Autor dr inż. Paweł Zarzyński

Podczas ostatniej wizyty w empiku, z przyzwyczajenia skierowałem swoje kroki w kierunku półek z książkami dotyczącymi zoologii. Niestety, w ostatnich czasach branża wydawnicza traktuje tę kategorię cokolwiek „po macoszemu”, choć nie brak wyjątków, które, mam nadzieję, nie tyle potwierdzają tą regułę, co stanowią zapowiedź nadejścia lepszych czasów. Czy w dobie internetu klasyczna drukowana literatura branżowa faktycznie nie ma już racji bytu? Na szczęście nie jest aż tak źle. Książki fachowe stanowią cenne uzupełnienie oferty każdego sklepu zoologicznego i wystarczy tylko wiedzieć, jak właściwie polecać je kupującym.

 

Atuty słowa drukowanego

Liczne książki o tematyce zoologicznej (począwszy od kynologii po akwarystykę) ukazywały się w Polsce już przed drugą wojną światową. Również w czasach PRL-u cieszyły się dużą poczytnością, zaś nakłady wielu tytułów szły w setki tysięcy egzemplarzy. Po roku 1989 nastąpiły jednak istotne zmiany. Po pierwsze, sprywatyzowane wydawnictwa stanęły przed koniecznością zmierzenia się z realiami wolnego rynku. Innymi słowy, książka, aby mogła być wydana, musiała na siebie w przyszłości zarobić. Po drugie (po części wynikające z pierwszego), ceny książek w stosunku do realnej wielkości zarobków przeciętnego Czytelnika, dość znacznie wzrosły i mniej osób mogło pozwolić sobie na ich spontaniczne kupowanie. Po trzecie wreszcie pojawiła się wspomniana już na wstępie konkurencja w postaci internetu. Ten ostatni błyskawicznie zyskał sobie ogromną rzeszę zwolenników, uważających go za bardziej nowoczesny, wygodniejszy, szybszy i bez porównania tańszy od słowa drukowanego. Proces ten był na tyle szybki, że pod koniec lat 90. pojawiły się całkiem liczne głosy wieszczące szybki koniec nie tylko tradycyjnym książkom, ale również gazetom i czasopismom. Przez chwilę faktycznie wydawało się, że może do tego dojść. Dość powiedzieć, że wiele poczytnych tytułów, nie tylko zoologicznych zresztą, zniknęło po prostu z rynku. Na szczęście jednak był to tylko chwilowy trend. Na fali szeroko pojętej „ekologii” i mody na wszystko co naturalne również czytanie tradycyjnych nośników słowa pisanego, czyli książek i czasopism zaczęło bowiem powracać do łask. No cóż, nie sposób zaprzeczyć, że tablet, czytnik e-booków czy zwykły smartfon albo laptop są może wygodniejsze w użyciu niż zadrukowane strony papieru, na pewno zajmują mniej miejsca, nie „łapią” kurzu, wygodniej zabrać je w podróż itd. itp., ale… jednak brak im tego „czegoś”, co jest w książce albo czasopiśmie i co sprawia, że z przyjemnością bierzemy je do ręki zagłębiając się w lekturze.
Jednak „tradycyjność” i „ekologiczność” literatury drukowanej to nie wszystko, co stanowi jej przewagę nad internetem. Wraz z rozwojem tego ostatniego pojawiło się w nim bowiem mnóstwo stron, forów, blogów i wszelkiej maści innych podobnych tworów o tematyce zoologicznej. Publikowane tam treści na ogół nie podlegały żadnej kontroli ani weryfikacji. W rezultacie, obok materiałów bardzo cennych i wartościowych, pojawiły się takie o jakości co najmniej wątpliwej, czy wręcz błędne i szkodliwe, propagujące fałszywe stereotypy i informacje. Użytkownicy internetu bardzo szybko przekonali się więc, że przypomina on swego rodzaju śmietnik, na którym obok prawdziwych pereł można znaleźć mnóstwo bezużytecznych odpadów. Tymczasem literatura drukowana – przynajmniej w teorii – jest bardziej rzetelna pod względem przekazywanych treści. Dobre wydawnictwa dokonują bowiem korekty merytorycznej publikowanych przez siebie dzieł, zatrudniają recenzentów i konsultują treść publikacji z uznanymi autorytetami. W rezultacie ich wartość powinna być znacznie wyższa niż niezweryfikowanych treści znalezionych w internecie. Innymi słowy, słowo drukowane budzi w Czytelniku dużo większe zaufanie. To ostanie wynika zresztą z psychologii człowieka. Doskonale pamiętam, że w latach 90. (na które przypadał beztroski okres moich studiów) podanie czy jakiekolwiek inne pismo urzędowe napisane „na komputerze” i wydrukowane na stosunkowo mniej dostępnej niż obecnie drukarce budziło wszędzie o wiele większy szacunek, zaś dostarczającego takowe petenta traktowano z miejsca znacznie lepiej i poważniej  (obecnie wydaje się to śmieszne, ale wtedy faktycznie tak było).

