Wiele osób adoptuje bądź kupuje koty, ponieważ, jak to określają, „nie mają warunków na psa”. Co kryje się za tym zdaniem? „Nie mam czasu na spacery, nie ma mnie w domu wiele godzin, nie mam czasu na wychowanie i zabawę z psem, mam za małe mieszkanie dla psa. W takim razie wezmę kota.”
Autor Dorota Szadurska
sędzia felinologiczny, behawiorystka COAPE
Taka motywacja jest zarzewiem poważnych kłopotów, ponieważ sprawia, że kot często wchodzi do domu zupełnie na jego przyjęcie nieprzygotowanego. Otoczenie ma dla kota kolosalne znaczenie, choć nieprawdą jest, że człowiek jest mu obojętny. Kot przywiązuje się do swoich ludzi nie mniej niż pies i jest to przywiązanie zróżnicowane, niejednakowe w stosunku do wszystkich członków rodziny. Rozpoznaje kroki ukochanej osoby, czekając pod drzwiami, rezygnując z ulubionej drzemki i bardzo często wcale nie jest to osoba napełniająca miski. Równolegle do tego otoczenie kotów, organizacja przestrzeni w mieszkaniach bądź domach, w których przyszło im żyć, ma dla nich kluczowe znaczenie, decyduje o tym, czy będą czuły się dobrze i pewnie, czy przemykały przy ścianach i chowały pod meblami. Dlatego myśląc o adopcji kota, należy się dobrze rozejrzeć po naszym mieszkaniu, spróbować spojrzeć na nie z innej perspektywy i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy gotowi jesteśmy na ustępstwa, żeby nasz kot czuł się u nas dobrze.
Dlaczego kot sprawia kłopoty?
Moje konsultacje ostatnio wyglądają niemal zawsze tak samo – problemem jest wycofany, bojaźliwy, unikający opiekunów bądź atakujący ich kot. Spędzający cały dzień w jakiejś budce albo pod łóżkiem, albo w jakimś innym ukryciu, wychodzący dopiero późnym wieczorem, gdy ucichną wszelkie domowe odgłosy, opiekun zgasi światło i się położy. Wnętrza, w których te koty mieszkają, również wyglądają tak samo – puste ściany, puste podłogi, jakiś malutki drapaczek, często zbyt mały dla danego kota, wciśnięta w jak najmniej widoczny kąt kuweta. Żadnych urozmaiceń ponad podłogą, brak elementów budujących kocie poczucie bezpieczeństwa, brak elementów do wspinaczki, a to wszystko niejednokrotnie połączone z zakazem wskakiwania na stoły, jedyne w danej przestrzeni miejsca położone nad podłogą i nadające się do obserwacji otoczenia.
Czego potrzebują koty?
Kot jest stworzeniem ciekawym, uwielbia eksplorować, jako zwierzę terytorialne ma też bardzo silną potrzebę patrolowania swojego otoczenia, oceny, które miejsca są bezpieczne, które nadają się do obserwacji, które nadają się na kryjówkę, gdzie można się pobawić, „zapolować”, gdzie zjeść, gdzie są „wodopoje”, gdzie odpocząć. Musi mieć miejsca, nie jedno miejsce, a miejsca, w których będzie mógł swoje „terytorium” ograniczone ścianami domu bądź mieszkania oznakować, robiąc to na różne sposoby, czyli drapiąc powierzchnie pionowe, poziome, ocierając ważne dla niego miejsca policzkami. Takich punktów powinniśmy mieć w naszych domach wiele, na różnych poziomach, przy meblach bądź wręcz na nich (na tych oczywiście, które można tak wykorzystać), na podłodze, na zorganizowanych odpowiednio ścieżkach.
Obchody służące kontrolowaniu, czy na „terytorium” nie wydarzyło się nic niepokojącego, kot robi w ciągu dnia wielokrotnie, żeby sprawdzić, czy nic się nie zmieniło, czy otoczenie jest nadal bezpieczne. Nie ma najmniejszego znaczenia fakt, że kot być może nigdy nie był na dworze, nigdy nie zaznał niebezpieczeństwa, organizowanie przestrzeni w koci, przewidywalny sposób to jedna z jego podstawowych potrzeb, jak jedzenie czy sen. Kot bez poczucia bezpieczeństwa to kot unikający opiekuna, chowający się, uciekający przed gośćmi, a kot bez odpowiedniego otoczenia to kot bez poczucia bezpieczeństwa.
Drapak to podstawa!
