Coraz więcej osób za filozofię życia przyjmuje dbałość o własne zdrowie. Bacznie zwracają uwagę na to, co trafia na ich talerze, unikają produktów zawierających sztuczne dodatki, konserwanty i inne „naleciałości” naszych czasów. Trendy te niejednokrotnie przenoszą na swoich czworonożnych pupili. Specjalnie dla nich na warszawskim Ursynowie powstał niedawno wyjątkowy ZDROWY SKLEP DLA ZWIERZĄT. Nie ma w nim tradycyjnych karm ani innych produktów, do których przyzwyczaiły nas klasyczne sklepy zoologiczne. Na jego półkach stoją natomiast produkty organiczne, bio, wytwarzane na bazie naturalnych składników i receptur. Wielką wagę przykłada się tu również do poszanowania środowiska przez promowanie proekologicznych rozwiązań, takich jak biodegradowalne opakowania czy daleko posunięty recycling. O idei tego niezwykłego miejsca, kryteriach doboru produktów i typowych reakcjach klientów na nowe trendy rozmawiamy z pomysłodawczynią i właścicielką ZDROWEGO SKLEPU, Panią Olgą Prandota-Prandecką.

Joanna Zarzyńska, „ZooBranża”: Pani Olgo, skąd wziął się pomysł na tak, powiedzmy sobie szczerze, niestandardowy profil sklepu zoologicznego?

Olga Prandota-Prandecka, właścicielka ZDROWEGO SKLEPU DLA ZWIERZĄT: Ten pomysł rozwijał się w mojej głowie od bardzo dawna. Z wykształcenia jestem technikiem weterynarii i pracowałam w kilku warszawskich i podwarszawskich przychodniach. Mam również doświadczenie w pracy w fundacjach wspierających bezdomne zwierzęta. W międzyczasie zostałam mamą i wzięłam urlop rodzicielski. W czasie przerwy od pracy mój pomysł się wyklarował – postanowiłam stworzyć miejsce, w którym będą nietypowe produkty, troszeczkę inne niż te dostępne w standardowym sklepie zoologicznym.

JZ: Na czym polega ta nietypowość?

OP-P: Oferuję karmy bio, karmy bez zbóż, karmy proekologiczne, karmy i produkty wegańskie. W największym skrócie. Przeanalizowałam składy ich wszystkich i mam dzięki temu pewność, że sprzedaję naprawdę zdrowe produkty.

JZ: A co to znaczy „zdrowy produkt”?

OP-P: Zdrowy produkt to taki, który ma „piękny” skład, czyli nie bazuje na wypełniaczu, ale na wartościowym białku. Oferuję głównie produkty polskie – zaufałam krajowym producentom i wspieram ich. Choć w sprzedaży mam też wyroby zagraniczne, np. karmy z Hiszpanii.

JZ: Co jest hitem sprzedażowym w Pani sklepie?

OP-P: Karma dla psów marki YORA produkowana z… owadów, a dokładnie z larw muchówek z rodzaju Hermetia. Ma w swoim składzie aż 40% białka owadziego – to najwięcej spośród dostępnych na rynku karm. Co prawda, zawiera płatki górskie, a więc zboże, ale białko owadzie jest prawdziwym hitem. Bardzo dobrze działa na psy, które są uczulone na inne, tradycyjne źródła protein. Proces produkcji tej karmy jest bardzo ciekawy. Jajeczka muchówek są hodowane na specjalnych fermach – z jednej łyżeczki jaj w ciągu dwóch tygodni powstaje aż 100 kg larw! To wielki ukłon w stronę ekologii. Karma jako taka nie różni się wizualnie od tradycyjnych karm suchych (granulat), aczkolwiek klienci często pytają, czy w opakowaniu znajdą suszone chrząszcze (śmiech). Również w innych karmach suchych, które sprzedaję, nie ma tradycyjnych wypełniaczy – zastąpiono je suszonymi lub liofilizowanymi warzywami i owocami (marchewka, brokuł, por, zioła). Wielkie zainteresowanie w mojej ofercie budzą też karmy wegańskie dla psów. Kiedy otwierałam swój sklep i wspominałam o nich w social mediach, pojawiły się pytania: Ale jak to? Czy psy mogą być weganami/wegetarianami? Tak, jak najbardziej – mam takich klientów, ale są oni pod stałą opieką zaprzyjaźnionej lekarz weterynarii, która regularnie bada ich krew, aby ocenić, czy nie występują żadne niedobory żywieniowe, oraz sprawdza poziom hormonów. Karmy wegańskie bazują tylko i wyłącznie na warzywach. Zdarzają się również pytania o karmy wegańskie dla kotów, ale wtedy zawsze mówię, że kot nie może być weganinem, bo to typowy drapieżnik. Oprócz karm dla czworonogów oferuję też karmy dla ptaków zimujących, które wprowadziłam po konsultacji z moimi przyjaciółmi, którzy dobrze znają ten temat.