 

 

,,Zoologia jest dziedziną dość skomplikowaną i wymagającą od opiekuna zwierzęcia mniejszej lub większej wiedzy na temat jego potrzeb i warunków pielęgnacji. Jako sprzedawcy mamy moralny obowiązek przekazania im przynajmniej zalążka taj wiedzy, tak, aby byli w stanie zapewnić powierzonemu im pupilowi odpowiedni dobrostan. Doskonałym rozwiązaniem jest więc zaproponowanie książki o pupilu, w której znajdzie odpowiedzi na dalsze pytania i wątpliwości.”

Ofiara kryzysu

Skoro jednak literatura drukowana jest dzisiaj trendy, a jej czytanie niejako nobilituje to dlaczego na półkach księgarń gości tak niewiele fachowych książek zoologicznych, zaś dostępne czasopisma można policzyć nieledwie na palcach jednej ręki? Odpowiedź jest prosta – ekonomia. Znacznie gorzej niż starcie z internetem słowo drukowane zniosło bowiem potyczkę z ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym zapoczątkowanym w 2008 r., którego reperkusje odczuwamy po dziś dzień. Książka jest – bądź co bądź – towarem luksusowym, a na takich towarach w dobie kryzysu i zmniejszenia się wielkości dochodów oszczędza się w pierwszej kolejności. W rezultacie po 2008 r. znacząco spadł popyt na książki. Wydawnictwa – chcąc chronić się przed stratami finansowymi – stały się więc niezwykle asekuracyjne. O ile wcześniej wystarczyło mieć dobry pomysł na ciekawą książkę, która, w perspektywie, mogła przynieść zyski, a chętny do jej wydania bez problemu się znajdował, o tyle obecnie, aby cokolwiek wydać, trzeba najpierw wnieść swego rodzaju zabezpieczenie finansowe. Wydawnictwa – i owszem – są potencjalnie chętne do publikowania książek zoologicznych – ale od razu pytają autora o sponsorów, reklamodawców czy odbiorców hurtowych. A jeśli takowi w odpowiedniej liczbie się nie znajdą, to mało kto decyduje się na ryzyko zainwestowania własnych pieniędzy w potencjalnie niebezpieczny biznes, jakim jest wydanie niszowej książki, która może, ale wcale nie musi znaleźć wystarczająco dużo nabywców aby przynieść godziwe zyski jej wydawcy. Stąd właśnie nowe, autorskie pozycje zoologiczne na rynku wydawniczym to obecnie prawdziwe „białe kruki”. I pozostaje tylko mieć nadzieję, że wkrótce sytuacja ta zmieni się jednak na lepsze.
Abstrahując od powyższych rozważań literatura zoologiczna (jeśli oczywiście istnieje) jest bardzo przydatna i powinna znaleźć się w ofercie każdego dobrego sklepu zoologicznego. Pamiętajmy wszak, że zoologia jest dziedziną dość skomplikowaną i wymagającą od opiekuna zwierzęcia mniejszej lub większej wiedzy na temat jego potrzeb i warunków pielęgnacji. A takowej szczególnie początkujący nabywcy wszak nie posiadają. Jako sprzedawcy mamy moralny obowiązek przekazania im przynajmniej zalążka taj wiedzy, tak, aby byli w stanie zapewnić powierzonemu im pupilowi odpowiedni dobrostan. Warto zresztą zaznaczyć, że obok moralnego obowiązku rzetelne przekazanie wiedzy niesie za sobą również wymierne aspekty finansowe. Jeśli początkujący nabywca zwierzęcia – bazując na naszych radach – właściwie o nie zadba, to uniknie wielu niepotrzebnych kłopotów i zyska zdrowego i szczęśliwego pupila. Tym samym będzie chętnie do nas powracać, aby kupować dla niego kolejne akcesoria i produkty. A my dzięki temu zyskamy stałego klienta i źródło regularnych zarobków.

