Autor dr n. wet. Joanna Zarzyńska
Redaktor naczelna magazynu „ZooBranża”
Kleszcze niemal całkowicie zdominowały wszelkie komunikaty dotyczące pasożytów zewnętrznych, które mogą zagrażać naszym psom. O pajęczakach tych mnóstwo pisze się w prasie zarówno branżowej, jak i popularnej, w internecie, są im poświęcane kolejne kampanie społeczne. W natłoku tych informacji często zapominamy jednak, że kleszcze – choć bezsprzecznie bardzo niebezpieczne dla czworonogów (głównie z racji na możliwość przenoszenia przez nie rozmaitych chorób) – nie są bynajmniej jedynym zagrożeniem czyhającym od zewnątrz na psy i koty. „Poczciwe” pchły, wszy, komary, meszki i inni niechciani krwiopijcy również mogą zagrozić dobremu samopoczuciu, zdrowiu, a niekiedy nawet życiu domowych pupili. Jakie zagrożenia powodują i jak najskuteczniej się przed nimi chronić?
Dokuczliwe swędzenie
Pasożyty zewnętrzne, nawet jeśli nie przenoszą niebezpiecznych chorób, stanowią istotne zagrożenie dla powłoki skórnej naszych pupili. Wgryzając lub wkłuwając się w nią, w przeciwieństwie do kleszczy (które znieczulają swojego gospodarza), powodują nie tylko uszkodzenie mechaniczne skóry, lecz także wywołują dotkliwe swędzenie, a nawet ból (np. ugryzienia meszek). Otwierają tym samym drogę do infekcji grzybiczych i bakteryjnych. Poza tym zwierzę, drapiąc się w zaatakowane miejsca, dodatkowo uszkadza skórę i sierść, co jeszcze szerzej otwiera wrota dla zakażeń. Co więcej, wzmożona działalność pasożytów zewnętrznych osłabia pupila, sprawiając, że może stać się mniej odporny i bardziej podatny na rozmaite choroby. Nie wolno też zapominać, że niektóre pasożyty zewnętrzne bytujące w kociej lub psiej sierści, podobnie jak kleszcze, przenoszą rozmaite choroby, poza tym mogą być potencjalnie groźne także dla człowieka, który również jest na liście ich żywicieli. Wszystko to sprawia, że problemu „pasażerów na gapę” absolutnie nie wolno lekceważyć, nawet jeśli nie są one kleszczami.
Co zagraża naszym pupilom?
Lista pasożytów zewnętrznych, które – obok kleszczy – mogą zaatakować naszego psa lub kota, jest dość długa. Oto najczęstsze z nich:
Pchły – towarzyszą zwierzętom domowym praktycznie od zarania dziejów. Wiele osób zapomina obecnie o ich istnieniu, tymczasem owady te wciąż są bardzo pospolite, co więcej, również mogą przenosić niebezpieczne dla zwierząt domowych choroby. Łatwo je rozpoznać, posiadają bowiem bardzo charakterystycznie wyglądające, bocznie spłaszczone ciała o długości zaledwie 1–6 mm. Formy dorosłe pcheł, bytując na żywicielu, odżywiają się jego krwią. Nie tylko pobieranie krwi, lecz już sam ruch pcheł po skórze drażni zwierzę, więc można obserwować wygryzanie się i drapanie u psa czy kota. Pchły psie składają jaja w środowisku zewnętrznym (legowisko, buda, podłoga, meble, dywany), tam też bytują larwy (odżywiają się złuszczonym naskórkiem i odchodami dorosłych pcheł). Larwy przeobrażone w poczwarkę są bardzo odporne (także na wysychanie) i mogą przetrwać w środowisku nawet do pół roku. Pchły kocie składają jaja na żywicielu. Dorosła samica składa średnio 20 jaj dziennie (maksymalnie 40–50). Choć wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, pchły – podobnie jak kleszcze – są wektorami groźnych chorób. Pchła kocia (Ctenocephalides felis) może przenosić bakterie wywołujące chorobę kociego pazura (Rickettsia felis i Bartonella henselae). Z kolei pchła psia (C. canis) jest żywicielem pośrednim tasiemca Dipylidium caninum. Na zwierzęciu możemy stwierdzić obecność pcheł (dorosłe osobniki żyją średnio 1–3 tygodnie) i ich odchodów, wyczesując je np. na białą kartkę (charakterystyczne czarne odchody otoczone czerwonawą obwódką, którą tworzy niestrawiona krew). Uwaga! Bytujące na zwierzętach pchły mogą atakować także człowieka!
