Kot swój rozum ma…
Aby wytłumaczyć, skąd w bardzo wielu przypadkach bierze się domniemana „wybredność” kotów pozwolę sobie posłużyć się pewną historią, która utkwiła mi w pamięci. Śpieszę jednak wyjaśnić, że – choć rzecz miała być o kotach – to zacznę od… szczura. Przez kilka pierwszych lat mego beztroskiego dzieciństwa znałem te stworzenia praktycznie wyłącznie z telewizji i z kart książek (w sklepach zoologicznych szczurów podówczas praktycznie nie było – kanon klatkowych futrzaków stanowiły świnka morska oraz chomik syryjski). Pierwszego prawdziwego szczura (i to całkiem dorodnego) zobaczyłem w wieku 8 czy 9 lat w dość niecodziennych okolicznościach. Była to połowa lat 80. i mój Tata kupił właśnie pralkę, która trafiła do garażu. Dlaczego do garażu? Otóż wszystkim młodszym Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że w „epoce słusznie minionej” (czyli przed rokiem 89’) dobra trwałe, takie jak wspomnianą pralkę, lodówkę, czy telewizor bardzo często nabywało się nie tylko wtedy, kiedy były naprawdę potrzebne, ale wtedy, gdy trafiała się ku temu okazja. Produkty takie traktowano jako swoistą lokatę kapitału, której ufano bardziej niż ówczesnej gotówce, która lubiła gwałtownie tracić na wartości (na PRL-owskich banknotach wzdłuż ich krawędzi biegł napis „Bilety Narodowego Banku Polskiego są prawnym środkiem płatniczym w Polsce” – popularny żart polegał na takim złożeniu banknotu, aby „skrócić” ten napis do „Bilety Narodowego Banku Polskiego są (…)niczym w Polsce” :)). Ponieważ nasza stara pralka była jeszcze zupełnie sprawna nowa trafiła więc do garażu. Po dwóch dniach na wewnętrznej stronie drzwi garażowych zauważyliśmy charakterystyczne wygryzienia, zaś w samochodzie na podłodze duże odchody przypominające nieco mysie bobki. Wszystko wskazywało na to, że w pomieszczeniu pojawił się jakiś nieproszony lokator. Skojarzyliśmy to z nowo nabytą pralką i we trzech z Tatą i starszym bratem w towarzystwie domowego kocura zabraliśmy się do jej rozpakowywania. Po usunięciu warstwy grubych desek (pralki w PRL-u jako dobro cenne i rzadkie były bardzo solidnie pakowane) i styropianu dobraliśmy się do samego urządzenia. Po podniesieniu stalowej pokrywy pralki ujrzeliśmy dorodnego szczura, który radośnie wylazł na chromowany bęben i ze zdziwieniem nam się przypatrywał, po czym zgrabnie zeskoczył na podłogę. Niewiele myśląc złapałem kota – bestię wielką i spasioną, której obawiały się nawet psy sąsiadów i postawiłem go vis a vis zapędzonego w kąt garażu gryzonia. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kocisko spokojnie podeszło do przerażonego szczura, obejrzało go sobie ciekawie, po czym… odwróciło się na pięcie (jeżeli kot ma pięty?) i bezczelnie odmaszerowało do domu. Zgodnie uznaliśmy wtedy, że musi być z nim „coś nie tak”, skoro pogardził tak okazałą zdobyczą…
Dopiero po wielu latach dowiedziałem się, że to kot „miał rację”, a my – ludzie – pozostawaliśmy w błogiej niewiedzy na temat kocich zwyczajów i zachowań. A zachowania te mają swoje źródło w dalekich przodkach naszych poczciwych mruczków. Dlaczego kot nie był zainteresowany dużym szczurem? Aby to wyjaśnić, pozwolę sobie porównać kota do drugiego z najpospolitszych zwierząt domowych – czyli do psa. Wiele osób uważa, że kot i pies jedzą mniej więcej „to samo”. To jednak nieprawda, zarówno jeśli chodzi o skład ich diety, jak i sposób pobierania pokarmu. Psy pochodzą od wilków – zwierząt stadnych, polujących zespołowo i zdolnych dzięki temu do powalenia dużo większej od nich zdobyczy. Aby zdobycz ta się nie zmarnowała natura wyposażyła je w możliwość pochłaniania jednorazowo dużych porcji mięsa. Tym samym mogą jeść stosunkowo rzadko, bowiem pojemny układ pokarmowy gwarantuje im swego rodzaju zapas żywności. Dzięki temu są też stosunkowo odporne na głód i przez dłuższy czas mogą obywać się bez jedzenia. W przypadku kota jest zupełnie inaczej – jego przodkami były dzikie koty afrykańskie, zwierzęta nieduże i polujące w pojedynkę. Wyspecjalizowały się one w chwytaniu niewielkiej zdobyczy, takiej jak małe gryzonie i ptaki, a nawet większe owady i inne bezkręgowce. Ich żołądek jest na tyle mały, że stosunkowo łatwo go zapełnić. Koci dietetycy – dla określenia jednorazowej ilości karmy pobieranej przez kota – stworzyli nawet termin „kaloryczności jednej myszy” odpowiadający ok. 25 kilokaloriom. To właśnie tyle przeciętny kot jest w stanie jednorazowo „pomieścić”. Sprawia to, że kot musi jeść stosunkowo często, nawet kilka razy na dobę oraz stosunkowo źle znosi głód. Nawet 2-3 dniowa głodówka u kota może doprowadzić do uszkodzenia wątroby. Nic dziwnego więc, że doświadczony kot raczej nie interesuje się tak dużą zdobyczą jak wyrośnięty szczur – i tak nie byłby w stanie jej pożreć, zaś bezsensowna walka z takim przeciwnikiem wiązałaby się dla niego ze sporym i zupełnie niepotrzebnym ryzykiem.

