„Alt meat” to nic innego jak medialne uproszczenie angielskojęzycznego terminu „meat alternatives”, czyli zbiór alternatyw dla pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Termin ten dotyczy zarówno żywienia ludzi, jak i zwierząt. Pojęcie „alt meat” jest niezwykle szerokie i obejmuje produkty pochodzenia roślinnego, uzyskane z bakterii, grzybów i alg, a także zwierząt bezkręgowych. W ostatnich kilku latach wiele emocji wzbudziła hodowla owadów, a od dekady hitem jest tzw. mięso in vitro, powstające w wyniku różnicowania i namnażania komórek mięśniowych poza żywym organizmem. Należałoby sprostować, że raczej było, mimo pokładanych wielkich nadziei i finansów, nadal nie spotkamy mięsa in vitro na rynku, a wiele firm wycofało się z rozwoju tej technologii i zajęło innymi tutaj wymienionymi alternatywami. 

Tekst: dr Joanna Zarzyńska

Dlaczego potrzebujemy alternatyw mięsa?

Skąd tyle zainteresowania alternatywami dla mięsa? Wiąże się to z rosnącą liczbą ludności na Ziemi, z kurczącymi się zasobami do produkcji żywności, szczególnie żywności pochodzenia zwierzęcego. Dodatkowym wyzwaniem są zmiany klimatu, wynikłe z działalności człowieka, szczególnie w ostatnim stuleciu prowadzące do postępującego wzrostu temperatury na Ziemi. Pozyskiwanie energii ze spalania węgla kamiennego, produktów naftowych i gazu, wylesianie kontynentów, intensywne stosowanie nawozów sztucznych itp. zwiększają uwalnianie gazów cieplarnianych (GHG: dwutlenek węgla, metan, podtlenek azotu i in.), co zaburza równowagę między ich składowaniem w ziemi a uwalnianiem do atmosfery. Dla uproszczenia używa się pojęcia „ślad węglowy”, w którym stosuje się odpowiednie przeliczenia dla poszczególnych GHG na CO2 i w ten sposób wyraża liczbowo poziom łącznej emisji gazów cieplarnianych wytworzonych podczas pełnego cyklu życia produktu – od surowca aż do dostarczenia gotowego produktu. Przyjęło się, że ślad węglowy wyrażamy jako ekwiwalent dwutlenku węgla na jednostkę funkcjonalną produktu (CO2eq).

Ślad węglowy produkcji zwierzęcej

 Z wyliczania całkowitego śladu węglowego wynikło, że jednym z sektorów gospodarki zaliczanych do najbardziej obciążających środowisko jest produkcja żywności (1/4 emisji GHG), a zwłaszcza produkcja zwierzęca (18% emisji z rolnictwa w skali globalnej). Obliczenia te wzbudziły wiele emocji i obudziły energię do poszukiwań żywności, która by w mniejszym stopniu obciążała naszą planetę niż produkcja zwierzęca. Okazało się w międzyczasie, że ślad węglowy produkcji roślinnej jest znacznie mniejszy od śladu, jaki pozostawia produkcja mięsa. Co prawda, ślad węglowy produkcji mięsa nie jest jednorodny. Na przykład produkcja 1 kilograma wołowiny przekłada się na emisję ok. 27 kg (do nawet 100 kg) CO2eq. Kilogram wieprzowiny to emisja średnio 12,3 kg, a kilogram drobiu – około 10 kg CO2eq. Dla porównania wyprodukowanie 1 kg soi, fasoli lub grochu skutkuje emisją zaledwie kilku kg CO2eq. W kalkulacjach uwzględnia się m.in. zużycie wody, zajmowaną powietrznię gruntu, użycie nawozów sztucznych, energię urządzeń i maszyn rolniczych, stąd np. 1 kg pszenicy ma stosunkowo niewysoki ślad węglowy (około 0,5 CO2eq) w porównaniu
z 1 kg mięsa. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (ang. UN Food and Agriculture Organization) w raporcie „Długi cień hodowli zwierząt” (ang. Livestock long shadow) szacuje, że sama hodowla zwierząt odpowiada za ok. 9% światowej emisji CO2 i za ok. 35–40% antropogenicznej (powstałych w wyniku działalności gospodarczej człowieka) emisji metanu.

