Czyli przypowieść o Leszku, Renacie, pokrzywach i całej reszcie „dialogujących”…
Pisząc ten tekst dla Państwa, przypomniałam sobie wyniki badań, tezy psychologów cenionych i z tytułem profesorskim. Nie będę ich szczegółowo przytaczać. Zarówno wyników, jak i nazwisk. Odniosę się do tego, co wiem merytorycznie. Oraz opowiem o tym, czego nauczyłam się, pracując jako kołcz i terapeuta. Słowo „kołcz” ma zapis fonetyczny, ponieważ nazwa tego zawodu (?) w moich oczach została zaprzepaszczona, a słowo „pomagacz” jest zbyt mało profesjonalne, aby włączyć je do kanonu słów na tyle poważnych, że samo ich użycie wzbudza respekt u klienta, kimkolwiek ten klient jest.
Test: Sabina Janikowska, coach
Deborah Tannen w swojej książce „You Just Don’t Understand” wyjaśnia: Różnice w stylach komunikacji pomiędzy kobietami i mężczyznami wynikają z odmiennego podejścia do związku mężczyzn i kobiet. Kobiety (…) postrzegają świat przez pryzmat bliskości i wspólnoty oraz wykorzystują komunikację nie tylko w celu zwyklej wymiany informacji, lecz także w celu tworzenia atmosfery bliskości.
Mężczyźni, według tej samej autorki, lubią wyzwania, status i niezależność. Ich komunikacja sprowadza się do rzucania wyzwań i ich podejmowania.
A teraz opowieść o pokrzywach…
Leszek i Renata kupili dom. Wraz z domem kupili ogród. W ogrodzie Leszek zasadził „sobie” poletko z pokrzywami. Leszek lubi pokrzywy. Z różnych względów. Lubi, i już.
Renata lubi kwiaty. Zasadziła swoje tulipany – tak aby także jej kwiaty, jak ona, były blisko Leszka, tuż przy jego pokrzywach.
Pech sprawił, że Renata ma uczulenie na pokrzywy. Odkrywa ten fakt w chwili, kiedy pokrzywy Leszka, jak i jej tulipany są dorodne i w pełnym rozkwicie. Ma wysypkę. Próbowała już wszelkich medykamentów. Nic nie działa. Pewnego dnia, doprowadzona (sama przez siebie do rozpaczy), zarzuca Leszkowi absolutny brak miłości, ponieważ według jej opinii on, widząc jej cierpienie, już dawno, z własnej inicjatywy, powinien uchronić ją przed całą tą makabryczną nieprzyjemnością: swędzenia, pieczenia i drapania na całym ciele…
Renata zarzuca Leszkowi brak empatii (baaaardzo modne słowo w naszych czasach) oraz kompletny brak jego uwagi i miłości. Leszek jest przekonany, że Renata odbiera mu prawo do samostanowienia i niezależności. Przecież wielokrotnie starał się jej pomóc. Rozmawiał, chodził do apteki, kupował rękawice ogrodnicze, a nawet sprowadzał „przez internet” te najdłuższe z możliwych. Oczywiście – dla Renaty.
Leszek próbuje, jak może najlepiej, ochronić swoje samostanowienie ukrywające się na poletku jego pokrzyw. Wniosek? Zarówno Leszek, jak i Renata w takim samym stopniu chronią swoje przekonania ujęte w nieco innej formie werbalnej. W różnym czasie rozległego dialogu i w specyficzny sposób są wobec siebie troskliwi, aroganccy, wymagający uwagi, oczekujący wsparcia.
Co ma do tego płeć? NIC!
Każda i każdy z nas zna tą samą opowieść opowiadaną na sto różnych sposobów. Krąży ona w różnych wersjach. Stereotypowo zniekształcając prawdziwy obraz sytuacji emocjonalnej – tak to nazwijmy. Dlaczego? Ponieważ zmienia się świat, zmieniają się wzorce zachowań. Zanikają różnice płci w odniesieniu do pełnionych funkcji i ról społecznych. Tym samym: UCZYMY SIĘ SIEBIE NAWZAJEM. I ZA KAŻDYM RAZEM OD NOWA. I do takiego spojrzenia na rozmowę, zwaną dumnie „relacją interpersonalną”, Państwa zachęcam.
Teraz w punktach i merytorycznie:
1. W początkowym okresie życia – między 10. a 14. miesiącem – dowiadujemy się, jeszcze na nieświadomym poziomie, że istnieją dwie kategorie ludzkości ϑ – kobiety i mężczyźni.
2. Uczymy się, że jesteśmy do siebie podobni pod względem psychologicznym – podobnie czujemy, rozumiemy świat, mamy potrzebę jedzenia, czułości, opieki.