Małgorzata Prosowicz

Specjalista ds. Marketingu, PTH Certech Sp. J.

ul. Fabryczna 36, 33-132 Niedomice, www.certech.com.pl

,,Kot to prawdziwy smakosz. Dopasowanie karmy, która będzie odpowiednio zbilansowana względem potrzeb żywieniowych naszego pupila, a dodatkowo smakowita w stopniu zadowalającym mruczka, stawia przed opiekunami trudne wyzwanie. Jeżeli ponadto nasz pupil jest kotem sterylizowanym musimy pamiętać o szczególnych zaleceniach dietetycznych, które pozwolą utrzymać jego zdrowie i kondycję w należytym stanie. Nowość, jaką jest karma dla kotów Super Benek Sterilised to odpowiedź na wciąż rosnące zapotrzebowanie rynku zoologicznego w segmencie karm dla kotów sterylizowanych. Pełnoporcjowe kawałki z drobiem dla kotów dorosłych to posiłek w praktycznej saszetce, gwarantujący pełną kontrolę nad ilością podawanej karmy. Co istotne, w suchych kawałkach znajduje się nie mniej niż 76% mięsa, co znakomicie podnosi jakość i smakowitość karmy. Odpowiednio dopasowany skład gwarantuje kotu kompletny i zbilansowany posiłek oraz aktywne trawienie oraz zapewnia pupilowi zdrowy wygląd skóry i błyszczącą sierść.”

Dlaczego piszę o tym wszystkim? Otóż domniemana „wybredność” kotów stanowiąca myśl przewodnią niniejszego artykułu bardzo często – tak naprawdę – wynika nie tyle z rzeczywistej „przebierności” tych zwierząt, a z ich uwarunkowań ewolucyjnych oraz… błędów popełnianych przez ich opiekunów. Otóż bardzo wielu właścicieli kotów uskarżających się na wybredność ich pupili ma w zwyczaju ich dokarmianie pomiędzy posiłkami, ot, choćby plasterkiem kiełbasy czy kawałkiem mięsa przy obiedzie („No bo kotek jest taki głodny i tak się na mnie patrzy” :)). Taka z pozoru niewinna i „nic nie znacząca” przekąska często zawiera właśnie wspomniane 25 kilokalorii, czyli odpowiada pod względem energetycznym jednej myszy i praktycznie zapełnia koci żołądek. Nic dziwnego więc, że gdy godzinę później właściciel otwiera saszetkę choćby najsmaczniejszego pokarmu i wyrzuca jej zawartość na kocią miskę jego pupil ma ją głęboko… pod ogonem i co najwyżej – z grzeczności – od niechcenia zliże sos. Opiekun interpretuje takie zachowanie jako „wybredność”, podczas gdy – w rzeczywistości – sam jest temu winien. Wystarczy zaprzestać nieplanowanego dokarmiania kota, aby znów wszystko zaczęło znikać z jego miski. Warto udzielić tej rady każdemu, kto szuka u nas czegoś specjalnego dla „wyjątkowo wybrednego” pupila. W tym miejscu należy dodać, że dokarmianie obejmuje nie tylko „ludzkie” jedzenie, ale i specjalistyczne kocie smakołyki – jeśli właściciel podaje je kotu powinien po prostu wliczyć je w bilans energetyczny zwierzaka i zmniejszyć wielkość lub częstotliwość jego głównych posiłków.