Sektor pet food a obciążenie środowiska

Wbrew pozorom udział wytwórców pet food w wytwarzaniu śladu węglowego przez cały sektor firm paszowych wynosi od 20 do 30%. To dużo, ponieważ w karmach dla psów i kotów jest wysoki udział produktów pochodzenia zwierzęcego, a pasze dla świń czy drobiu są wytwarzane na bazie niskoemisyjnego białka roślinnego. Niestety, ale ostatnio zużycie białka zwierzęcego na cele produkcji karm dla psów i kotów wzrosły. Jest to związane z rosnącym na świecie zainteresowaniem karmami premium albo tzw. human grade. Pochodną większej produkcji karm premium jest rosnąca konkurencja o żywność zarezerwowaną wcześniej dla człowieka oraz zwiększona utylizacja tzw. ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, które stanowią cenny dodatek białkowy w karmach standardowych. Oceniono, że ponad 93% wszystkich receptur karm dla zwierząt domowych na całym świecie zawiera mięso i współprodukty (raport „Vegan Pet Food Market Share and Size 2023”). Mięso i współprodukty stanowią również prawie połowę z 10,5 miliona ton karmy dla zwierząt domowych sprzedawanej każdego roku w Europie (Alexander i wsp. 2020), a także ok. 25% konsumpcji w USA. Badania sugerują, że globalny przemysł karmy dla zwierząt domowych ma wpływ na klimat podobny do udziału Filipin, 12. kraju na świecie co do wielkości zaludnienia
(117 mln w 2023 r.). A ponieważ trend w kierunku karm z marką premium utrzymuje się, ten negatywny wpływ na środowisko może się powiększać.

Według jednego z badaczy zagadnień wpływu karm na środowisko, profesora Okina, psy i koty są odpowiedzialne za 25–30% wpływu na środowisko związanego z konsumpcją mięsa w USA, co daje rocznie 64 mln ton CO2eq. Naukowcy obliczyli, że 10-kilogramowy pies przyjmujący 540 kilokalorii dziennie byłby odpowiedzialny za emisję ok. 830 kg CO2 rocznie na suchej diecie, a na mokrej diecie – ponad 6540 kg CO2. Z szacunków wynika, że gdyby wszystkie amerykańskie psy i koty utworzyły własne państwo, to w światowym rankingu konsumpcji mięsa byłby na 5. pozycji. Według badań brytyjskich globalna produkcja karmy dla zwierząt towarzyszących wiąże się z emisją 56–151 mln ton CO2eq, co stanowi 1,1–2,9% całkowitej produkcji rolnej. 

Zmiany w kierunku zrównoważenia

Analiza danych oraz popyt konsumentów na bardziej przyjazne dla środowiska produkty spowodował, że sektor pet food zainteresował się alternatywnymi źródłami białka zwierzęcego. Jakie są perspektywy? Konwencjonalne opcje oparte na roślinach, takie jak ziemniak, soja i groch, białka owadzie, aż do białek zwierzęcych wytwarzanych poprzez precyzyjną fermentację, a także mięso hodowlane. Warto poruszać istotne dla środowiska kwestie, jak zmniejszenie marnotrawstwa czy poprawa zagospodarowania ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, które będą nadal atrakcyjnym źródłem białka pokarmowego. Szacunki z łańcucha pokarmowego człowieka wskazują, że około 40% żywności jest wyrzucane, aczkolwiek tu udział pokarmów pochodzenia zwierzęcego jest mniejszy niż roślinnego. 

Białko owadzie

Jedną z lepiej poznanych i coraz szerzej akceptowanych przez opiekunów zwierząt alternatyw białka mięsa jest białko owadzie. Produkcję owadów gospodarskich promuje się jako działanie prośrodowiskowe, upcyclingowe oraz oszczędzające wodę i grunt. W dodatku produkt charakteryzuje się wysokiej jakości białkiem i tłuszczem, a odpady z hodowli mogą być używane w ogrodnictwie jako wysokiej jakości nawóz naturalny. Warto wspomnieć o prozdrowotnych właściwościach chitynianów, w które obfitują szkielety zewnętrzne owadów.  Rynek owadziego pet food w 2021 r. został wyceniony na ponad 7 mld USD, obecnie szacuje się, że owa wartość się podwoiła. Według szacunków do 2033 r. ten sektor będzie wzrastać o 10% rocznie. Z danych na 2023 r. wynika, że w świecie owadziego pet foodu aktywne są 43 marki, z czego większość w Europie. Według raportów branżowych od 2017 r. w Europie skomercjalizowano ponad 5000 ton składników na bazie owadów, a oczekuje się, że sektor ten znacznie się zwiększy, a produkcja osiągnie 3 mln ton do 2030 r. (IPIFF, 2020).

