Podczas Gali Biznesowej Targów ­Animals Days redakcja ZooBranży wręczyła Statuetki w I Niezależnym Plebiscycie Branży Zoologicznej dla Produktu Roku (w dziesięciu kategoriach), ­Firmy Roku oraz Handlowca Roku. Poza tym nagrody te otrzymało również kilka osób i instytucji w dodatkowej kategorii „Akcja Społeczna”. Jedną z nagrodzonych jest Aneta Awtoniuk, założycielka Szkoły dla Psów AZORRES, autorka wyjątkowego programu wychowywania czworonogów. O jej pracy, planach na przyszłość i udziale w kolejnej edycji Animals Days rozmawia z nią redaktor naczelna ZooBranży, Joanna Zarzyńska.

Joanna Zarzyńska, ZooBranża: Pani Aneto, ma Pani wieloletnie doświadczenie w pracy ze zwierzętami. Od czego zaczęła się Pani historia pracy z psami?

Aneta Awtoniuk, AZORRES: Do założenia Szkoły dla psów Azorres nakłonili mnie psiarze, którzy chcieli uczyć się ode mnie. Widzieli jak pracuję ze swoim owczarkiem Frodo i dopytywali, kiedy znów będę w parku na spacerze, żeby mogli dołączyć. Oferowali mi nawet pieniądze za nauczenie ich psów, żeby np. wracały na komendę tak jak Frodo! Nie opierałam się długo, chociaż minął rok od chwili, gdy podjęłam decyzję o powstaniu szkoły do momentu rozpoczęcia pierwszego kursu szkoleniowego. Na pewno pomogło mi też wcześniejsze doświadczenie w pracy z psami ratowniczymi WOPR i psami służbowymi.

 

Joanna Zarzyńska: ZooBranża wspiera działania mające na celu podniesienie świadomości właściwej i przede wszystkim świadomej opieki nad zwierzakami. Pani po raz pierwszy wprowadziła program pracy z psami opierający się na założeniu „wychowuję, nie tresuję”. Jaka jest jego filozofia?

Aneta Awtoniuk: Kiedy jako dziecko bywałam w cyrkach, zawsze pytałam rodziców o bat, z jakim wychodził na arenę treser zwierząt. Nie mieściło mi się w głowie, po co mu takie narzędzie. Widziałam jak mój dziadek obchodzi się z końmi, nie potrzebował wędzidła, żeby jeździć konno! A tu nagle bat na kucyki. Potem, gdy podrosłam i zaczęłam interesować się szkoleniem zwierząt poznałam metody stosowane przez cyrkowych treserów i pękło mi serce. Więc gdy założyłam swoją szkołę dla psów było oczywiste, że chcę propagować metody oparte na współpracy, szacunku dla inności i respektowaniu potrzeb fizycznych i emocjonalnych zwierzęcia. Idea WYCHOWUJĘ, NIE TRESUJĘ dotyczy właśnie całościowej opieki, nie tylko systemu szkolenia psów. To styl myślenia, sposób funkcjonowania na co dzień, mogę śmiało powiedzieć, że to deklaracja wartości we wspólnym życiu z psem. Przyjmując psa do domu stajemy się jedną grupą społeczną, nawiązujemy więzi, budujemy zaufanie. Możemy zostać trenerem naszego psa. Szkoleniowcem. Nauczycielem. Wychowawcą. Ale nie treserem! Tresowanie to siłowe lub przy użyciu kar emocjonalnych zmuszanie zwierzęcia do wykonania czynności, która jest wbrew jego potrzebom, możliwościom emocjonalnym, chęciom i której zwierzę nie rozumie. Ja, jako trenerka zwierząt, „przyłapuję” zwierzaki na robieniu czegoś dobrego i nagradzam je za to. Ewentualnie prowokuję sytuacje, w których czterołapni mogą się wykazać. I też nagradzam. Różnica jest zasadnicza. Zaufanie to podstawa, a nie buduje się go karą, a jasnymi komunikatami i konsekwencją.

 

Joanna Zarzyńska: Od 2016 roku jest Pani certyfikowanym ewaluatorem psów agresywnych. Na czym polega to zajęcie i jakie zwierzęta powinny być nim objęte?