JZ: Czy oferuje Pani karmy na wagę?

OP-P: Tak. System wygląda w ten sposób, że przychodzący do mnie do sklepu czworonożni klienci mogą przetestować kilka karm i wybrać tę, która im najbardziej zasmakuje. Oczywiście na początku zawsze wypytuję opiekuna o zdrowie pupila, dowiaduję się, czy występuje u niego jakaś alergia, w jakim jest wieku, co z zębami itp.

JZ: Produkty jakich marek królują u Pani na półkach?

OP-P: Jak już wspomniałam, stawiam na marki, które nie są do końca spotykane w typowych sklepach zoologicznych. Wśród nich jest marka ROCKSTER. To brand z przepiękną historią, i to prawdziwą! Rockster to imię psa adoptowanego przez małżeństwo, które wyruszyło w podróż poślubną. Natknęli się na niego pod Neapolem. Pies początkowo nie chciał przyjmować żadnych karm suchych, cierpiał na biegunki i inne schorzenia. Specjalnie dla niego, w porozumieniu z lekarzem weterynarii, opiekunowie stworzyli markę ROCKSTER. Dodam, że ten pies ma obecnie 21 lat, a zaledwie dwa lata temu został ojcem. Myślę, że to piękna historia. Nazwy poszczególnych puszek tej karmy opisują miejsca, w których opiekunowie Rockstera byli podczas swojej podróży poślubnej. 

W ofercie mam również przysmaki LATA-KITA, zwłaszcza w wersji wegańskiej i z ostropestem, ponieważ dużo psów miewa problemy z wątrobą, a ostropest pięknie wspiera jej funkcjonowanie. Ciekawostką są też diety w słoiczkach marki 4DOGS. Zawierają gotowane jedzenie, podobne jak dla niemowląt. Ich skład został opracowany przez lekarza weterynarii oraz doświadczonego naukowca dietetyka. To, co szczególnie podoba mi się w tej koncepcji, to szklany słoiczek, który po zjedzeniu karmy klient może przynieść z powrotem do sklepu w celu zapewnienia recyclingu. Co więcej, każdy sprzedany słoiczek to złotówka na rzecz fundacji TYMMMCZASY działającej na rzecz bezdomnych zwierząt. A do tego świetny skład i konsystencja. Gustuje w nich nawet mój Leon – 16-letni york, i to baaardzo wybredny ϑ. Zresztą Leon testuje wiele produktów, które zamierzam wprowadzić do oferty, i jest dla mnie swego rodzaju papierkiem lakmusowym.

Kolejną ciekawą marką w moim sklepie jest BUBECK – to wypiekane ciasteczka dla psów, marchewkowe (tylko mąka i marchewka) oraz specjalny BUBECK z węglem – to dla psów, które miewają permanentne problemy z przewodem pokarmowym. Hitem sprzedaży jest też lizak mięsny – polecam go zwłaszcza przed sylwestrem, bo lizanie działa na psy uspokajająco i odstresowująco. Zawiera przy tym probiotyk, więc wspiera psie brzuchy. Ma specjalną powierzchnię, dzięki której można go wielokrotnie przyklejać do różnych przedmiotów.

I kolejna ciekawostka – ekologiczny przysmak, czyli kość bambusowa, wykonana wyłącznie z prasowanego bambusa o kształcie tradycyjnej lub rozgałęzionej kości o zapachu kurczaka lub bambusa.

W ofercie mam też naturalne przysmaki AMBER BEEF wytwarzane w krajowej mikromanufakturze wyłącznie z ligawy. Na kolejne partie czekam bardzo długo, bo producent starannie selekcjonuje surowiec, przez co wielkość produkcji jest mocno ograniczona. Testerami tych przysmaków są jego własne briardy.