Białko owadzie ma wysoką strawność, korzystny dla psów i kotów profil aminokwasowy, zawiera także niezbędny aminokwas limitujący, jakim jest lizyna. Znane gatunki owadów gospodarskich, zaliczanych do tzw. nowej żywności dla ludzi, jak Tenebrio molitor czy Hermetia illucens (BSF), są też wykorzystywane przez producentów kram dla zwierząt (stadium larwalne). Hodowla larw charakteryzuje się niską emisją gazów cieplarnianych, niskim zużyciem wody i wymaga o wiele mniejszej przestrzeni w porównaniu z tradycyjnymi zwierzętami gospodarskimi. Z żywieniu owadów popularny jest upcykling, polegający na żywieniu roślinnymi produktami ubocznymi rolnictwa (np. pozagatunkowe zboża, odpady przemysłu owocowo-warzywnego). Na przykład w przeliczeniu na suchą masę larwy BSF zawierają około 40–45% białka, co czyni je porównywalnymi do konwencjonalnych białek pochodzenia zwierzęcego, takich jak kurczak czy wołowina (Barragan-Fonseca i wsp, 2017). Larwy BSF wykazują również wyjątkowo wysoki współczynnik konwersji paszy (FCR), co oznacza, że skutecznie przekształcają paszę w masę ciała. Na 1 kg przyrostu larw potrzeba około 1,5–2 kg paszy, zaś w przypadku brojlerów kurzych, tuczników świń i bydła mięsnego odpowiednio ok. 1,9, 2,8 i 6–9 kg paszy. 

Owady zyskały pozytywną opinię AAFCO jako surowiec do produkcji karm dla psów. Pierwszym było odtłuszczone białko z larw mącznika młynarka w formie mączki. Dotyczyło to produktu firmy Ÿnsect, która wykonała w tym celu specjalny test żywieniowy, który trwał sześć miesięcy. Naukowcy potwierdzili, że jakość białka jest porównywalna z białkami typowo wykorzystywanymi przy produkcji karm: wołowiny czy łososia. Sam proces ewaluacji przez AAFCO trwał dwa lata. W 2023 r. AAFCO opublikowało definicję larw BSF jako surowca do karm dla psów dorosłych.

W kanadyjskiej prowincji Saskatchewan powstało Północnoamerykańskie Centrum Owadów (NAIC), które chce zwiększyć produkcję białka owadziego w regionie Ameryki Północnej, w tym do zastosowań w karmie dla zwierząt domowych. Może to spowodować większy dostęp do białka owadziego dla producentów karmy dla zwierząt domowych. Inwestorzy prognozują, że sektor karmy dla zwierząt (tj. zwierząt towarzyszących, drobiu i świń) w Europie i Ameryce Północnej pozostanie jednym z najważniejszych odbiorców białka owadziego w nadchodzących latach. Obiekt NAIC został utworzony jako centrum badawcze i demonstracyjne dla klientów w celu oceny wydajności larw BSF dla ich produktów.

Naukowcy z Uniwersytetu w Illinois przetestowali dwa gatunki owadów gospodarskich, pleśniakowca lśniącego (Alphitobius diaperinus) oraz mącznika młynarka (Tenebrio molitor), które są używane w karmach dla psów i kotów jako źródła białka, w celu określenia ich strawności oraz profilu aminokwasowego, aby ocenić wartość odżywczą dla psów i kotów. Testowano je w formie mączek odtłuszczonych oraz hydrolizowanego białka na modelu zwierzęcym. Wszystkie aminokwasy poza histydyną i waliną miały ponad 90% strawności. Mączki spełniały wymagania AAFCO, FEDIAF i NRC, a aminokwasami limitującymi były metionina i fenyloalanina.