Aneta Awtoniuk: Mnóstwo opiekunów nie wie, do kogo zwrócić się, gdy mają podejrzenia, że ich pies staje się agresywny. Szukają pomocy przede wszystkim u lekarzy weterynarii, co wydaje się oczywistym pierwszym wyborem. Jednak jeśli pies jest zdrowy fizycznie, to lekarz weterynarii niewiele może pomóc – nie pójdzie przecież z opiekunem na godzinny spacer po parku, żeby zaobserwować niepokojące zachowania. A ja pójdę. Przeprowadzę dodatkowo szczegółowe testy, które pozwolą nie tylko na postawienie diagnozy, ale przede wszystkim na opracowanie planu pracy ze zwierzęciem. To właśnie robi behawiorysta. Jako ewaluatorka psów agresywnych dysponuję narzędziami, dzięki którym mogę ocenić zagrożenie stwarzane przez psa dla otoczenia. To skuteczne wystandaryzowane szczegółowe testy, które dają konkretne odpowiedzi. Korzystają z tego sądy powołując mnie jako biegłą w sprawach o pogryzienia przez psy, ośrodki opieki nad bezdomnymi zwierzętami, gdy trzeba podjąć decyzję, czy pracować z psem, który ma koncie wiele pogryzień czy podjąć decyzję o eutanazji, ale także osoby chcące adoptować psa z łatką „trudny”. To nie jest typowa przyjemna praca behawiorysty nad modyfikacją ciągnięcia na smyczy czy nadmiernej ekscytacji przy powitaniu z człowiekiem, to często decyzje o życiu lub śmierci zwierzęcia. W naszym kraju z jednej strony bagatelizuje się pogryzienia uznając, że pies ma zęby, więc ich używa, a z drugiej strony znam wiele historii psów, które zostały wyrzucone z domu, bo zawarczały na swoich opiekunów. Dominują te skrajne reakcje, a jest między nimi miejsce na rzetelną ocenę, która nie krzywdzi psa ani ludzi, daje faktyczną wiedzę, co można z psem wypracować i jak to zrobić. Uważam, że każdy opiekun, który waha się co zrobić, bo przestał ufać swojemu psu, powinien skorzystać z pomocy ewaluatora psów agresywnych, zanim podejmie decyzję co do dalszych losów zwierzęcia.

Joanna Zarzyńska: Przed rokiem nawiązała Pani współpracę z Targami Animals Days. Współpraca ta będzie kontynuowana również podczas drugiej edycji tej imprezy. Jaka jest rola tego typu imprez i czy według Pani miłośnicy zwierząt na stałe powinni ją wpisać na listę imprez zoologicznych?

Aneta Awtoniuk: Najważniejszą rolą Animals Days jest moim zdaniem uwrażliwianie ludzi na świat zwierząt. Wciąż mamy na tym polu mnóstwo do zrobienia, a wydarzenia, podczas których można spotkać ekspertów i zadać im absolutnie każde pytanie są bezcenne. Obserwowałam podczas pierwszych Targów jak ciekawe wszystkiego są dzieciaki. Pytały rodziców o mnóstwo szczegółów, a ci często nie umieli odpowiedzieć, co mnie wcale nie dziwi, bo przecież nikt z nas nie zna się na wszystkim. Wspaniałe było to, że żadne dziecko nie zostało z pytaniem, bo wokół byli ludzie, którzy cierpliwie wyjaśniali, tłumaczyli, uczyli, byli do dyspozycji. Wielu odwiedzających, również dorosłych!, miało kłopot jak zachować się w kontakcie ze zwierzęciem, bo nigdy wcześniej nie dotykali szczurka czy motyla. Podczas Animals Days nauczyli się tego od najlepszych znawców tematu. Dowiedzieli się o świecie i o sobie czegoś nowego. Doświadczyli sytuacji, na które bez Targów nie mieliby nigdy szans. Jestem pewna, że do domów wrócili ludzie z zupełnie innym, lepszym podejściem do zwierząt i głębszym zrozumieniem ich świata.

Joanna Zarzyńska: Uczestnictwo w Animals Days to możliwość dotarcia „na żywo” do wielotysięcznej rzeszy odbiorców. Czy takie eventy dają Pani satysfakcję z możliwości dzielenia się swoją wiedzą?

Aneta Awtoniuk: Uwielbiam takie spotkania! Rozmowy z fanami, opowieści o ich zwierzętach, oglądanie tysięcy zdjęć ich kotów i psów w telefonach nigdy chyba mi się nie znudzą. Kiedy okazuje się, że na Targi przyjeżdżają osoby z drugiego końca Polski, żeby osobiście podziękować mi za jakąś podpowiedź, którą przeczytały w jakimś wywiadzie, bo zmieniła ich życie, albo zrobić wspólne zdjęcie – czuję się wyróżniona. Zawsze ogromnie cieszę się, gdy mogę na żywo poznać ludzi, którzy oglądają moje programy o psach czy czytają porady w mediach i internecie. Czuję wielką satysfakcję, gdy psiarze i kociarze chwalą się, jak zastosowali moje podpowiedzi szkoleniowe czy behawioralne i nauczyli swoje zwierzaki nowej umiejętności albo rozwiązali jakiś niewielki problem z zachowaniem. Gdy widzę tłum ludzi pod sceną, na której prowadzę wykład o psach, to wiem, że ta robota ma sens i wciąż jest w ludziach pragnienie, żeby uczyć się i zdobywać wiedzę, by czynić lepszym wspólne życie ze zwierzakiem.

Joanna Zarzyńska: Dziękuję za rozmowę.