Monika Marnocha

Brand Manager

marki Happy Dog w Polsce

,,Większość właścicieli kotów spotkała się z problemem wybrednego lub nudzącego się po pewnym czasie smakiem obecnej karmy kota. W takim wypadku najlepsza będzie zmiana pokarmu, na taki, którego smak będzie dla kota nowy, ciekawy ale jednocześnie będzie charakteryzował się wysoką jakością. Tutaj z pomocą przychodzi nam nowa linia Happy Cat Sensitive. Wykorzystane w niej zostały surowce, z którymi większość kotów nie miała wcześniej do czynienia. Pierwszą z karm jest bezglutenowa Sensitive Ente o smaku przepysznej kaczki, której mięso stanowi jedyne źródło białka zwierzęcego. Została wzbogacona o żurawinę, która dodatkowo wspomaga kondycję dróg moczowych. Druga pozycja, to również produkt bezglutenowy i monobiałkowy. Sensitive Land-Geflugel to karma z mięsem kurczaka pochodzącego z hodowli ekologicznych. To drób z wolnego chowu, karmiony w sposób naturalny certyfikowanymi paszami bez GMO. Gwarantuje to najwyższą jakość mięsa, co przekłada się na smakowitość karmy. Dla jeszcze bardziej wybrednych kotów polecić można dwa pozostałe produkty z tej linii – Sensitive Kaninchen oraz Seefisch. Obie to karmy bezzbożowe, co zupełnie zmienia smak dla naszego pupila. Kaninchen, czyli królik, to mięso bardzo delikatne i smakowite, dzięki czemu zainteresuje nawet największego niejadka. Seefisch to pokarm z rybami głębokomorskimi, takimi jak dorsz czy czarniak. Pochodzą one z kontrolowanych łowisk, więc mamy pewność, że kupując tę karmę nie wpływamy negatywnie na środowisko. Najczęściej stosowaną rybą w kocim pokarmie jest łosoś, więc również jest to swoista odskocznia dla naszego pupila. Wielki plus to też fakt, że nie powinniśmy mieć problemów gastrycznych u zwierzaka przy zmianie smaków wewnątrz tej linii produktowej. Jeśli więc kupimy jedną z tych czterech karm, zawsze mamy jeszcze trzy inne smaki w odwodzie jeśli nasz pupil znów znudzi się swoim jedzeniem.”

Urozmaicenie solą życia…
Tak więc najczęstszą przyczyną kociej „wybredności” bywa nieplanowe i niekontrolowane podkarmianie. Nie oznacza to bynajmniej, że nie istnieją również inne powody sprawiające, że nasz kot „kręci nosem” na zawartość swojej miski i jest w tej kwestii o wiele bardziej wrażliwy od psa. Jak już wspomnieliśmy, przodkowie tego ostatniego polowali stadnie i również zespołowo pożerali swoją zdobycz. A jak mówi popularne powiedzenie „pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł i jedzeniu ze wspólnej miski”. Aby ułatwić psu to zadanie natura wyposażyła go w najprawdopodobniej stosunkowo niewysublimowany smak (nieważne co jeść, byle dużo :)). W przypadku indywidualisty-kota jest zupełnie inaczej – mając możliwość wyboru zdobyczy oraz jej niespiesznej konsumpcji (z myszą w pysku można wszak bezpiecznie schronić się w dziupli wysoko na drzewie) został obdarzony stosunkowo wrażliwym smakiem. W związku z tym (podobnie zresztą jak my) nie lubi jeść ciągle tego samego i jest otwarty na nowe smaki. Cechę tę błyskawicznie dostrzegli producenci kocich karm zasypując wręcz rynek najrozmaitszymi ich smakami, począwszy od „banalnego” kurczaka czy wołowiny, po frykasy, takie jak bażant, struś czy krewetki. Jeśli więc właściciel kota skarży się nam, że jego pupil nie chce „niczego” jeść, warto polecić mu karmę o smaku, jakiej jeszcze nie próbował. Jest duża szansa, że zaciekawiony kot wykaże nią zainteresowanie i łaskawie zechce dokonać konsumpcji. Dodatkowo trzeba pamiętać, że koty szczególnie kierują się węchem (zapach to kwestia zawartego w karmie tłuszczu oraz określonego białka zwierzęcego). Koty są też mistrzami wybierania różnych kształtów i tekstur granul karmy. Z tego powodu warto posiadać w sklepie jak najszerszą paletę smaków kocich karm.