Na tym nie koniec, poszukuje się innych, atrakcyjnych przemysłowo gatunków owadów. Na przykład Firma Loopworm z Indii uzyskała w 2024 r. europejski certyfikat TRACES dla swoich produktów z poczwarek jedwabnika.  To oznacza, że firma może rozszerzyć swoją działalność na rynki europejskie, dostarczając zrównoważonego surowca do produkcji karm dla zwierząt.  Loopworm prowadzi zakład certyfikowany GMP+, ISO 22000 i HACCP o rocznej zdolności produkcyjnej 6000 ton metrycznych. Koncentrat mączki z poczwarek jedwabnika ma min. zawartość białka 65%. Jest bogaty w kwasy tłuszczowe Omega-3, -6 i -9.

Rolnictwo komórkowe

Opiekunowie zwierząt są coraz bardziej świadomi w kwestiach prośrodowiskowych i podejmują coraz więcej decyzji zakupowych patrząc na wpływ na środowisko. Jesteśmy przyzwyczajani, że przyszłością karm jest białko owadów – ale czy to koniec zmian? Nie. Trwają dalsze badania – nad mięsem in vitro, białkiem z alg… czy z bakterii. Uznaje się, że rolnictwo komórkowe (ang. cellular agriculture) może być liderem w opracowywaniu zrównoważonych alternatyw dla mięsa zwierzęcego. Rolnictwo komórkowe może pozwolić na produkuję „mięsa 2.0” w oparciu o komórki zwierzęce, jak i roślinne.

Jednokomórkowe źródła białka 

Jednokomórkowe organizmy mogą być dobrym źródłem białka dzięki prowadzonym procesom precyzyjnej fermentacji w bioreaktorach. Mikroorganizmy są najbardziej wydajnymi fabrykami białek na świecie. W precyzyjnej fermentacji techniki bioinżynieryjne są wykorzystywane do programowania mikroorganizmów poprzez nadanie im określonego kodu genetycznego w celu wytworzenia interesującego związku podczas fermentacji w ściśle określonych warunkach. Kod genetyczny jest dokładną kopią sekwencji DNA znalezionej w cyfrowej bazie danych sekwencji DNA zwierząt lub roślin; nie wymaga jednak zaangażowania zwierząt ani roślin. Rezultatem jest molekularnie identyczny składnik wytwarzany przez mikroorganizmy.

Metabolity drożdży, suszone drożdże i kultury drożdży są opłacalnym źródłem składników w karmie dla zwierząt. Są one bogate w białko, mają zrównoważony skład aminokwasowy i są smakowite np. dla kotów. Charakterystyczną cechą biomasy białkowej drożdży jest wysokie stężenie kwasów nukleinowych w porównaniu z tradycyjnymi źródłami białka. Większość azotu komórkowego pochodzi z aminokwasów, podczas gdy pozostała ilość azotu pochodzi z kwasów nukleinowych, zwłaszcza RNA. Biomasę białkową drożdży można porównać do mączki mięsnej, mączki rybnej i mączki sojowej. Współprodukty drożdżowe (postbiotyki) są mikrobiologicznymi produktami ubocznymi i mogą być źródłem białka. Drożdże uznaje się za przyjazne dla środowiska rozwiązanie na zapotrzebowanie zwierząt domowych na białko. Obecnie na rynku karmy dla zwierząt domowych coraz więcej produktów ma w swoim składzie drożdże lub ich produkty. 

Przykładem nowoczesnej technologii precyzyjnej fermentacji do produkcji białka niezawierającego składników zwierzęcych z wykorzystaniem drożdży może pochwalić się firma Bond. Pierwszy produkt firmy, białko z kurczaka z fermentora, składa się z dwóch prostych składników: identycznego z naturalnym białka występującego w mięśniach kurczaka i drożdży piwowarskich. Białko zwierzęce dostarcza wszystkich kluczowych aminokwasów egzogennych, podczas gdy drożdże dostarczają witaminy z grupy B, beta-glukany i przeciwutleniacze, a także profil smakowy, o którym wiadomo, że jest atrakcyjny dla kotów i psów. Firma przygotowuje dokumentację, aby jej produkt uzyskał w UE status GRAS (ang. generally recognized as safe).

Niektórzy producenci surowców z drożdży stoją na stanowisku, że białko z drożdży mogłoby w pełni zastąpić białko zwierzęce w karmach. Już w 2019 r. drożdże Torula (Cyberlindnera jadinii), które są zatwierdzone przez amerykańskie AAFCO jako źródło białka z grzybów, były testowane w karmach dla psów w zestawieniu z mączką drobiową. Co ciekawe, te drożdże rosną na pożywce z biomasy drewnianej. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego w Kansas testowali także drożdże w karmach ekstrudowanych dla kotów w porównaniu z koncentratem białka grochu, mączką sojową i mączką z drobiu. Ekstrakt drożdżowy był chętnie zjadany przez koty, karma była chętniej pobierana niż ta na bazie mączki drobiowej. Białko surowe miało też dobrą strawność.

