Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że mimo postępu w hodowli zwierząt wodnych nadal znaczna część ryb i bezkręgowców akwariowych zarówno słodkowodnych, jak i morskich oferowanych w handlu pochodzi z odłowu w naturze. Częściowo wynika to z faktu, że niektóre z tych organizmów nie rozmnażają się w warunkach hodowlanych lub też jest to wysoce skomplikowane i nieopłacalne. Poza tym często pozyskanie wielu zwierząt w naturze jest zwyczajnie tańsze niż ich pracochłonna hodowla. Czy proces ten może mieć negatywne skutki i przyczynić się do ograniczenia liczebności, a nawet do zagrożenia niektórych gatunków zwierząt?

Rafał Maciaszek
Katedra Genetyki i Ochrony Zwierząt, Instytut Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie
rafal.maciaszek@lowcaobcych.pl

Światowy rynek akwarystyczny

Światowy rynek akwarystyczny angażuje obecnie ponad 120 państw z różnych kontynentów. Szacuje się, że rocznie jest on wart od 15 do 30 miliardów USD. Obejmuje ponad 7000 gatunków ryb, z czego około 75% stanowią gatunki słodkowodne. Jest to odpowiedź na rosnące od lat 70. ubiegłego wieku zainteresowanie akwarystyką, które osiągnęło swój szczyt w 2011 r.

Znaczącą część (około 90%) handlu rybami stanowią gatunki słodkowodne, spośród których 90% stanowią gatunki pochodzące z hodowli w krajach rozwijających się zlokalizowanych w Azji i Ameryce Południowej, ale również w Izraelu, Stanach Zjednoczonych, a także w krajach Europy. Natomiast gatunki ryb słodkowodnych, które wciąż są pozyskiwane ze środowiska przyrodniczego w formie prowadzonych odłowów, stanowią około 10%. Ich dokładna liczba jest jednak trudna do oszacowania ze względu na brak wiarygodnych danych. 

Odłów ryb dziko żyjących dla potrzeb akwarystyki jest sprawą dość kontrowersyjną, szczególnie jeśli uwzględni się wpływ prowadzonych odłowów na środowisko przyrodnicze i lokalną gospodarkę. Choć z perspektywy przeciętnego polskiego akwarysty zakup ryb pochodzących z lokalnej hodowli jest uważany za znacznie lepsze rozwiązanie, niż jeśli zwierzę pochodziłoby z odłowu, to niekoniecznie jest to takie jednoznaczne. Z jednej strony pojawia się problem z nadmierną eksploatacją wybranego gatunku lub określonej populacji, jak również problemy wynikające z destrukcyjnych praktyk połowowych oraz śmiertelności spowodowanej niedopracowanymi zasadami postępowania ze zwierzętami. Jest to najczęściej stosowany argument. Z drugiej strony należy wziąć pod uwagę, że od lat rynek akwarystyczny wspierany jest przez lokalne gospodarki zajmujące się odłowem ryb. Zwierzęta te stanowią zatem ich lokalne dobro i źródło utrzymania, co w pewien sposób wymusza utrzymanie populacji ryb w dobrej kondycji, a zatem przyczynia się do ich ochrony w ich naturalnym środowisku. Biorąc pod uwagę, że największym zagrożeniem dla bioróżnorodności jest niszczenie siedlisk, niewykluczone, że zrównoważone odłowy mogą się okazać niekiedy jedyną szansą na jej zachowanie. 

Kup rybę, ocal drzewo!

Do jednych z najbardziej cenionych ryb w akwarystyce należy neon czerwony (Paracheirodon axelrodi) pochodzący z rzek Orinoko i Rio Negro w Ameryce Południowej. Stanowi on ponad 70% całkowitego eksportu ryb z Brazylii. Występowanie tego intensywnie ubarwionego gatunku przyczyniło się do rozwinięcia całego przemysłu w brazylijskim Barcelos, skoncentrowanego na jego odłowie na potrzeby rynku akwarystycznego, stanowiącego 80% przychodów dla lokalnej gospodarki. Odłowy ryb dały tu pracę tysiącom ludzi należących do lokalnej społeczności, która pełni jednocześnie funkcję włodarza okolicznych lasów deszczowych. Ze względu na niedawną presję konkurencyjną z Azji Południowo-Wschodniej, gdzie powstały hodowle tego gatunku, jak również globalne kryzysy gospodarcze wpływające na wzrost choćby cen transportu, tego typu gospodarki są zagrożone i niewykluczone, że zakończą działalność w najbliższych latach. Rola tego typu gospodarek maleje też wraz z rosnącym udziałem hodowli akwariowych w Europie, głównie w Czechach, a także pojawianiem się nowych odmian ozdobnych tego gatunku, takich jak Gold i Platinum. Nie bez znaczenia jest tu także wzrastająca popularność ryb genetycznie modyfikowanych (m.in. tzw. Danio Fluo, Tetra Fluo) wciąż dostępnych na rynku zoologicznym w niektórych krajach europejskich, w tym w Polsce, mimo prawnych ograniczeń. 