Daniel Kuchenbecker

Kierownik Działu Pokarmy i Zwierzęta

www.aquael.pl

,,Koty są zwierzętami o bardzo wrażliwym smaku, dlatego karmy im dedykowane muszą odznaczać się znaczną smakowitością, zachęcającą pupili do konsumpcji. Oferowane przez AQUAEL włoskie karmy marki TRAINER wytwarzane są wyłącznie z mięsa dehydratyzowanego – proces dehydratyzacji pozwala nie tylko na zachowanie wszystkich jego walorów odżywczych, ale gwarantuje również naturalny smak, tak lubiany przez koty. Co więcej, w obrębie marki TRAINER wyróżnione są aż trzy linie karm dla kotów o różnych preferencjach smakowych oraz potrzebach. Szczególnie wybrednym okazom polecamy zwłaszcza karmy TRAINER NATURAL, które – dzięki obecności wyjątkowych składników i naturalnych dodatków smakowych – zaspokoją potrzeby podniebienia nawet najbardziej wymagającego mruczącego konesera. Wszystkie karmy dla kotów TRAINER oferujemy w trwałych, eleganckich workach o masie od 300 g do 3 kg, których atrakcyjne kolory wpadają w oko klienta i już z daleka zachęcają go do zakupu.”

Na marginesie trzeba dodać, że oryginalne smaki takie jak homar czy trufle 🙂 świetnie działają nie tylko na kota, ale i na właściciela. Pamiętajmy wszak, że specyfiką branży zoologicznej jest fakt, iż klient naszego sklepu nie jest ostatecznym konsumentem sprzedawanych mu towarów. Innymi słowy, dobry towar zoologiczny musi budzić zainteresowanie zarówno człowieka, jak i pupila. A czy można oprzeć się egzotycznym smakom opisanym na opakowaniach pokarmów. Wspomniane krewetki, bażant czy trufle łechcą wszak nie tylko kocie podniebienie, ale i próżność właściciela. O ile przyjemniej będzie wszak opowiedzieć przyjaciółkom przy herbatce, że „mój kot żywi się WYŁĄCZNIE takimi przysmakami”, a nie „zwykłym” kurczakiem :). Między innymi właśnie dlatego wyszukane karmy dla kotów świetnie się sprzedają, nawet jeśli są znacząco droższe od tych bardziej powszednich.

www.naturea.com.pl

,,Dobre samopoczucie Twojego kota jest proporcjonalne do jakości jego diety. Koty są tak delikatne, że czasami zapominamy, że są mięsożercami. Ich zęby są typowe dla drapieżników a układ pokarmowy przystosowany jest do trawienia mięsa, a nie zbóż. W tradycyjnej produkcji karm dla kotów, ziarna są częstym dodatkiem ze względu na ich niski koszt. Natomiast w naturalnym środowisku, koty jedzą upolowane przez siebie myszy, małe ptaki i ryby, które są ich głównym źródłem białek i tłuszczu. Bezzbożowa karma Naturea posiada starannie opracowaną i doskonale zbilansowaną recepturę, w celu zaspokojenia naturalnych, biologicznych potrzeb każdego kota. Karma Lands cat and kitten zawiera aż 75% mięsa i ryb, głównie łososia, królika, kurczaka, śledzia i posiada najlepszy smak jakiego Twój kot może doświadczyć. Dzięki zawartości naturalnych antyoksydantów, prebiotyków MOS i FOS i kwasów tłuszczowych Omega 3 i Omega 6 zapewnia witalność, zdrową skórę, puszystą i błyszczącą sierść oraz wspomaga naturalny system odporności kota. A błonnik zawarty w karmie Lands Cat and Kitten pomaga zapobiegać tworzeniu się kul włosowych. Karmiąc swojego kota karmą Naturea oferujesz mu zdrowe i szczęśliwe życie.”