Polecam również przysmaki dla psów i kotów TRUE HAND bazujące na listkach i nasionkach suszonych konopi. To patyczki dla piesków do czyszczenia ząbków oraz miękkie poduszeczki. A dla kotów polecam półtwarde poduszeczki wypełnione swego rodzaju kremem. Są też specjalne poduszki dla kotów do przytulania z kocimiętką i konopiami.

JZ: Jak reagują nowi klienci, wchodząc po raz pierwszy do Pani sklepu?

OP-P: Przede wszystkim zawsze jest mi bardzo miło, kiedy słyszę, że wystrój mojego sklepu jest niezwykły ϑ. Zawsze dużo rozmawiamy i zawsze jest „efekt wow”. Klienci dowiadują się, że można karmić zwierzaka inaczej, zmodyfikować jego dietę, wprowadzić nowe produkty, które niekoniecznie są bardzo tanie, ale rzeczywiście są doskonałą alternatywą dla tego, co jest powszechnie dostępne w sprzedaży. Czasami zdarza się też, że klienci mylą mój sklep ze sklepem dla ludzi i pytają np. o świeżą kurkumę lub herbatkę.

JZ: W swoim sklepie promuje Pani różne nietypowe inicjatywy?

OP-P: Owszem. Otworzyłam w nim np. #PsiaPodzielnia. Przy drzwiach wisi woreczek, gdzie można włożyć przedmioty dla zwierząt, niekoniecznie nowe, ale działające, którymi można wymienić się z innymi, dając tym rzeczom nowe życie. Wspieram też wspomnianą już fundację TYMMMCZASY oraz schroniska. Otworzyłam także #ekoczytelnika. Są tam książki o zwierzętach, które można wypożyczyć lub się nimi wymienić. Pomysł z drugim życiem książek należy do mojej znajomej z instagrama @weg_anka_i_tajga. W ofercie mam również produkty dla ludzi marki ROTTLOVE stworzonej przez moją przyjaciółkę. Obejmuje ona czapki i szaliki – część dochodów z ich sprzedaży trafia jako wsparcie dla potrzebujących rottweilerów. Oferuję też ekologiczne worki transportowe wielokrotnego użytku wykonane przez ­@­ryjce_handmade. Można w nich przewozić karmę, akcesoria, nie przepuszczają zapachu i są wodoodporne. Co ciekawe, moje klientki kupują je sobie też na… pranie.

JZ: W ofercie Pani sklepu znajdują się też oryginalne kosmetyki dla psów?

OP-P: Tak, mam np. mydło dla psów stworzone przez moją znajomą aromaterapeutkę. Ma bogaty skład i jest w pełni biodegradowalne (są w nim tylko organiczne składniki). Mydło pięknie pachnie i doskonale czyści nawet mocno zabrudzoną psią sierść. Polecam też sztyfty i balsamy do pielęgnacji nosów i fałdek psiej skóry. W mojej ofercie są również produkty znanej marki TOTOBI, w pełni naturalne – polecam pasty do zębów i odświeżacz do pyszczka. A szampony dla psów mam w dużych opakowaniach, z których przelewam je do małych butelek. Gdy butelka się opróżni, klient może przynieść ją do sklepu i ponownie napełnić – dzięki temu oszczędza 2 złote i bierze udział w recyclingu. Jeśli już o tym mowa, to w moim sklepie nie pakuję karm ani przysmaków do toreb foliowych – używam wyłącznie atestowanych, biodegradowalnych opakowań papierowych.

Zapomniałabym dodać, że oferta mojego sklepu nie ogranicza się tylko do psów i kotów. Mam też produkty dla gryzoni i królików: suszone przysmaki i pokarmy.

JZ: Jakie są Pani plany na przyszłość?

OP-P: Mój sklep istnieje dopiero od września 2019 r., ale cieszę się, że tak dobrze wszystko się rozwija. Obecnie myślę nad uruchomieniem równolegle działającego, profesjonalnego sklepu internetowego. A plany na dalszą przyszłość? Choć było to dla mnie totalnym zaskoczeniem, miałam już kilka pytań o możliwość stworzenia sieci franczyzowej zdrowych sklepów pod moją marką. Więc kto wie…

JZ: Dziękuję za rozmowę.