Świadomi zagrożeń naukowcy brazylijscy podjęli się zatem stworzenia projektu pod nazwą Piaba, w ramach którego promuje się zrównoważony odłów uważany za jedyną szansę dla zachowania lokalnego ekosystemu. Z tego też powodu hasłem przewodnim projektu jest „Kup rybę, uratuj drzewo!”

Rafy nie takie kolorowe

W przeciwieństwie do ryb słodkowodnych zdecydowana większość gatunków morskich jest pozyskiwana ze środowiska, a w szczególności z bardzo wrażliwych ekosystemów, którymi są rafy koralowe. Nadmierne pozyskiwanie kluczowych gatunków jest głównym argumentem organizacji sprzeciwiających się temu procederowi. Doskonałym przykładem może tu być apogon kardynał (Pterapogon kauderni), gatunek endemiczny dla archipelagu Sulawesi, którego nadmierny odłów spowodował dramatyczny spadek jego liczebności, w wyniku czego został on wymieniony jako zagrożony na czerwonej liście IUCN w 2007 r. i do dziś na niej widnieje. Osobne argumenty przeciw prowadzeniu odłowów stanowią: degradacja rafy koralowej związana z wykorzystaniem narzędzi połowowych, stosowanie cyjanku i innych trucizn do ogłuszania i połowu ryb, zanik bioróżnorodności i zaburzanie funkcjonowania ekosystemów przez usuwanie wybranych gatunków, a także wysoka śmiertelność ryb rafowych podczas odłowu i transportu. Niestety, w przeciwieństwie do ryb słodkowodnych przejście na alternatywną dla prowadzonych odłowów hodowlę akwariową, która w tym przypadku mogłaby akurat pomóc chronić przyrodę, wydaje się wciąż odległą wizją. 

W obcym świecie

Jednak to nie tylko pozyskiwanie zwierząt ze środowiska przyrodniczego może mu zagrażać. Osobny problem stanowią tzw. wypuszczenia na wolność, a właściwie porzucenia ryb akwariowych. Bogactwo i dostępność gatunków i odmian barwnych nie zawsze jest atutem. Zmiana trendu czy kryzysy gospodarcze, jak choćby ten spowodowany stanem pandemii COVID19, jedynie prowadzą do eskalacji tego zjawiska. Rynek akwarystyczny stanowi ciągły proces bazujący na zwierzętach, a właściwie ich hodowli. Zatrzymanie czy też ograniczenie handlu jest niezależne od produkowanych ryb. Efekty tego można było obserwować już w pierwszych miesiącach roku 2020, kiedy to wstrzymanie dostaw, m.in. do Europy, wymusiło na hodowcach masowe uwolnienia ryb ozdobnych, takich jak bojownik wspaniały (Betta splendens) do wód naturalnych w Tajlandii. Z pewnością zjawisko to nie było i nie jest neutralne dla środowiska przyrodniczego, które musiało przyjąć setki tysięcy obcych mu zwierząt stanowiących zagrożenie dla niego i jego rodzimych mieszkańców. 

Do porzuceń zwierząt akwariowych dochodzi jednak regularnie na całym świecie, także w Polsce. Można tu wymienić różnorodne przykłady, od popularnego gupika (Poecilia reticulata), zbrojnika (Pterygoplichthys pardalis) do arowany srebrnej (Osteoglossum bicirrhosum). Do najczęstszych przyczyn porzuceń należą: znudzenie się gatunkiem oraz problem ze zbywaniem szybko mnożących się lub osiągających duże rozmiary gatunków. W obu przypadkach podstawę problemu stanowią zakupy dokonywane pod presją chwili oraz brak przygotowania merytorycznego opiekuna. Większość porzuconych zwierząt akwariowych ginie w ciągu pierwszych tygodni w obcym świecie. Te, którym uda się w nim zadomowić, bardzo często stanowią zagrożenie dla swojego otoczenia, stając się inwazyjnymi gatunkami obcymi. Problem jest tym większy, jeśli pod uwagę weźmie się możliwość przeniknięcia do środowiska egzotycznych chorób, które nawet w przypadku śmierci oryginalnego gospodarza mogą zagrażać rodzimej przyrodzie.  

Rynek akwarystyczny nie jest niezależny od zasobów środowiska przyrodniczego. Decydując się na pełnienie opieki nad niewielkim ekosystemem wodnym, jakim jest akwarium, przeciętny akwarysta nie zdaje sobie często sprawy, że ma znacznie większy wpływ na świat, niż mogłoby się wydawać. Różnorodność problemów, z którymi borykają się poszczególne gatunki, może być tak samo wielka, jak liczba gatunków dostępnych na rynku akwarystycznym. Ich zróżnicowanie doskonale odpowiada zajmowanym przez nie środowiskom naturalnym, a co za tym idzie – potrzebom, które trzeba rozumieć zarówno na poziomie akwarium, jak i świata przyrody. Nie zawsze te same rozwiązania odniosą jednakowy efekt. Zakup gatunku odłowionego ze środowiska nie zawsze też będzie wsparciem dla lokalnego ekosystemu. Za to nieodpowiedzialne uwolnienie jakiegokolwiek zwierzęcia domowego zawsze ma szansę na zakończenie niekorzystne dla porzuconego stworzenia i ekosystemu, do którego trafiło.