butelki litrowe, zakładając, że ryba będzie miała w nich większy komfort życia. Później okazało się, że butelki to błąd, bo były bardzo pracochłonne w obsłudze. Zamieniłem więc butelki na 4,5 i 5,5-litrowe zbiorniki akwariowe. Z perspektywy 5 miesięcy widzę, że był to świetny pomysł, bowiem moje ryby są w doskonałej kondycji, a zbiorniki dobrze się prezentują. Tak więc początki były trudne, ale później było już tylko lepiej.


Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Mówi się, że wąska specjalizacja to dzisiaj klucz do sukcesu. Czy jednak nie obawiał się Pan zakładając swój sklep, że oferowanie tylko bojowników z biznesowego punktu widzenia może być ryzykowne?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Pewnie, że było to ryzykowne! Na początku mało ludzi o mnie wiedziało, a wiele osób wręcz śmiało się ze mnie pukając się przy tym w czoło. Ale ryzyko wkalkulowane jest w każdy nowo rozkręcany biznes. Przedtem miałem dobrą pracę, ale kochałem to co teraz robię i kocham nadal. Dlatego powstał ten sklep – stworzyłem go z pasji. Może to dziwne, ale otwierając go nie zastanawiałem się czy i ile na nim zarobię i czy uda mi się przetrwać na rynku. Założyłem ten biznes po prostu z potrzeby serca. Po kilku miesiącach myślę, że mogę powiedzieć, że mi się udało i że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pomaga mi moje zaangażowanie w to co robię – to chyba dzięki temu grono moich klientów wciąż się poszerza i regularnie do mnie wracają.


Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Bojowniki są w każdym sklepie zoologicznym. Czym – w największym skrócie – różnią się ryby oferowane przez Pana od tych ogólnie dostępnych w handlu?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Wystarczy na nie spojrzeć – różnica jest widoczna gołym okiem. Pytanie natomiast, dlaczego różnią się też ceną. Kosztują zwykle od 40 do 200 zł, ale w tej chwili mam na przykład parę bojowników „Black Samurai” za 650 dolarów sprowadzoną na indywidualne zamówienie klienta. Otóż ceny te wynikają z faktu, że nawet na najlepszych tajskich fermach tylko bardzo niewielki procent młodych ryb osiąga standardy okazów, które można u mnie kupić. Cechy rasowych bojowników dawno temu określili azjatyccy hodowcy. Obejmują one właściwe kształty, pigmentację, symetrię i wiele innych cech. Azjatyckie ryby dzielone są na klasy sprzedażowe. Około 85-90% produkcji to tzw. klasa „pet shop”, która kosztuje w Polsce kilka złotych i trafia masowo do sklepów zoologicznych. Pozostałe 10-15 procent to ryby klasy PREMIUM i SHOW QUALITY. Ja sprzedaję wyłącznie ryby tych klas.


Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: A czy takie „wypasione” bojowniki mają jakieś szczególne wymagania pielęgnacyjne?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Szczerze mówiąc – nie. Trzeba jednak pamiętać, że posiadanie jednego bojownika, tak naprawdę, mija się z celem. Trzeba mieć przynajmniej dwa, aby – widząc się nawzajem przez szybę – były poddawane nieustannemu treningowi. Atakując przeciwnika trenują one swoje ciało, dzięki czemu jest ono dobrze umięśnione i prawidłowo zbudowane, wydzielają się też u nich hormony dodatnio wpływające na ich kondycję. Moje bojowniki mają praktycznie takie same wymagania jak te „zwykłe”.


Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Z jakich krajów pochodzą okazy pływające w Pańskim sklepie?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Moje ryby pochodzą wyłącznie z trzech najbardziej utytułowanych tajlandzkich ferm. Byłem w nich osobiście, mam tam serdecznego przyjaciela, który sam wybiera dla mnie najpiękniejsze osobniki. Dzięki temu wiem, że są one doskonałej jakości.
Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Oprócz bojowników oferuje Pan wszystko, co potrzeba do ich pielęgnacji. Z jakimi markami Pan współpracuje?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Sprzedaję swoją markę – mam dwa własne preparaty opracowane na podstawie tajskich przepisów, Zapewniają one bojownikom idealne parametry wody i redukują ich stres.


Paweł Zarzyński, ZOOBRANŻA: Co sprawia największe trudności w prowadzeniu tak specyficznego sklepu?
Dariusz Tomasiak, FLOWER FISH: Na tym etapie moim największym problemem jest brak czasu. Muszę bowiem zadbać o jakość ryb, a to zabiera mnóstwo czasu.