Zacznijmy od drapaka, a raczej drapaków, bo nigdy nie powinno się kończyć na jednym w naszym domu. Drapaki są bardzo ważnymi elementami dla kota – umożliwiają mu pozostawienie sygnałów zapachowych, oznaczenie terenu jako swojego, pozwalają też na wygodną obserwację tegoż właśnie „terenu”. Najlepiej, jeśli drapak jest elementem większego ciągu – jeśli na przykład jest ustawiony obok szafy, regału, półki na książki, dobrze jest udostępnić kotu i te miejsca, żeby z drapaka mógł na nie wejść. Po drugiej stronie takiego mebla jakiś element umożliwiający zejście i nasz zwierz jest szczęśliwy. Generalnie każde miejsce, na które kot może się wdrapać, powinno mieć „drogę ewakuacyjną”, dobrze jest więc popatrzeć na swoje wnętrza pod tym kątem. A jeśli uda nam się tak rozplanować przestrzeń, żeby wpleść w nią drapaki i półki tak, żeby kot mógł obejść, jeśli nie cały, to chociaż połowę pokoju, nie dotykając podłogi, to będzie to przestrzeń bardzo dla niego przyjazna.
Nie tylko drapak…
Elementem, którego brakuje niemal w każdym domu, jest odpowiednio wysoki słup, po którym można się gdzieś wdrapać. Koty ratują się w naszych mieszkaniach, jak tylko potrafią, wdrapując się na firanki czy zasłony, co oczywiście nie spotyka się z zadowoleniem opiekunów. Bardzo często uniemożliwiają i to, zdejmując firanki i uważając problem za rozwiązany, tymczasem wdrapywanie się jest aktywnością niezwykle ważną z punktu widzenia kociego dobrostanu. Nie zastąpią tej aktywności półeczki czy meble, bo wskakiwanie i zeskakiwanie z wyżej położonych powierzchni to nadal chodzenie. Wspinaczka po pionowych powierzchniach angażuje zupełnie inne mięśnie, pozwala na zachowanie sprawności do późnej starości, dzięki rozbudowie umięśnienia obręczy barkowej i miednicznej chroni duże stawy przed dysplazjami. Od strony behawioralnej pozbawienie kota możliwości wspinania się wprawia go w stan silnej frustracji, którą zacznie rozładowywać poprzez różne zachowania nieakceptowane przez człowieka, jak załatwianie się poza kuwetą bądź agresję.
Do budowy ścieżek nie zawsze trzeba zwiększać liczbę drapaków, w małych mieszkaniach doskonale sprawdza się system półek umożliwiający przejście między szafami, regałami bądź komodami. Rozplanowanie półek jest jednak niemałym wyzwaniem. Nie mogą one być powieszone przypadkowo, bo jeśli w oczach kota będą „samotnymi wyspami” bez drogi ewakuacji, nie zostaną przez niego uznane za miejsca bezpieczne i kot nie będzie z nich korzystał. Nasz kot nie wie, że jego dom to oaza spokoju, dla niego to terytorium, na które w każdej chwili może przyjść ktoś obcy i on, nasz kot, musi mieć opracowaną strategię na taki wypadek. Musi mieć opracowaną „mapę drogową” naszych wnętrz, mapę zgodną z kocimi, a nie naszymi ludzkimi potrzebami i wyobrażeniami.
Gdy kotów jest więcej…
Rozplanowanie przestrzeni staje się bardzo ważne w chwili, gdy mamy w domu więcej niż jednego kota. Tak naprawdę niezbędne jest i dla jednego mieszkańca, ponieważ są koty bardzo lękliwe, które nie mając elementów położonych wyżej, nad podłogą, i to elementów dobrze rozplanowanych, jeszcze bardziej zamykają się w sobie – na dźwięk dzwonka do drzwi chowają się pod kanapą lub szafą, w ogóle każdy nowy człowiek staje się dla nich źródłem panicznego lęku i kot chowa się tam, gdzie nikt go nie wypatrzy. Bardzo często po zmianie otoczenia na bardziej przyjazne ten sam kot na dźwięk dzwonka po prostu wskoczy na najwyższą z półek i z tak bezpiecznej odległości zacznie się przyglądać „intruzom”.
W przypadku gdy mamy więcej niż jedno „futro”, brak takich atrakcyjnych miejsc będzie prowadzić do niesnasek i sporów. Potyczki i bitwy, które koty między sobą rozgrywają, często mylnie określane jako zabawa, w rzeczywistości najczęściej są rozpaczliwą próbą zatrzymania dla siebie nie tyle ulubionego, co najzwyczajniej w świecie jedynego dogodnego w kocich oczach miejsca do odpoczynku bądź wydalania. Koty nie tworzą zhierarchizowanych społeczności, nie mają w grupie przypisanych ról i pozycji, będą natomiast z całą swoją energią rywalizować o zasoby, których w ich mniemaniu jest za mało. Podkreślam, w ich mniemaniu, nie my decydujemy, niestety, czy już wystarczy. Ponieważ koty są zwierzętami terytorialnymi, będą rywalizować o ważne dla siebie dobra. Inaczej mówiąc, jeśli drapak ma jedno atrakcyjne legowisko na samej górze, przy jednym kocie nie mamy problemu, przy dwóch może się on pojawić, bo koty mogą zacząć się z niego wzajemnie przepędzać. Oczywiście może się nam trafić para doskonała, leżąca i wtulona na tej jedynej półce, ale to rzadkość. Niekiedy takim miejscem, które jeden z kotów uzna za swoje, jest kuweta – będzie na swojego kolegę polował przy jej wejściu, uniemożliwiając mu spokojne skorzystanie z toalety. Taka rywalizacja może dotyczyć bardzo różnych rzeczy, nawet naszych kolan.
