Owoce, warzywa, rozmaite zioła i glony stanowią obecnie komponenty niemal wszystkich komercyjnych karm dla psów. Ich producenci podkreślają, że poprawiają one smak psiego jedzenia, zwiększając jego atrakcyjność dla czworonoga, oraz dostarczają mu mnóstwa dodatków funkcjonalnych poprawiających fizjologię jego organizmu. Czy tak jest naprawdę? Jaką rolę w psiej diecie odgrywają owoce i warzywa i czy ich obecność w karmie rzeczywiście jest niezbędna dla zdrowia każdego psa?
prof. dr hab. Michał Jank
Zakład Farmakologii i Toksykologii, Katedra Nauk Przedklinicznych
Instytut Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie
Gdy pewnego razu odpowiadałem na pytania dotyczące żywienia psów i kotów na antenie jednej ze szczecińskich rozgłośni radiowych, do redakcji zadzwonił słuchacz z pytaniem, czy rzeczą normalną jest, że jego kot zabrany na działkę rekreacyjną sam chodzi po ogrodzie i zjada truskawki bezpośrednio z krzaczka?! Przyznam się szczerze, że nigdy nie słyszałem o dokarmianiu zwierząt, a szczególnie kotów, owocami, ale to pytanie na pewno zadaje sobie coraz większa liczba właścicieli, kiedy wraz z początkiem sezonu owocowo-warzywnego zaczyna się zastanawiać nad podawaniem swoim pupilom różnego rodzaju owoców i warzyw. Czy jest to jednak uzasadnione i potrzebne?
Czy pies potrzebuje warzyw i owoców?
Pies należący do rodziny psowatych pod względem wymogów żywieniowych jest zaliczany do zwierząt względnie mięsożernych. Mimo że jest wiele cech współdzielonych z jego dziko żyjącym odpowiednikiem – wilkiem, istnieją różnice, które pozwalają na dietetyczne modyfikacje. Należy wspomnieć, że są one możliwe wskutek trwających latami zmian utrwalanych w genomie i widocznych w metabolizmie psa, a których inicjatorem był proces udomawiania. Kluczowe jest jednak pytanie, czy faktycznie ewolucja doprowadziła do tego, że nieodłącznym elementem diety psów czy kotów mają stać się owoce i warzywa?
W chwili obecnej są widoczne dwa trendy w żywieniu domowym, tzw. surowa dieta mięsna lub mięsno-kostna oraz gotowana dieta mięsno-warzywna lub mięsno-zbożowo-warzywna. Patrząc z perspektywy czasu, człowiek zawsze karmił psa tym, co zostało z jego posiłku, natomiast w tej chwili przygotowuje dla niego specjalny posiłek. Można wręcz powiedzieć, że pies nigdy nie był karmiony tak dobrze, jak teraz.
Co się zmieniło? Pozycja psa w „stadzie ludzkim”, perspektywa patrzenia na zwierzę przez pryzmat dbałości jak o członka rodziny, postęp nauki – a więc i szerszy dostęp do wiedzy z jednoczesnym unowocześnianiem narzędzi diagnostycznych w weterynarii – a więc i możliwości prewencji chorób. Z innej strony, pojawia się zasadnicze pytanie, czy jedzenie przygotowane w domu jest bardziej odżywcze? Czy zamiast granul karmy suchej lub karmy wilgotnej powinniśmy wprowadzić produkty przeznaczone dla człowieka? A jednocześnie dodawane obecnie do posiłków domowych dla zwierząt warzywa, owoce czy niektóre zioła znajdowały się przecież w „jadłospisie” dziko żyjących zwierząt mięsożernych (i nadal tam są) nie ze względu na wyjątkową ich odżywczość, ale często z powodu ich okresowej dostępności i ciągłej potrzeby zaspokajania podstawowego pragnienia, czyli głodu. Głód jest bowiem kołem zamachowym, które wymusza u dziko żyjących zwierząt poszukiwanie pożywienia, a to daje im możliwość przetrwania. W chwili obecnej nasze zwierzęta nie muszą spędzać czasu na polowaniu czy poszukiwaniu pokarmu, ponieważ dostarczają im go ludzie.