Inną z opcji jest fermentacja i produkcja białka przez bakterie. Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Illinois porównali jakość białka i strawność aminokwasów z formuły pochodzącej od bakterii (hodowanych w fermentorze) i zatwierdzonej do żywienia zwierząt akwakultury ze strawnością białka larw czarnej muchy, mączki drobiowej, mączki z kukurydzy i groszku na specjalnym modelu zwierzęcym, który jest używany do badań karm dla psów i kotów. W badaniu DIAAS (wskazywanym przez AAFCO; wynik >100) wykazano, że białko bakteryjne może służyć jako monobiałko w diecie dorosłych psów i kotów, limitującym aminokwasem jest tylko metionina w odniesieniu do zapotrzebowania kociąt.

Na rynek karm dla zwierząt zwróciła uwagę firma LanzaTech zajmująca się recyklingiem węgla, specjalizująca się w przekształcaniu odpadów węglowych w zrównoważone paliwa i materiały. Ogłosiła plany rozszerzenia swojej platformy biorafinacji o produkcję białka mikrobiologicznego i reklamowanego jako białko otrzymywane z CO2. Białko to ma zawierać komplet aminokwasów egzogennych i być niealergizujące.  Firma współpracuje z różnymi partnerami w USA w celu zbadania innowacyjnych zastosowań białka, w tym przy testowaniu paszy dla ryb, prototypowania żywności (koktajli, bezmlecznego sera i chleba). LanzaTech nawiązała współpracę z Laboratorium Badawczym Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w celu oceny opłacalności produkcji białek odżywczych przy użyciu CO2 ekstrahowanego z wody morskiej. 

Na rynku europejskim przykładem jest firma MicroHarvest z Niemiec, która produkuje białko mikrobiologiczne poprzez fermentację biomasy. Cały cykl trwa tylko 24 godziny, a produkcja może wykorzystywać uboczne produkty z rolnictwa (upcykling).

Mikroalgi

Bogate w wielonienasycone kwasy tłuszczowe, białko i inne cenne związki, takie jak przeciwutleniacze i enzymy, mikroalgi rosną w niewielkich ilościach wody. Mogą osiągać w niej wysokie stężenie, zużywając niewiele zasobów i są bardziej wydajne w wiązaniu węgla niż rośliny. Istnieje wiele rodzajów mikroalg, a każdy z nich ma różny poziom białka. W porównaniu z zapotrzebowaniem psów i kotów na aminokwasy mikroalgi mają zwykle niską zawartość metioniny i cysteiny. Pojawiają się obecnie badania nad dietą zwierząt domowych i mikroalgami, choć żadne z nich nie koncentrowały się na nich jako głównym źródle białka. Ze względu na zawartość polisacharydów w ścianie komórkowej wyższy poziom włączenia do diety jest skorelowany ze zmniejszoną strawnością.

Mięso komórkowe 

Według wyliczeń z połowy 2021 r. wartość rynku alternatyw dla mięsa pochodzącego z hodowli zwierząt była szacowana na 14 mld dol. W Unii Europejskiej żywność wytwarzaną z kultur komórkowych i tkankowych zalicza się do tzw. nowej żywności (objętej rozporządzeniem UE 2015/2283). Wymaga ona zezwolenia na dopuszczenie do obrotu oraz aprobaty EFSA, ale nie ma jeszcze np. ustalonych kryteriów mikrobiologicznych. Pomysł mięsa laboratoryjnego (zwane też mięsem in vitro/ komórkowym/ sztucznym) był testowany już w latach 90. ubiegłego wieku. Po sukcesie medialnym pierwszego hamburgera (2013 r.) pojawiło się wiele start-upów deklarujących opracowanie technologii przemysłowej. Pandemia
COVID-19, która ujawniła słabości w globalnych łańcuchach dostaw żywności, też wydawała się dobrym bodźcem napędowym dla innowacji. Firma konsultingowa Kearney szacowała w 2021 r., że 35% całego mięsa spożywanego na świecie do 2040 r. będzie hodowane. Jednak globalne inwestycje w sektor mięsa hodowlanego i owoców morza drastycznie spadły w 2023 r., do mniej niż jednej trzeciej tego co rok wcześniej, wynika z raportu Good Food Institute. Okazało się, że potrzebne są ulepszenia w zakresie materiału źródłowego komórek i pożywki wymaganej do wzrostu komórek, podobnie jak rusztowania wspierające trójwymiarowe struktury tkanek. Niezbędne są również platformy bioreaktorów nowej generacji, które mogą hodować większą liczbę komórek i w większej koncentracji. Są to kosztowne przedsięwzięcia. 