3. Rośniemy i z czasem zaczynamy postrzegać, że kultura, środowisko, „świat” stawia nam różne wymagania, które związane są z różnicami płci biologicznej. Mam tu na myśli: funkcje reprodukcyjne, różnice anatomiczne i hormonalne. We wczesnych latach życia zaczynamy więc rozumieć, że każda i każdy z nas jest dziewczynką albo chłopcem. Uczymy się tym samym tożsamości płciowej.
4. Równocześnie poznajemy stereotypy związane z płcią. Wiedzę na ten temat czerpiemy od rodziców – ich sposobu komunikowania się z nami. Uczymy się swoich ról w przedszkolu, w czasie zabawy. Proces ten dzieje się między 5. a 7. rokiem życia dziecka.
5. Około 8. roku życia zaczynamy rozumieć i świadomie CZUĆ, że mamy – jako ludzie – o wiele więcej wspólnego, niż nam się dotąd wydawało.
6. Warto dodać, że chłopcy preferują wspólne zabawy, natomiast dziewczynki wybierają kontakt „1 na 1”.
Z tym wszystkim, co dotąd Państwo przeczytaliście, związane jest pojęcie – GENDER. Cytując Zimbardo i Gerriga, GENDER „jest zjawiskiem psychologicznym, odnoszącym się do wyuczonych, związanych z płcią zachowań i postaw mężczyzn i kobiet”. Do tego, w jaki sposób komunikujemy się ze sobą i światem, w podstawowej mierze przyczyniają się nasi rodzice, środowisko życia, zasoby ekonomiczne. Od pierwszych lat życia uczymy się siebie w kontaktach interpersonalnych. Używamy „mowy” naszych rodziców. Dzieci uczą się głównie przez obserwację. Słysząc, czując i widząc, co i w jaki sposób rodzice komunikowali między sobą, oraz w jaki sposób rozmawiali z nami, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi. Tak wyposażeni „idziemy w świat”. Nauczeni roli społecznej, statusu, wyszkoleni w poglądach, ale też potrafiący już formułować i rozpoznawać swoje własne przekonania i wartości.
Uczymy się ROZMAWIAĆ, czyli w świadomy sposób komunikować się z innymi ludźmi.
I tu jest sedno mojej tezy – jesteśmy różni pod względem płci biologicznej, jednak CO I W JAKI SPOSÓB komunikujemy, jest zależne od wszystkiego, czego nauczyliśmy się od dziecka. Czym „przesiąknęliśmy” w rodzinnym domu. Na nasz styl komunikacji składa się praktycznie wszystko, z czym mieliśmy interpersonalnie do czynienia. Jednak jednym z podstawowych czynników jest atmosfera, jaka panowała w rodzinnym domu. Czy był to dom pełen lęku i braku czułości – wtedy zazwyczaj i na ogół jesteśmy przelęknieni i nie mamy tzw. pewności siebie, a tym samym trudno nam w sposób płynny i zgodny z tym, co i jak myślimy, formułować komunikaty werbalne. I odwrotnie. Nauczeni szacunku do siebie mamy też szacunek do innych. Do ich – innych – stylów wypowiedzi, poglądów, zasobu słownictwa.
Jesteśmy tolerancyjni, przyjmujący różnorodność, ponieważ jesteśmy osadzeni w sobie, mamy do siebie zaufanie, nie boimy się nowych kontaktów. Zazwyczaj w sytuacji „zdrowej pewności siebie”, w sposób spokojny i rzetelny wypowiadamy swoje poglądy.
Komunikacja z samym sobą
Mogłabym w tej chwili zaprezentować Państwu „Komunikat Ja”, który jest peanem każdego szkolenia związanego z tzw. komunikacją. Nie zrobię tego, ponieważ do tego służy w dzisiejszych czasach Google. Chcę natomiast zachęcić Państwa do odejścia od pewnych normatyw komunikacji, ponieważ żaden wyuczony komunikat ani reguła nie przyniesie rezultatu dopóty, dopóki nie zaakceptujemy siebie, swoich poglądów, pochodzenia, słownictwa – czyli wszystkiego, co stanowi o komunikacji. Innymi słowy – tak długo dopóki nie zaakceptujemy i nie zrozumiemy siebie, nasza komunikacja ze światem zewnętrznym będzie tożsama jak komunikacja z „samym sobą”.
A na komunikację z „samym sobą” wpływa sposób myślenia o sobie i postrzegania siebie w tzw. dojrzałym wieku.
Ludwik Wittegenstein w 1953 r. stwierdził: Granice mojego języka są granicami mojego świata.