Pojawia się więc pytanie: jak przygotować ten posiłek, aby pokryć potrzeby żywieniowe psa w zależności od wieku, masy ciała, kondycji, wykonywanej pracy itd., a jednocześnie ograniczyć ryzyko związane z ewentualnym zakażeniem bakteriami (Salmonella, Listeria itd.) czy narażeniem na zatrucie toksynami bakteryjnymi, mykotoksynami, metalami ciężkimi, ograniczając jednocześnie ryzyko chorób cywilizacyjnych (nadwaga i otyłość) wynikających z ograniczeń aktywności ruchowej mieszkającego w domu psa czy/i sterylizacji (suki)? I aby był on dla naszego zwierzęcia odpowiednio smakowo atrakcyjny…
Ostatnim elementem jest możliwa prostota receptury oraz akceptowalność składników przez opiekuna, który daną dietę będzie przygotowywał. Jakie bowiem może mieć znaczenie odżywcze dla mikroflory przewodu pokarmowego psa włókno zawarte w dyni, buraku czy cukinii, jeżeli nie jest akceptowane przez zwierzę lub opiekuna? Niestety, często preferencje opiekunów lub awersje wobec niektórych pokarmów są w sposób nieświadomy przenoszone na zwierzęta. Przykładem może być pies z alergią pokarmową i podejrzewaną nietolerancją białka ryżu, gdzie nie można było wprowadzić ani ziemniaków, ani batatów ze względu na awersję właścicielki zwierzęcia w stosunku do wyżej wymienionych produktów.
I tutaj powstaje kolejne pytanie – czy takie składniki są potrzebne? Czego źródłem są warzywa, owoce, nasiona czy zioła? Czy możemy je pominąć? Bez wątpienia owoce i warzywa są zdrowe i zawierają wiele substancji (witamin, mikro- lub makroelementów) o korzystnym działaniu na organizm zwierząt, chociaż nie wiadomo, czy są one faktycznie niezbędne w żywieniu zwierząt towarzyszących, czy też są jedynie pewną „fanaberią” ich opiekunów. Na tak postawione pytanie trudno jednak jednoznacznie odpowiedzieć, a sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, niż by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.
Po pierwsze – dieta dla psa ma być przede wszystkim zbilansowana. Jeżeli wybieramy model żywienia „naturalne składniki” – to należy dzięki nim zapewnić odpowiedni bilans odżywczy. I oczywiście większość substancji odżywczych niezbędnych dla zwierząt mięsożernych jest zawartych w produktach pochodzenia zwierzęcego (mięso/podroby/jaja), ale cały mikrobiom przewodu pokarmowego wymaga włókna, którego nie znajdziemy w mięsie. W związku z czym zalecamy cukinię (źródło fruktooligosacharydów), buraka, dynię, ziemniaka czy batata, dodajemy pektyny zawarte w owocach, polifenole obecne w jagodach czy borówkach albo liściach zielonej herbaty. Wprowadzamy jod i astaksantynę z alg morskich, kurkuminę z korzenia ostryżu, kwercetynę z liści pokrzywy. Wszystkie składniki według aktualnych potrzeb.
Po drugie, na pewno nie wszystkie owoce i warzywa, które jako ludzie zjadamy zupełnie bezkarnie, są całkowicie bezpieczne dla zwierząt. Chodzi tu przede wszystkim o cebulę, która może powodować u zwierząt niedokrwistość, oraz winogrona (a zatem także i rodzynki), które u kilkunastu psów w USA spowodowały bardzo ciężkie zatrucia, choć nadal nie wiadomo, w jaki sposób do tego doszło. Niemniej jednak coraz częściej winogrona są uznawane za owoce absolutnie przeciwwskazane dla zwierząt, choć pewnie wielu właścicieli powie tutaj, że ich zwierzęta winogrona uwielbiają, szczególnie odmiany słodkie. Być może lista takich „niebezpiecznych” owoców czy warzyw jest znacznie dłuższa. Niektórzy autorzy umieszczają na niej także jabłka, morele, wiśnie, brzoskwinie i śliwki, ale chodzi tutaj przede wszystkim o trujące działanie związków pochodnych cyjanku, które znajdują się w liściach, łodygach i nasionach tych roślin. Ale z kolei marchewka jest powszechnie traktowana jako element standardowej diety lekkostrawnej dla zwierząt, a kawałki surowego selera są polecane jako przekąska dla odchudzanych zwierząt.