Większość firm produkujących mięso laboratoryjne wykorzystuje komórki pobrane bezpośrednio z biopsji zwierząt lub unieśmiertelnione linie komórkowe, które pozwalają na nieskończoną proliferację w laboratorium. Niewiele firm rozważa genetyczną manipulację komórkami w celu uzyskania optymalnej wydajności z obawy przed reakcją konsumentów. Według analizy przeprowadzonej przez GFI pożywki wzrostowe stanowią obecnie większość całkowitych kosztów produkcji mięsa hodowlanego, a białka znane jako czynniki wzrostu są najdroższym składnikiem. Ponieważ komórki mięśniowe i tłuszczowe wymagają różnych pożywek wzrostowych, naukowcy zazwyczaj hodują je oddzielnie, każde na własnym rusztowaniu i na swoistej pożywce. Aby uformować tkankę mięśniową, komórki prekursorowe muszą połączyć się ze sobą, tworząc długie miotuby. Wymagają ponadto bodźców fizycznych, aby uzyskać cechy włókien mięśniowych. Tylko wtedy mięśnie wyhodowane w laboratorium będą miały teksturę i właściwości odżywcze zbliżone do prawdziwego mięsa. Inżynier tkankowy Che Connon z Newcastle University w Wielkiej Brytanii szacuje, że karmienie światowej populacji mięsem wyhodowanym w laboratorium wymagałoby zbudowania systemów do hodowli rzędu septilliona (1024) komórek rocznie, co nie jest możliwe przy użyciu technik bioprzetwarzania stosowanych obecnie. Globalna zdolność produkcyjna mogłaby spełnić około jednej miliardowej tego wymogu. Oddzielnym problemem są duże ilości odpadów płynnych w postaci zużytej pożywki, bogatej w azot organiczny, łatwopsującej się i trudnej do utylizacji. 

Co ciekawe, w Europie już dwie firmy zadeklarowały produkcję mięsa komórkowego na cele karm dla zwierząt. Jest to czeski start-up biotechnologiczny Bene Meat Technologies, który z koniec 2023 r. uzyskał zezwolenie na sprzedaż mięsa hodowlanego przeznaczonego na karmę dla zwierząt domowych, oraz brytyjska firma Meatly. 

Firma Bene Meat opublikowała wyniki oceny cyklu życia (LCA) określającej wpływ produkcji mięsa hodowlanego dla zwierząt domowych na klimat. Badanie wykazało, że ich karma dla zwierząt generuje o ok. 84% mniej emisji niż wołowina – w zależności od sposobu jej produkcji różnica może wynosić nawet 95%. Zużywa również od 80% do 97% mniej gruntu niż produkcja bydła mięsnego, potrzebuje tylko 3,1 mkw. powierzchni na 1 kg mięsa. Firma przewiduje dalszą redukcję powierzchni do 2 mkw. na
1 kg. Produkcja mięsa komórkowego emituje 5,28 kg CO2eq na 1 kg mięsa, co można stopniowo zmniejszyć do 3,29 kg CO2eq. Szacunki te pokrywają się z wynikami innych analiz LCA – np. analiza z 2021 r. wykazała, że hodowla komórkowa wołowiny może zmniejszyć wpływ na klimat o 92%, zanieczyszczenie powietrza o 94%, zużycie gruntów o 95% i zużycie wody o 78% w porównaniu z konwencjonalną wołowiną (ex-ante, dla produkcji skalowanej w 2030 r). Firma Bene Meat niedawno złożyła wniosek o uprawnienia dla swojego produktu dla wykorzystania do karmy dla zwierząt domowych do amerykańskiej FDA. 