Wszy i wszoły – to kolejna grupa pasożytów kojarzących się wielu osobom z dawno minionymi czasami. Tymczasem występują o wiele pospoliciej, niż mogłoby się to zdawać (również u ludzi, o czym świadczą coraz częstsze kampanie społeczne oraz… telewizyjne reklamy środków, które służą do ich zwalczania). Wszy i wszoły to owady bezskrzydłe, spłaszczone grzbieto-brzusznie. Poza wszą psią (Linognathus setosus) wszystkie mają charakterystyczne szerokie głowy. Wszoł psi (Trichodectes canis) może być żywicielem pośrednim groźnego dla psów tasiemca Dipylidium caninum. Na kocie pasożytuje wszoł Felicola subrostratus, natomiast nie stwierdzono dotychczas pasożytujących na kotach wszy. Wszy i wszoły odżywiają się inaczej: wszy piją krew, wszoły zjadają złuszczony naskórek. Ich cały cykl życiowy odbywa się na żywicielu (na powierzchni ciała). Jaja (gnidy) składane są pojedynczo i przymocowywane do trzonów włosa. Inwazja dotyczy zwłaszcza zwierząt z gorszych warunków higienicznych, zaniedbanych. Przenoszenie przez kontakt bezpośredni jest możliwe również na człowieka. Wszoły na żywicielu mogą przeżyć nawet kilka miesięcy, a wszy około 60 dni (oba gatunki poza żywicielem przeżywają tylko kilka dni).
Tomasz Uhlenberg
Marketing, Beaphar Polska Sp. z o.o.
www.beaphar.com
Inwazja pcheł może trwać cały rok, ponieważ potrzebują one jedynie gospodarza oraz odpowiedniej temperatury otoczenia i wilgotności. W naszej ofercie znajduje się szeroka gama produktów o zróżnicowanym składzie i mechanizmie działania. Klient może zdecydować, czy woli skorzystać z kuracji o długotrwałym działaniu czy co jakiś czas dokonywać ponownej aplikacji, sam może również wybrać, czy chce użyć leku OTC, czy woli oprzeć się na naturalnych składnikach. Wśród preparatów przeznaczonych dla psów w naszej ofercie znajdują się leki OTC (Canishield, Fiprotec), obroża biobójcza (Permecta), produkty działające w oparciu o zjawiska fizyczne (Vermicon) oraz naturalny produkt zapachowy obroża BEA Naturalna – zapachowa. Pośród produktów przeznaczonych dla kotów znajdują się leki OTC (Fiprotec), produkty z dimetikonem (Vermicon) oraz naturalny produkt zapachowy obroża BEA naturalna – zapachowa (dodatkowym atutem obroży jest element odblaskowy, który sprawi, że kot będzie bardziej widoczny po zmroku). Tym, co wyróżnia naszą ofertę spośród innych, jest szeroki wybór bardzo zróżnicowanych produktów o świetnej jakości w przystępnych cenach.
Świerzbowce – te mikroskopijnych rozmiarów pajęczaki (dorastają do 0,2–0,5 mm długości) zamieszkują uszy zwierząt (widać je w świetle latarki). Świerzbowiec uszny, zwany roztoczem usznym (Otodectes cynotis), atakuje wnętrze ucha (głównie kotów młodych, zaniedbanych – bezobjawowe, ale też u psów), odżywiając się złuszczonym naskórkiem, a świerzbowiec koci (Notoedres cati) drąży w skórze korytarze (w których składa jaja) i jest typowy dla zewnętrznej małżowiny i czoła, skąd może się rozprzestrzeniać na całe ciało. Choroba wysoce zaraźliwa i szybko się rozprzestrzeniająca, często wikłana bakteryjnie lub grzybiczo. Bardzo charakterystyczna jest brązowa wydzielina w uszach, zwierzę potrząsa też głową i intensywnie się drapie.
