Autor dr hab. Michał Jank

Zakład Farmakologii i Toksykologii, Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie

Pies pochodzi od wilka i − mimo że w przypadku większości ras niemal zupełnie go już nie przypomina wyglądem − zachował wiele dawnych cech swojego dzikiego antenata. Dotyczy to między innymi jego fizjologii oraz sposobu żywienia. Wielu producentów karm oferuje więc obecnie dietę opartą na jadłospisie naturalnych przodków psa, a nawet maksymalnie do niego zbliżoną. Jakie są zalety takiego rozwiązania i w jaki sposób umiejętnie przedstawić je naszym klientom?

Choć może się to wydawać dziwne, to jednak fakt, że na świecie coraz więcej ludzi chciałoby karmić swoje psy pokarmem surowym, jest skutkiem coraz większego… uczłowieczania naszych podopiecznych. Podejście człowieka do zwierząt towarzyszących na przestrzeni ostatnich stu lat bardzo się zmieniło i coraz częściej są one traktowane jako członkowie rodziny. Na przestrzeni tych lat psy z bud na podwórkach trafiły do domów, a potem z legowisk przy wejściu do domu przeszły do sypialni swoich właścicieli. Nieregularne podawanie psom resztek ze stołu właścicieli zostało zastąpione regularnym podawaniem im karm komercyjnych, a następnie specjalnym przygotowywaniem dla nich pokarmu w sposób bardzo podobny do codziennego gotowania posiłków dla wszystkich członków rodziny. Aż wreszcie pojawiło się na pierwszy rzut oka banalne słowo „natura”, które ma jednoznacznie świadczyć o tym, że wszystko, co dotyczy naszych psów domowych, ma mieć ścisły związek z warunkami, w jakich żyli praprzodkowie naszych podopiecznych. I tu się zaczęło. Co to bowiem znaczy „naturalne żywienie psów”?

„Naturalne”, czyli jakie?

Na przestrzeni ostatnich dziesięciu, dwudziestu lat przeprowadzono wiele badań naukowych i opublikowano wiele artykułów dotyczących „naturalnych” zachowań psowatych. 

Z jednej strony, były to prace oparte na wynikach badań archeologicznych, ale z drugiej strony, wyniki obserwacji zachowań żywieniowych współczesnych wolno żyjących psowatych, przede wszystkim wilków. W efekcie w społeczeństwie powstało przekonanie, że psy domowe najlepiej czują się i funkcjonują wtedy, kiedy traktujemy je jak… wilki. W myśl zasady: jeżeli taka jest wasza natura, to musimy robić wszystko to, z czym byście mieli do czynienia, gdybyście żyli w naturze. Pierwszy wniosek, który się więc nasunął, był oczywisty − psy muszą jeść pokarm surowy. 

Konsekwencja tego przekonania jest obecnie wyraźnie widoczna − rozwój żywienia psów karmą BARF (kości i surowe mięso). W Niemczech już około 20% psów otrzymuje stale lub okresowo karmę określaną mianem BARF. Karma jest oparta na składnikach surowych, w tym także znacznej ilości kości, nie zawiera węglowodanów strawnych (skrobi) i jest bilansowana na tydzień, a nie na każdy dzień. Co także istotne, osoby żywiące swoje psy karmą typu BARF głęboko wierzą, że podawanie psom tradycyjnej karmy komercyjnej, przede wszystkim karmy suchej, jest oczywiście wbrew naturze zwierzęcia i jest przyczyną wielu zaburzeń zdrowotnych u psów. Ponadto panuje powszechne przekonanie, że sucha karma komercyjna jest wyprodukowana z odpadów, a psy w naturze odpadów nie jadły.

Filozofia żywienia psów pokarmem surowym nie kończy się jednak na diecie BARF − istnieją bowiem filozofie żywieniowe idące jeszcze dalej − czyli tzw. whole prey i franken prey. Opierają się one na założeniu, że w naturze pies (czyli wilk) nie otrzymywał pokarmu surowego w jakikolwiek sposób przygotowanego do spożycia (np. pomielonego), ale musiał zjadać całą surową zdobycz (ang. whole prey), jakim było martwe zwierzę, samodzielnie odgryzając poszczególne jej części. W przypadku diety franken prey jej filozofia opiera się na założeniu, że zwierzę dostaje surowe fragmenty różnych zwierząt − w myśl zasady, że w naturze psowate rzadko kiedy zjadały zwierzęta tylko jednego gatunku (np. kurczaki). Najczęściej bowiem ich dieta składała się z fragmentów ciał zwierząt różnych gatunków, ponieważ stado wilków nigdy nie polowało na zwierzęta tylko jednego gatunku. Dlatego produkt typu franken prey to nic innego jak fragmenty różnych części ciała różnych gatunków zwierząt, które pies ma zjeść na surowo…

Liczy się ilość?