Biorąc pod uwagę budowę przewodu pokarmowego psów i kotów, wydaje się, że owoce i warzywa będą znacznie lepiej wykorzystywane i trawione przez psy, które są nieco bardziej wszystkożerne niż koty i prawdopodobnie są w stanie wykorzystać znacznie więcej witamin i składników pokarmowych znajdujących się owocach. Ponadto owoce zawierają znaczne ilości łatwo przyswajalnych węglowodanów, które mogą stanowić źródło dodatkowej energii. W przeciwieństwie do kotów psy odbierają słodki smak pokarmu, a większość owoców jest słodka. Ale nawet mając świadomość tych wszystkich „przystosowań” psów do zjadania owoców, nie można postawić jednoznacznego zalecenia, że owoce są dla psów wskazane, podczas gdy koty raczej nie powinny ich otrzymywać. Ponadto ważnym zagadnieniem jest także potencjalna alergogenność niektórych owoców. Wiadomo bowiem, że u ludzi istnieje krzyżowa wrażliwość na alergeny kurzu i pomidorów. Być może takie krzyżowe nadwrażliwości dotyczą także psów, więc może nie należy podawać pomidorów czy truskawek (i innych owoców mogących wywołać uczulenia) psom chorującym na alergie (alergiczne pchle zapalenie skóry, atopowe zapalenie skóry, alergie pokarmowe).
Owoce i warzywa w karmach dla psów
Owoce są niemal całkowicie pomijane przez producentów karm komercyjnych dla zwierząt, choć coraz częściej wskazuje się na zasadność stosowania wybranych warzyw i na rynku pojawiają się produkty określane mianem „holistycznych” czy „naturalnych”, których producenci podkreślają wykorzystanie jako składników karmy np. marchewki czy grochu.
Trzeba jednak pamiętać, że owoce i warzywa składają się przede wszystkim z wody, co sprawia, że chcąc dodać do produkcji karmy komercyjnej większą ilość jakiegokolwiek składnika roślinnego (może poza ziarnami zbóż), dodajemy przede wszystkim wodę, która i tak odparuje w procesie produkcji karmy suchej.
Na pewno jednak coraz częściej są poszukiwane wyciągi roślinne i ziołowe, które mają na celu spełnienie określonych funkcji w produktach komercyjnych. Od wielu lat na rynku stosuje się np. wyciągi z rozmarynu, które dodawane do karm suchych mają za zadanie zabezpieczenie ich przed zbyt szybkim utlenianiem się i stanowią alternatywę dla chemicznych związków przeciwutleniających. Innymi słowy, nawet karma komercyjna z dodatkiem wyciągów ziołowych staje się bardziej „naturalna”.
Niezależnie od tego, co się obecnie dzieje na rynku, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dotyczące zasadności podawania zwierzętom towarzyszącym owoców czy warzyw. Jeżeli jednak zwierzę faktycznie zasmakuje w malinach czy innych sezonowych owocach, można je potraktować jako zdrową formę przekąski, ponieważ w podobny sposób traktujemy te owoce w żywieniu ludzi. Na pewno właściciele interesują się coraz bardziej tym zagadnieniem, ale jeżeli ktoś zadaje obecnie pytanie, czy to moda, czy potrzeba, to odpowiedziałbym: potrzeba zależna od diety, rozsądnie oddzielona od mody i w zgodzie z aktualnym stanem zdrowia psa i zasadą Priumum non nocere – po pierwsze, nie szkodzić.