Nużeniec psi (Demodex canis) – jest pasożytem o mikroskopijnej wielkości (0,15–0,3 mm długości). Jego obecność identyfikuje się pod mikroskopem w zeskrobinie skóry (ma charakterystyczny kształt cygara). Bytuje w mieszkach włosowych, zaś w gruczołach łojowych, Demodex injai (odpowiedzialny za nużycę west highland white terierów), a w warstwie rogowej naskórka D. cornei. Obecnie uważa się, że nużeńce to komensale powszechnie bytujące w niewielkich ilościach u zdrowych psów. Najczęściej występuje zarażenie szczeniąt od matki (przez kontakt, ssanie mleka). Choroba (demodekoza) ujawnia się przy nadmiernym namnożeniu nużeńców przy np. obniżonej odporności (stres, silne zapasożycenie itd.) i jest uważana za najcięższą nienowotworową chorobę skóry. Nużycę wtórną u psów dorosłych wywołują najczęściej choroby endokrynologiczne. Charakterystyczne objawy to przełysienia (np. okulary nużycowe wokół oczu), które mogą się rozprzestrzeniać (nużyca miejscowa i uogólniona). Występują powikłania bakteryjne i grzybicze. Choroba może dotyczyć psów młodych i starszych – stwierdza się predyspozycje rasowe. Pasożyty nie przeżywają poza żywicielem. Diagnostyka i zwalczanie są trudne. Nużeniec psi nie jest zaraźliwy dla człowieka.
Chejletiele – u psów występuje Cheyletiella yasguri, a u kotów Ch. blakei. Pasożyty te bytują w powierzchniowej warstwie naskórka lub na włosach i wywołują łupież wędru
jący. Cały cykl rozwojowy odbywa się na powierzchni ciała żywiciela, larwy i nimfy szybko giną w środowisku zewnętrznym (po 24 godzinach), natomiast formy dorosłe są bardzo odporne. Atakowana jest okolica grzbietu, choroba dotyka zwierzęta młode i starsze, osłabione. Przenoszona jest przez kontakt (także wspólne legowiska czy przybory kosmetyczne), w tym uwaga! również na człowieka.
Komary – zagrożenie dla pupila potrafi przyjść również z powietrza. Zarówno pies, jak i kot może bowiem dotkliwie ucierpieć od komarów. Na terenie Polski występuje około 50 gatunków tych owadów, w tym niektóre w olbrzymich ilościach (zwłaszcza lokalnie). Do najpospolitszych należą komar widliszek (Anopheles maculipennis) oraz komar brzęczący (Culex pipiens). Oba szczególnie obficie występują na terenach podmokłych i w pobliżu zbiorników wodnych. Owady te posiadają wyspecjalizowany aparat gębowy typu kłująco-ssącego przystosowany do pobierania pokarmów płynnych. Samce komarów są wegetarianami – pobierają nektar kwiatów lub wysysają soki z tkanek roślinnych. Prawdziwy problem (z punktu widzenia człowieka oraz jego pupili) stanowią natomiast samice. Do powstania i rozwoju jaj produkowanych w ich narządach rozrodczych potrzebują one krwi. Przedstawicielki większości gatunków żywią się więc krwią zwierząt stałocieplnych. Samica komara to prawdziwe latające centrum nawigacyjne. Posiada wiele niezwykle czułych receptorów pozwalających jej z daleka wykrywać żywiciela po wydychanym przez niego dwutlenku węgla (komar wyczuwa jego zwiększone stężenie), lotnych substancjach uwalnianych wraz z potem (oktanol, kwas mlekowy) oraz temperaturze ciała. Po zlokalizowaniu ofiary komar siada na jej skórze, preferując miejsca dobrze ukrwione, odsłonięte i słabo owłosione. Kłujka owada wyposażona jest w wyspecjalizowane szczęki przypominające miniaturowy lancet. Za pomocą ruchów w górę i w dół przecina on skórę ofiary. Jednocześnie do powstałej ranki wpuszczana jest kropla śliny zawierająca substancje zapobiegające krzepnięciu krwi oraz substancje znieczulające. Faza ssania może trwać nawet kilkadziesiąt sekund. Nie niepokojona samica komara odlatuje bowiem dopiero wtedy, gdy całkowicie wypełni swój żołądek krwią żywiciela. Na domiar złego we wstrzykiwanej do rany ślinie znajdują się liczne substancje drażniące, które powodują zaczerwienienie i spuchnięcie skóry oraz dokuczliwe swędzenie.