Właściciele zwierząt podający im karmy surowe są bardzo zadowoleni z efektów takiej diety. I nie ma w tym nic zaskakującego − karma typu BARF, whole prey czy franken prey to po prostu żywienie psa karmą mokrą (wilgotną), w której głównym składnikiem podawanego produktu jest… woda. Każdy pokarm wilgotny (surowy czy gotowany) zawiera około 70−80% wody, w efekcie czego, aby zapewnić zapotrzebowanie pokarmowe (kaloryczne) psa, trzeba podać mu średnio trzykrotnie większą objętość pokarmu, niż ma to miejsce w przypadku karm suchych. Każdy pies, mając do wyboru 300 g karmy suchej lub 900 g karmy mokrej, oczywiście wybierze 900 g. I nie ma znaczenia, czy będzie to karma BARF czy może gotowany kurczak wymieszany z ryżem i marchewką. Dlaczego? Bo taka jest natura psa. Wolno żyjące psowate są zwierzętami stadnymi o ściśle ustalonej hierarchii stada. Dlatego każdy wilk jest bardzo mocno nastawiony na pobieranie pokarmu i zawsze będzie zjadał go jak najwięcej (nawet gdy przekracza to objętość jego żołądka), ponieważ w innym przypadku pokarm zostanie zjedzony przez pozostałych członków stada (watahy), tych stojących niżej w hierarchii. 

Z mojego punktu widzenia sukces filozofii żywienia karmami typu BARF to nic innego jak odzwierciedlenie preferencji psowatych do zjadania pokarmu w jak największej ilości (objętości). Zwolennicy karmienia na surowo nie chcą także pamiętać o tym, że karma surowa (surowe surowce) jest poważnym zagrożeniem mikrobiologicznym. Na przestrzeni ostatniego roku w Europie mieliśmy już do czynienia z przypadkiem brucelozy u psa po zjedzeniu surowego królika pochodzącego z Argentyny (tę chorobę polska służba weterynaryjna skutecznie zwalczyła do lat 80. XX wieku), a w Anglii zmarł właściciel psa, który zaraził się toksyną shiga produkowaną przez bakterię Escherichia coli (ECHC 0157) znajdującą się w surowym mięsie podawanym jego psu. Tych faktów nie można przeoczyć. 

Karmy dla „wilka”

Zainteresowanie podawaniem psom produktów surowych zostało dość szybko zauważone także przez producentów karm komercyjnych. Ten trend znalazł najpierw odzwierciedlenie na opakowaniach karm suchych, na których pojawiły się psy przypominające wilki w niezwykle naturalnym środowisku (najlepiej w puszczy), potem zaś wprowadzono karmy, których nazwy jednoznacznie wskazywały na związek produktu z naturą i wilkami (najlepszym przykładem jest oczywiście Wolfsblut − czyli „wilcza krew”).

Jednak wyprodukowanie suchej karmy komercyjnej, która ma jednocześnie spełniać wymagania karmy surowej nie jest oczywiście możliwe. Z tego m.in. powodu coraz większe zainteresowanie producentów zaczęło wzbudzać produkowanie karm zawierających jak największą ilość składników surowych − najpierw świeżego mięsa, a potem także świeżych surowców roślinnych. A nie jest to proces prosty, ponieważ wymaga specjalnego sprzętu do produkcji, często kosztującego miliony złotych − specjalnego ekstrudera i najlepiej pieca do dosuszania karmy. Szybko okazało się, że na tradycyjnych ekstruderach można wyprodukować karmę, która zawiera nie więcej niż 30% surowego świeżego mięsa, zaś aby przekroczyć tę liczbę, konieczne są inwestycje. 

Arkadiusz Mądro

Alpha Spirit Polska

www.alphaspirit.pl

,,Misja Alpha Spirit jest prosta: poprzez doskonałe pożywienie, pragniemy zwrócić psom ich korzenie. Chcemy żywić je w sposób naturalny, tak jak żywili się ich przodkowie, wilki. Wiemy, że najwłaściwszym pokarmem dla psa jest świeże mięso − jego zawartość w naszych karmach stanowi 85% . Nie znajdziesz u nas sztucznych barwników, konserwantów czy zbędnych zbóż, a wartościowe kiełki roślin strączkowych są źródłem cennych witamin i mikroelementów. Nasza karma jest odpowiednia dla każdego psa, niezależnie od wieku czy aktywności.”