Zachęcam Państwa do stałego odkrywania emocji i komunikatów, które kryją się pod warstwą słowną. Słowa są tylko i aż zarazem „wierzchołkiem góry” tego, co dzieje się w relacji. Słowa są pochodnymi emocji.
Wyobraźmy sobie standardową sytuację. Matka ma świadomość powrotu swojego dziecka ze szkoły do domu. Słyszy kroki i po nich już poznaje, które z dzieci wraca. Słyszy otwieranie drzwi. Czuje obecność dziecka w domu. Zazwyczaj pada pytanie; „Jesteś już?”. Pyta, chociaż wie, że dziecko jest już w domu. O co więc pyta? Jak rozszyfrować to pytanie? Oto przykłady: „Chodź się przywitać”, „Fajnie, że jesteś”, „Jesteś głodna/głodny?”, „Jak się czujesz?”…
Zachęcam Państwa do zabawy słowami. Słuchajcie, jak mówią inni. Uczcie się nowych słów. Nie bójcie się używać, a nawet zapisywać „po swojemu” wyrazów, sentencji, znaczeń. Czytajcie po kilka pozycji jednocześnie – czytanie 3–4 książek pobudza mózg do pracy. Nie bójcie się pytać o znaczenie słów nieznanych.
I – co najważniejsze – bądźcie na siebie uważni.
Co to znaczy „być uważnym“? Obserwujcie siebie. Swoje reakcje na ludzkie gesty, słowa, ton głosu, długość wypowiedzi, długość i intensywność spojrzenia. SŁUCHAJCIE I USŁYSZCIE. Rozmawiajcie sami ze sobą, myślcie i odpowiadajcie na pytanie: co adwersarz, rozmówca, przyjaciel, koleżanka chcą przekazać nie tylko w warstwie językowej. Zastanówcie się i poczujcie, jaka energia kryje się pod słowami.
Zawsze – zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych – ustalcie definicje słów kluczy, tych określeń, które są przedmiotem dyskusji, sporu, negocjacji.
Uwaga na stereotypy!
Zapomnijcie o stereotypach. Tezy, które przytoczyłam na początku artykułu, są prawdziwe i jednocześnie nie do końca uprawomocnione i aktualne w tzw. naszych czasach. Prawdą jest, że mózg kobiety jest mniejszy, ale! ta jego cześć, która odpowiedzialna jest za czułość, opiekuńczość i empatię, jest o wiele lepiej rozwinięta.
I co z tego? Nic! Naprawdę – nic. Ponieważ wymiar naszych zachowań w rozmowie zawsze definiuje nasz świat wewnętrzny, a ten z kolei, jak już wspomniałam, wykreowany został przez wiele – niezależnych od nas – uwarunkowań. W takiej sytuacji zachęcam do odpowiedzialności za własne słowa. Do stałej świadomości rozwoju komunikacji rozumianej nie tylko jako słowa, lecz przede wszystkim prowadzenie dialogu.
Wrażliwość nie jest kwestią płci. Empatia i współczucie nie są kwestią płci. Stereotypy zabijają kreatywność. Można za nimi schować własne lęki i uprzedzenia. Przyjmijcie, że wszystko, cokolwiek mówcie, świadczy o Was, ponieważ zawsze, nawet wypowiadając negatywne zdanie o innej osobie, zawsze mówicie o sobie samych. To jedna z podstawowych zasad komunikacji, w którą niewielu wierzy, nawet jeśli jest ona im znana. Zawsze szukacie środka. Czyli czegoś, co jest wspólne, tożsame, dookreślone.
Na koniec proszę, aby Państwo – sami dla siebie – odpowiedzieli na kilka pytań. Pytań zdawałoby się prostych, ale… W sztuce prowadzenia dialogu odpowiedzi na te pytania w bardzo jednoznaczny sposób systematyzują poglądy, wartości, spostrzeżenia, postawy. Oto one:
1. Kim są „oni”?
2. Czym jest „to”?
3. Co znaczy Twoje „nie”?
4. Co znaczy Twoje „tak”?
5. Czy Twoje „ja” jest jasne?
6. Czy mówisz „nigdy” i „zawsze”, kiedy masz na myśli „czasami” i kiedy chcesz uwydatnić emocje?
7. W jaki sposób używasz słów: „należy” i „powinno się”?
Na zakończenie
Będziesz stale cierpiał, jeśli będziesz reagował na wszystko, co ludzie do Ciebie mówią. Prawdziwa siła zawiera się w obserwowaniu wszystkiego z boku, ze spokojem i logiką. Jeśli słowa mogą Cię kontrolować, to znaczy, że wszyscy mogą Cię kontrolować. Oddychaj i pozwól sprawom przeminąć.
Bruce Lee