Z kolei brytyjski start-up Meatly jest zatwierdzony do sprzedaży mięsa hodowlanego dla zwierząt domowych (w swoim kraju) od czerwca 2024. Firma nawiązała współpracę z londyńską firmą Omni, aby wprowadzić na rynek pierwsze na świecie puszki karmy dla zwierząt domowych, w których źródłem białka są hodowle in vitro komórek jaja kurzego. Zatwierdzenie produktu poprzedziło 18 miesięcy współpracy między brytyjskim agencjami: FDA, APHA oraz Defrą. Meatly planuje skalowanie produkcji na potrzeby przemysłowe na lata 2026–2027. Meatly podaje też, że używa pożywki bez białek, której koszt to tylko 1 funt brytyjski za litr. Meatly niedawno dołączyło do UK Pet Food Association oraz zyskało nowych inwestorów. Przeprowadziło także test swojego produktu na psach – 31 prywatnych psów reprezentujących 14 ras, opiekunowie prowadzili i zapisywali swoje obserwacje. Wyniki były optymistyczne. Firma podkreśla, że kurczak „komórkowy”, mimo że ma porównywalne z tradycyjnym poziomy emisji GHG, wymaga 64% mniej gruntu oraz 28% mniej wody.

Kolejna firma, amerykański CULT, zadeklarowała w 2024 r., że chce przeprowadzić pierwszy nadzorowany przez FDA test mięsa komórkowego w karmach dla zwierząt.

Ciekawą koncepcją jest hodowanie in vitro mięsa… myszy. Mysie komórki są od dawna hodowane do badań laboratoryjnych, wiele o nich wiadomo, łatwo je modyfikować, a już wyhodowane w monowarstwie mogą stać się dodatkiem do przysmaków dla kotów. A wiadomo – mysz to naturalna ofiara kociego łowcy i dostarcza niezbędnej kotu tauryny. Przy tym naukowcy uważają, że mysie „mięso” może być przez amerykańskie urzędy regulacyjne uznane za bezpieczne i uzyskać status GRAS.

W Europie również trwają prace nad hodowlą komórek myszy w bioreaktorze (firma BioCraft Pet Nutrition z Wiednia). Oprócz linii mysiej BioCraft opracował linię komórek kurczaka dla producentów karmy dla zwierząt domowych. Według firmy wyzwanie związane ze skalą produkcji opartej na komórkach może bardziej kierować produkcję na dodatki typu topper, a nie na surowiec całkowitego źródła białka w produkcie końcowym.

W 2022 r. przeprowadzono ankietę wśród opiekunów zwierząt, czy byliby oni zainteresowani karmieniem pupili mięsem laboratoryjnym – najbardziej pozytywnie nastawieni byli opiekunowie z grupy wegan i wegetarian.

Roślinna alternatywa

Inną opcją obniżenia spożycia mięsa jest przejście na dietę wege lub tzw. hybrid feeding, czyli zwiększanie udziału białka roślinnego w diecie. Jedna z firm z branży pet food w nawiązaniu do terminologii z dietetyki ludzkiej zaproponowała pojęcie „fexi-dogian”. Flexitarianie (30% europejskich konsumentów identyfikuje się jako fleksitarianie) są najważniejszą grupą demograficzną dla marek alternatywnych białek i są postrzegani jako klucz do przejścia na zrównoważoną dietę.

Chociaż nadal jest to branża niszowa, z oświadczeniami wegańskimi i roślinnymi widocznymi na zaledwie 2,1% produktów karmy dla psów na całym świecie, znajduje ona więcej miejsca na półkach sklepowych w porównaniu z sytuacją sprzed pięciu lat, kiedy tylko 0,7% karmy dla psów miało oświadczenie roślinne (według badania Innova Market Insights). Liczba oświadczeń roślinnych szybko rośnie w karmie dla psów (+40%) w porównaniu ze wzrostem wszystkich nowych karm dla psów (+5%) (analiza z lat 2018–2022).

Słowem podsumowania

Jak widać, dynamika i potencjał alternatyw tradycyjnego białka zwierzęcego są duże. Jak dotąd jedynie białko owadzie zauważalnie weszło na rynek. Czekamy na skalowanie pozostałych opcji, a także na dalsze innowacje. Jako bariery można wymienić kwestie regulacji prawnych oraz wymogów bezpieczeństwa tych produktów, a także akceptację opiekunów zwierząt.