Grupa Zolux – właściciel marki Laboratoire Francodex
www.francodex.com/pl
Pianka bez spłukiwania marki Laboratoire FRANCODEX to błyskawiczne i bezpieczne rozwiązanie problemów z pasożytami. Zawarty w niej dimetykon jest bezbarwnym i bezzapachowym olejem silikonowym, który tworzy warstwę ochronną na skórze zwierzęcia. Działa na pasożyty jak lepka pułapka, unieruchamiając pchły i wszy w każdym stadium rozwoju. Tracą one możliwość poruszania się i samoistnie spadają ze zwierzęcia lub zostają usunięte podczas wyczesywania sierści. Pianka nie zawiera chemicznych insektycydów. Jej działanie jest wyłącznie mechaniczne i powierzchniowe, co czyni ją produktem szczególnie zalecanym ciężarnym i karmiącym samicom oraz szczeniętom i kociętom.
* Grupa Zolux – właściciel marki Laboratoire Francodex
Problem komarów w kontekście zagrożenia dla zdrowia pupili jest przez właścicieli psów bardzo często lekceważony, gdyż owady te z pozoru wydają się być absolutnie niegroźne. Tymczasem mogą one doprowadzić do furii nawet najspokojniejszego psa, a – co więcej – mogą wywoływać u niego dotkliwe reakcje skórne w postaci stanu zapalnego skóry. Na pokąsanie najbardziej narażone są psy krótkowłose. Komary preferują słabo owłosione miejsca, takie jak okolice oczu, nosa, pyska czy wnętrze uszu. Podobnie jak u ludzi, u psów w miejscu pogryzienia powstają duże, puchnące bąble i pojawia się silne zaczerwienienie. Co więcej, niektóre psy są znacznie bardziej podatne na ukąszenia i znoszą je o wiele gorzej niż reszta czworonogów.
Warto dodać, że komary są na świecie wektorem licznych chorób, w tym osławionej malarii. W Polsce na szczęście nie stanowią takiego zagrożenia, choć trzeba pamiętać, że w rejonie Morza Śródziemnego występuje choroba zwana dirofilariozą (sercowa i podskórna) wywoływana przez nicienie przenoszone właśnie przez komary. Może ona spowodować bardzo poważne powikłania zdrowotne zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Ze względu na ocieplanie się klimatu zasięg występowania tej choroby stopniowo rozszerza się na północ. W Polsce stwierdzano już przypadki dirofilariozy podskórnej (guzy) u psów. Koty są o około 80% bardziej odporne na zarażenie, ponieważ wiele gatunków komarów przenoszących mikrofilarie nie pobiera krwi od kotów (co ciekawe komar z gatunku Culex pipens szczególnie lubi żerować na kotach).
Meszki – mianem tym zbiorczo określa się nieduże owady z rodziny Simuliidae. W Polsce występuje około 50 gatunków. Ich larwy żywią się głównie detrytusem, przyspieszając tym samym obieg przemiany materii. Niestety, dorosłe samice meszek, podobnie jak samice komarów, dla dojrzewania jaj potrzebują krwi zwierząt stałocieplnych. Co więcej, zdobywają ją w sposób o wiele mniej subtelny niż komary. Aparat gębowy meszki jest bowiem zupełnie inny. Samica rozcina skórę ofiary za pomocą mocnych szczęk, po czym kotwiczy w ranie, używając do tego celu haczykowatych włosków na szczękach. Następnie wysysa czy raczej zlizuje krew. W ślinie meszek również znajdują się substancje przeciwdziałające krzepnięciu krwi, ale są one o wiele silniejsze i bardziej toksyczne niż u komarów. Stąd właśnie po ukąszeniu powstaje silne swędzenie, miejsce ataku mocno puchnie i ulega zaczerwienieniu, które utrzymuje się nawet przez kilka dni. U osób lub zwierząt wrażliwych zdarzają się też ostre reakcje alergiczne połączone z wysoką gorączką i niebezpiecznymi dla zdrowia powikłaniami.