I takie inwestycje się zaczęły, a na rynku pojawiły się karmy zawierające coraz większe ilości surowców świeżych − 50% i więcej. I chociaż wyprodukowana w taki sposób karma sucha jest nadal karmą suchą, to jednak ma ona unikatowe cechy organoleptyczne − przede wszystkim jest pozbawiona gorzkiego posmaku, którego głównym źródłem w tradycyjnych karmach suchych są wykorzystywane do produkcji mączki mięsne. W efekcie karmy suche oparte na świeżym surowym mięsie są dla psów bardzo smakowite. 

Pies to nie wilk

Badania nad naturą praprzodków obecnych psów domowych wykazały jednak także, że współczesny pies domowy różni się od wolno żyjących wilków pod kilkoma względami, m.in. pod względem przystosowania do zjadania pokarmu zawierającego znaczne ilości skrobi, czyli po prostu do trawienia dużych ilości składników roślinnych. I to jest bezwzględnie jeden z dowodów potwierdzających ewolucję psów domowych. Psy potrafią nawet dostosować swój metabolizm do zwiększających się ilości skrobi w diecie (czytaj: do zjadania tylko karmy suchej), podczas gdy wilki tego nie potrafią. I tutaj powstaje zasadnicze pytanie − czy poszukując „natury” naszych psów, nie będziemy chcieli przypadkiem odwrócić procesów ewolucyjnych, jakie u tych zwierząt zaszły na przestrzeni setek lat? Czy uzasadnione jest podawanie psu surowego królika w sytuacji, gdy on bardzo dobrze trawi także np. gotowany makaron? I wreszcie − czy żywienie zwierząt domowych tak, jak by to były zwierzęta dziko żyjące, jest dowodem naszego rozwoju ewolucyjnego czy wręcz przeciwnie? 

„Wilk jest symbolem potrzeby dzikości w nas, dzikiego fragmentu ludzkiej duszy. Wilk − pierwsze skojarzenie − dzikości w pigułce, dzika przyroda, dzika natura. Ale czym jest ta dzikość? Zasadniczo dzikość to brak oswojenia, to niezrozumiałe procesy i zdarzenia w przyrodzie, którą jest między innymi i krwiożerczość u drapieżników, czy wreszcie pierwotne zachowania. Dzikość, w pewnym sensie, wydaje się jakimś pierwotnym, naturalnym stanem głębi ludzkiej natury. Dzikość to też nieskończoność form, treści, rozwiązań. Dzikość jest stanem (i koniecznością) istot wolnych, dla których jedyną modą, stylem, zasadą i prawem jest żyć i przeżyć − bez ceny, paragrafów, metek. Tak, prawem dzikości jest brak jakichkolwiek praw, gdyż w tak nieskończenie dużej mnogości form życia nie jest możliwe narzucenie reguł. Co w ogóle znaczy to słowo? Czy jest stanem, treścią czy formą? Czy dlatego wilki tak bardzo z dzikością kojarzymy, że one zabijają, czy dlatego, że są sobą? Ale przecież w przyrodzie wszystko się ściga, zabija, dusi, tłamsi, konkuruje i … jest sobą. Więc dlaczego właśnie wilki? Czy w ogóle możliwe jest zrozumienie tych istot bez doświadczenia ich stanów − wysiłku, ryzyka, głodu, strachu?”

Powyższy cytat to fragment książki Sławomira Wąsika „Wilki-eseje” www.wilki-eseje.pl, www.fb.com/wilkieseje Zbiór esejów „Wilki” powstawał w przeciągu kilku lat, podczas zdobywania materiałów do albumu fotograficznego „Idąc za wilkiem”. Eseje − wilki nie są tylko zbiorem tekstów o samych wilkach, o ich funkcjonowaniu w dzikiej przyrodzie ale także sięgają dalej, ukazują subiektywne odczucia, przemyślenia autora.

Książka została wydana dzięki dystrybutorowi karm Carnilove www.carnilove.com.pl

Na pewno rozwój po II wojnie światowej nauki, jaką jest żywienie zwierząt towarzyszących oraz rozwój technologii produkcji karm komercyjnych doprowadziły nas do sytuacji, w której setki tysięcy psów i kotów przestały „nie dojadać” i mają codziennie spełnione swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Nie jestem jednak przekonany, czy wprowadzenie do ich żywienia wyłącznie produktów surowych jest faktycznie kolejnym etapem doskonalenia opieki nad naszymi czworonożnymi przyjaciółmi.