Fakt, że kotom brakuje czegoś do szczęścia, nie zawsze będzie się objawiać przepychankami czy wręcz agresją. Często dzieje się tylko tyle, że koty porzucają miejsce, którego stale łakną, ale które wprawia je w stan zbyt dużego stresu, bo na przykład znajduje się w nieatrakcyjnej lokalizacji, albo miejsce to nie jest uznane przez kota za bezpieczne, albo inny kot już je zajął. Porzucenie miejsca, którego w głębi duszy się pragnie, jest dla kota źródłem ogromnej frustracji, w wyniku której kot wycofuje się z życia i robi się mało aktywny, co jest interpretowane mylnie przez opiekuna krótkim: „moim kotom to niepotrzebne, one tego nie lubią”. Prawda jest taka, że to, czego koty nie lubią, to otwarte konfrontacje i niejednokrotnie, nie chcąc narażać się na ewentualne przepychanki, zaczną omijać drapak, ale nie staje się on przez to mniej potrzebny czy pożądany. Kot, który zrezygnuje z rywalizacji o najatrakcyjniejsze miejsce na jedynym drapaku, będzie nadmiernie spokojny, często zrezygnowany, będzie mniej się ruszać (otyłość). Efektem tej frustracji będzie depresja i rezygnacja z jakichkolwiek prób poprawienia swojego stanu emocjonalnego.
Nowocześnie i elegancko, ale…
Nowoczesne domy to najczęściej bardzo eleganckie, przestronne wnętrza. Gładka podłoga (śliskie podłogi sprzyjają problemom w kocich stawach, szczególnie w stawach kolanowych i biodrowych z powodu stale rozjeżdżających się w dzieciństwie łap), gładkie ściany, w pokoju elegancka ława i wypoczynek, przy nim niekiedy (ale nie zawsze) drapak, wszystko estetyczne i naprawdę ładne. Takie wnętrza z punktu widzenia kotów są bardzo ubogie i sprawiają, że większość z nich nie czuje się w nich dobrze, są stale w napięciu, nie potrafią się zrelaksować. Stają się kotami „łazienkowymi”. Gdy dostaję listy, w których właściciele opisują, że ich kot nie chce spędzać z nimi czasu, a jego ulubionym legowiskiem jest umywalka, zwykle domyślam się, jak wygląda reszta domu bądź mieszkania. Oczywiście kot ma prawo chcieć od nas odpocząć, może to robić i w łazience, jeśli ma na to ochotę, gdy jednak staje się ona jego azylem i jedynym miejscem pobytu, to dla nas sygnał, że kotu sporo w naszym otoczeniu brakuje. Ten brak staje się podwójnie dotkliwy, gdy zdecydujemy się na „dokocenie”, bo wtedy kocia frustracja objawia się już bardzo dotkliwie zarówno dla przybysza, jak i dla zrozpaczonego opiekuna.
Wiem, że zdecydowanie łatwiej zastosować opisane zasady tym, którzy mają wysokie mieszkania w starych kamienicach lub domy. Nie jest jednak prawdą, że w standardowej zabudowie nic nie da się zrobić, w każdym mieszkaniu jest przestrzeń nad drzwiami, nad oknami, na ścianach między meblami. Tak naprawdę to w naszych głowach musi dokonać się przełom, jeśli chcemy, żeby naszym kotom było z nami dobrze. Mówię o sytuacji, w której jest im naprawdę dobrze, są szczęśliwe, a nie jedynie przesypiające całe dnie w jakimś zakamarku. Koty są ciekawskimi stworzeniami i jeśli są naprawdę szczęśliwe, nie wybiorą do spania miejsca w szafie, w każdym razie niewiele jest takich kotów – bo kot własnymi drogami chodzi i niektóre faktycznie lubią się zaszyć. Najczęściej jednak będą chciały poleżeć w takim miejscu, żeby jak najszybciej mieć ogląd sytuacji, gdy tylko otworzą oczy. Kotu nie wystarczy położyć legowiska, żeby dane miejsce uznał za swoje.
Kot wybiera sobie miejsca strategiczne zgodnie ze swoim wyobrażeniem i poczuciem bezpieczeństwa, dlatego tak ważne jest, żeby nasz dom miał dla niego wiele propozycji, a ich liczba musi się zwiększać wraz z liczbą kotów. I co najważniejsze – wszystkie te uwagi mają zastosowanie do każdego kota, niezależnie od jego pochodzenia, rasy czy tej rasy braku. Dbałość o przestrzeń jest kluczowa również dla naszych dachowych, adoptowanych mruczków, które zasługują na taką samą miłość i dbałość o ich dobrostan, jak ich utytułowani pobratymcy.