Zdj¦Öcie - Naturea_Logo

Suche czy mokre?
Aby skutecznie rozwiązać problem kociej wybredności warto zastanowić się wspólnie z właścicielem „mruczka” nie tylko nad smakiem, ale również nad teksturą karmy. Kocie jedzenie można wszak podzielić na suche i na mokre. Nie jest tajemnicą, iż bardzo wiele kotów uznaje to ostatnie za smaczniejsze i chętniej podchodzi do miski w której w apetycznym sosie czy galaretce pływają soczyste kawałki mięsiwa. Suche granulki nie mogą się wszak z nimi równać. Dlatego, jeśli ktoś uparcie twierdzi, że jego kot to „niejadek” warto zaproponować mu całkowite przejście na karmy wilgotne. Jest to rozwiązanie korzystne również i dla nas, bowiem te ostatnie są znacznie droższe niż odpowiadające im jakościowo i ilościowo karmy suche i dzięki temu mamy szansę zarówno na lepszy zarobek, jak i częstsze oraz bardziej regularne odwiedziny klienta w sklepie. Żywienie karmą mokrą jest też o tyle korzystne dla kota, iż w znacznym stopniu zmniejsza ono ryzyko wystąpienia nadwagi. Istotną jej część stanowi bowiem… po prostu woda – innymi słowy jest ona o wiele mniej kaloryczna od suchej i porcja, która zapełni kotu żołądek dostarczy mu o wiele mniej energii niż analogiczna dawka karmy suchej. Dodatkowo, ponieważ kota kusi zapach, podniesienie temperatury karmy mokrej (podgrzanie jej) znacznie ją uatrakcyjnia. A jeśli właściciel nie chce całkowicie eliminować z diety pupila granulatu można poradzić mu, aby mieszał go z karmą mokrą lub polewał sosem z kociej puszki. Może to okazać się niezawodną metodą na skłonienie do jej konsumpcji nawet najwybredniejszego kociego smakosza.

Elżbieta Anioł

Dyrektor Handlowy

Planidis sp. z o.o.

,,Linia karm i przysmaków Lara oferuje wszystko to, czego poszukują właściciele kotów: różnorodność, smakowitość, dobry skład i to wszystko w przystępnej cenie. Karmy suche Lara charakteryzuje wysoka zawartość mięsa, są łatwostrawne i wzbogacone nutraceutykami. Zapewniają kotu doskonałą kondycję i witalność, a specjalnie zaprojektowany kształt granulek ułatwia pobieranie karmy. Lara oferuje produkty w wielu smakach ( kurczak, indyk, kaczka, indyk, wołowina, jagnięcina, łosoś ), dla kotów w różnym wieku a także produkty specjalne np. sterilized, urinary care, indoor. Uzupełnieniem karm suchych są karmy mokre oraz wysokiej jakości przysmaki np. fileciki z kurczaka i ryby w aromatycznym ekstrakcie, którym żaden kot się nie oprze…”

Nie tylko karma
Niechęć do jedzenia u kota nie koniecznie musi być spowodowana jego negatywnym nastawieniem do karmy. Często zdarza się, że kotu nie odpowiada miska (jej kształt lub np. głębokość) – przez co utrudnione jest pobieranie posiłku. Koty nie lubią misek głębokich i wąskich…oraz brudnych :), dlatego należy delikatnie przypomnieć klientowi o regularnym myciu naczyń pupila. Innym czynnikiem może być stres – miski ustawione w złym miejscu (kot nie może w spokoju się najeść) albo czynniki psychologiczne (nowe inne zwierzę w domu, pojawienie się dziecka, wyjazd właściciela itp.). O to też warto zapytać klienta i ewentualnie służyć poradą (można przy okazji polecić suplementy diety na stres, czy innego typu preparaty np. z feromonami). Można zaproponować także dodawanie do karmy czegoś „do smaku”, np. olej rybny, sproszkowany tłuszcz – zdrowy dodatek, czy pastę dla kotów.
Należy się też upewnić, czy problemy z jedzeniem nie wynikają z kwestii zdrowotnych – np. starszy kot może mieć problemy z gryzieniem (zmieniamy wtedy karmę na taką o delikatniejszej teksturze). Również wiele poważnych chorób daje nieswoisty objaw, jakim jest brak apetytu – nie należy tego lekceważyć.
Reasumując, każdemu kto przychodzi do nas z problemem „kociego niejadka” powinniśmy doradzić aby, po pierwsze, przestał dokarmiać kota między posiłkami ( i dotyczy to wszelkiego rodzaju przekąsek!), po drugie, aby spróbował nowych smaków, które mogą zachęcić pupila do jedzenia. Po trzecie zaś warto zasugerować całkowite przestawienie zwierzaka na bardziej smakowitą karmę mokrą. Warto postarać się i spróbować rozwiązać problem klienta. Pamiętajmy bowiem, że – jeśli nam się to uda – kupujący zacznie traktować nas jak swego rodzaju „kociego guru”, będzie od nas regularnie wracać i poleci nas swoim znajomym. A tym samym zyskamy nie tylko wiernego i lojalnego klienta, ale i nowych nabywców co pozwoli nam realnie zwiększyć zyski naszego sklepu.