Na domiar złego w wielu częściach świata meszki są wektorem bardzo groźnych chorób, zarówno ludzi, jak i zwierząt. W Polsce, na szczęście, nie ma tego problemu, niemniej jednak wiele meszek może sprawiać właścicielom czworonogów spore problemy. Pojawiając się masowo, są niezwykle uciążliwe – atakują skórę psów, wciskają się do ich pysków, nosów, oczu i uszu. Co ciekawe, jeszcze przed ćwierćwieczem mało kto w ogóle słyszał u nas o tych owadach, które występowały w większych ilościach tylko lokalnie. Obecnie sytuacja diametralnie się jednak zmieniła, choć to w sumie dobry znak. Naukowcy przypuszczają bowiem, że coraz liczniejsze występowanie meszek związane jest ze stopniową poprawą jakości wody w polskich rzekach. Meszki bowiem składają jaja w wodzie płynącej, tam też żyją i rozwijają się ich larwy i poczwarki. Wszystkie stadia rozwojowe są przy tym wrażliwe na zanieczyszczenie wody, a dokładnie na nadmiar fosforanów i związków azotowych. Larwy meszek odznaczają się przy tym osobliwym wyglądem – pędzą osiadły tryb życia, przyczepione do leżących w wodzie kamieni. Warto dodać, że owady te są stosunkowo płodne. Każda samica może złożyć nawet 500 jaj, zaś wykluwające się z nich larwy już po 2–3 tygodniach zmieniają się w poczwarki. Dorosłe owady wypływają na powierzchnię wody na pęcherzyku powietrza, po czym samice lecą w poszukiwaniu zapasu świeżej krwi.
Jak zabezpieczyć pupila?
Aby uchronić psa (koty, zwłaszcza te domowe, są znacznie mniej narażone), starajmy się ograniczać możliwość kontaktu z pasożytami. Dbajmy o czystość psich legowisk i kojców przez ich regularne dezynfekowanie – obecnie na rynku jest dostępnych sporo środków dezynfekcyjnych dedykowanych do tego celu. W przypadku owadów latających w okresie ich intensywnej obecności ograniczmy spacery (zwłaszcza wieczorne) w pobliżu akwenów wodnych oraz w podmokłych lasach. Bacznie oglądajmy też pupila i usuwajmy zauważone pasożyty oraz w przypadku stwierdzenia śladów pokąsania starannie je dezynfekujmy i obserwujmy.
Zdecydowanie najważniejsza jest jednak profilaktyczna ochrona przed pasożytami zewnętrznymi. Zapewniają ją dostępne na rynku preparaty. Producenci większości kropli spot-on, obroży, sprayów, pianek i tabletek kupowanych najczęściej „na pchły i kleszcze” deklarują, że wykazują one skuteczne działanie (zazwyczaj repelentne) również wobec innych pasożytów. Jest to kolejny argument za tym, aby polecać je każdemu opiekunowi zwierząt.
O czym warto pamiętać, dobierając preparat dla zwierzęcia? Oto kilka rad:
obroże przeciwpasożytnicze zapewniają długotrwałą ochronę (nawet do ośmiu miesięcy), ale nadają się przede wszystkim dla zwierząt krótkowłosych. Dla pupili o dłuższej sierści lepiej polecić krople spot-on, spray lub piankę;
jeżeli zwierzę jest szczególnie narażone na kontakt z pasożytami (np. przebywa dużo w terenie, mieszka w okolicy lasów, jest psem myśliwskim), warto polecić równoległe stosowanie dwóch różnych form zabezpieczania (np. obroży i sprayu lub pianki) w celu zapewnienia dodatkowej ochrony. Należy tylko upewnić się, czy ich producenci nie wykluczają takiego rozwiązania. Do zabezpieczania psów przed owadami latającymi można też polecić niektóre środki dedykowane dla koni (wiele z nich według deklaracji producentów nadaje się również dla psów). Konie są o wiele bardziej narażone na ukąszenia owadów niż psy, dlatego firmy wytwarzające stosowne repelenty stosują w nich po kilka substancji czynnych o zróżnicowanym działaniu. W rezultacie na ogół są one bardzo wysoce skuteczne.
Uwaga! Należy zawsze uprzedzać klientów – posiadaczy kotów (a zwłaszcza kotów i psów jednocześnie) – że wiele preparatów przeciwpasożytniczych dedykowanych dla psów i koni ABSOLUTNIE NIE NADAJE się dla kotów. Zawierają one bowiem substancje czynne, m.in. permetrynę, które dla kotów są toksyczne. Przeprowadzone badania wykazały, że już 1 ml 45% permetryny zastosowany na skórę 4,5-kilogramowego kota może stanowić dla zwierzęcia dawkę śmiertelną! Koty mają bowiem większą powierzchnię ciała w stosunku do swojej masy niż psy i – szczególnie małe osobniki – otrzymują przy miejscowym podaniu o wiele większą dawkę preparatu. Do tego dochodzą czynniki metaboliczne – u kotów usuwanie permetryny z organizmu nie zachodzi tak sprawnie, jak u psów.