 

 

Książka w sklepie zoologicznym

Oczywiście podczas rozmowy z klientem (nawet dłuższej) w momencie sprzedawania mu zwierzęcia mamy czas i okazję na przekazanie mu tylko podstawowych informacji. Doskonałym uzupełnieniem takiej rozmowy jest więc zaproponowanie książki o pupilu, w której znajdzie odpowiedzi na dalsze pytania i wątpliwości. Książki takie – zwłaszcza kolorowe i ładnie wydane – warto również polecać rodzicom kupującym zwierzaka dla dziecka, argumentując, że ich pociecha na pewno chętnie je sobie poczyta, aby zyskać nieco informacji o swoim nowym króliczku czy śwince morskiej.
Kompletując ofertę książkową dla swojego sklepu warto więc zaopatrzyć się w poradniki dla początkujących dotyczące podstawowych, najpopularniejszych zwierząt sprzedawanych w naszym sklepie, a więc królików, świnek morskich, chomików, szynszyli, szczurów, kanarków, papużek falistych, nimf oraz ryb akwariowych (książka o tym, jak założyć i pielęgnować akwarium). Przydadzą się również ogólne książki dla początkujących o psach i kotach, a jeśli przez nasz sklep przewija się wielu „psich” klientów również seria książek prezentujących najpopularniejsze rasy czworonogów. To pozycje literaturowe, na które zawsze znajdą się nabywcy.

 

,,Kompletując ofertę książkową dla swojego sklepu warto zaopatrzyć się w poradniki dla początkujących dotyczące podstawowych, najpopularniejszych zwierząt sprzedawanych w naszym sklepie. Przydadzą się również ogólne książki dla początkujących o psach i kotach, jak również seria książek prezentujących najpopularniejsze rasy czworonogów.”

 

„Wielki Atlas Ryb Akwariowych” jest najobszerniejszą pozycją tego rodzaju w polskiej literaturze akwarystycznej. Jego wydanie nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie firmy AQUAEL, która uczyniła z tego wydarzenia jeden z elementów obchodów jubileuszu 30-lecia swojej działalności.”

 

Coś dla eksperta

Nieco odrębną kategorię literatury zoologicznej stanowią książki bardziej specjalistyczne. Najchętniej sięgają po nie miłośnicy akwarystyki i terrarystyki, a więc dziedzin zoologii, które wymagają posiadania stosunkowo największej wiedzy teoretycznej. Klienci tacy poszukują zwykle profesjonalnych atlasów ryb i roślin akwariowych, zwierząt terraryjnych, książek o chorobach ryb i ich leczeniu, czy wreszcie pozycji traktujących o poszczególnych odmianach ich hobby, np. akwarystyce naturalnej, biotopowej, roślinnej itp. Jeśli akwarystyka (tarrarystyka) stanowi znaczną część oferty naszego sklepu, to książki takie zdecydowanie warto mieć na półce. Niestety, część z nich jest dostępna tylko w języku angielskim czy niemieckim i praktyka uczy, że wielu hobbystów również chętnie je kupuje (np. wśród pasjonatów akwarystyki morskiej książki obcojęzyczne to w zasadzie jedyna dostępna na rynku literatura).
Pozostaje jeszcze pytanie, jak skutecznie sprzedawać książki i czasopisma w sklepie zoologicznym? Poza oferowaniem ich jako elementy wyprawki dla poszczególnych zwierzaków (jako rodzaj „instrukcji obsługi” do pupila  – w rozmowie z klientem można wręcz żartobliwie użyć tego określenia dodając, że producent zwierzaka, niestety nie dokłada instrukcji fabrycznej) dobrym rozwiązaniem jest włączenie podstawowych książek do systemu sprzedaży przykasowej. Stojący w kolejce klienci często odruchowo po nie sięgają, a jeśli lektura ich zaciekawi to niewykluczone, że włożą książkę do koszyka. Nie zapominajmy również o polecaniu książek podczas rozmowy z klientem jako remedium na przedstawiane przez niego problemy. Przykładowo, jeśli akwarysta skarży się, że rośliny nie chcą mu rosnąć to wymieńmy mu ich podstawowe potrzeby, spróbujmy wspólnie znaleźć problem i rozwiązanie, ale równolegle, polećmy stosowną literaturę, w której znajdzie odpowiedzi na dalsze pytania. A w przypadku szczególnie efektownych i okazałych książek doskonałym rozwiązaniem może być po prostu zaprezentowanie jednego egzemplarza i umożliwienie kupującym jego przeglądania (dotyczy zwłaszcza atlasów zwierząt). Dzięki temu istnieje szansa, że niejeden kupujący zainteresuje się ich treścią i zdecyduje na wyłożenie dodatkowych pieniędzy, które trafią do naszej kasy.

 

,,Dobrym rozwiązaniem jest włączenie podstawowych książek do systemu sprzedaży przykasowej. Stojący w kolejce klienci często odruchowo po nie sięgają. Nie zapominajmy również o polecaniu książek podczas rozmowy z klientem jako remedium na przedstawiane przez niego problemy.”