,,Klient kupuje zmysłami. Wszystkimi. To fakt bezsporny. Aby produkt mu się spodobał, musi go obejrzeć, usłyszeć, pomacać, niekiedy nawet ugryźć, no i oczywiście powąchać. Właśnie – powąchać. Zmysł powonienia ma ogromne znaczenie zwłaszcza w doborze kosmetyków. My, ludzie, przyzwyczailiśmy się, że powinny one „przyjemnie” pachnieć i przenosimy to przyzwyczajenie również na nasze zwierzaki. Tymczasem okazuje się, że bardzo wiele z nich uznaje za przyjemne zupełnie inne zapachy niż my, a także… ich brak. Aby spełnić to wymaganie na rynku pojawiły się więc nowe linie kosmetyków dla pupili pozbawione zapachu. Jak najskuteczniej polecać je kupującym i jakich argumentów użyć?”
Nos za przewodnika…
Kosmetyki kojarzą nam się z różnorodnymi nutami zapachowymi, każdy człowiek ma swoje ulubione (np. owocowe, czekoladowe, czy tropikalne) i bardzo często kierujemy się zapachem właśnie przy wyborze kosmetyków dla siebie (zwłaszcza kobiety kupujące impulsywnie i „zmysłami”) – to jeden z ważniejszych czynników, obok marki i atrakcyjności opakowania. Wyraźnie jesteśmy w stanie rozróżnić zapachowo kosmetyki dla kobiet i mężczyzn (choć jeden z nowych trendów to też kosmetyki wspólne, „dla niej i dla niego” 🙂 ). Podobnie w kwestii atrakcyjności zmysłowej opracowywane są linie kosmetyków dla psów – tym bardziej, że przysłowiowy pies „śmierdzi psem”, zwłaszcza mokry, zatem kosmetyki pielęgnacyjne powinny nie tylko mieć działanie oczyszczające, pielęgnujące, ale także maskować typowe psie zapachy i cechować się przyjemnym dla właściciela zwierzęcia zapachem. Większość właścicieli psów już wie, że teoria o nie kąpaniu psów jest przestarzała i chce utrzymywać swoich pupili w czystości, tym bardziej, że często dzielą one z nimi łóżko 🙂 .
Kosmetyki nowej generacji
Do niedawna również kosmetyki dla zwierząt charakteryzowały się wyraźnymi nutami zapachowymi. Specyfika zoologii polega wszak na tym, że z oferowanych przez nas produktów w ogromnej większości korzystają wprawdzie zwierzaki, ale to ich opiekun je kupuje i to on decyduje, co kupić. Idealny produkt zoologiczny powinien więc maksymalnie odpowiadać potrzebom pupila, ale równocześnie podobać się człowiekowi. Stosowanie przyjemnych dla tego ostatniego dodatków w kosmetykach dla psów czy kotów jest więc w pełni uzasadnione, przynajmniej pod względem marketingowym. Niemniej, obecnie obserwujemy nowy trend w branży – preparaty bezzapachowe. Taką informacją dzieli się wielu producentów kosmetyków i preparatów dla zwierząt, zarówno na stronach internetowych, jak i na opakowaniach produktów. Co pokazuje, że jest to informacja poszukiwana przez nabywców. Z czego wynikają te zmiany? Ze zwiększonej świadomości kupujących oraz zwiększającej się liczby alergików, zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt. Świadomość dotyczy ilości związków chemicznych stosowanych w preparatach i wpływu tych związków na środowisko (trend eko) oraz organizm. Wiadomo, że niewiele zapachów jest naturalnych, raczej są to ich syntetyczne odpowiedniki lub olejki eteryczne. A mnogość substancji chemicznych, na kontakt z którymi jesteśmy narażeni (np. żywność, kosmetyki, środki czyszczące itd.) może powodować nadwrażliwość, podrażnienia skóry, zaczerwienienia, świąd, czy też inne zmiany na tle alergicznym, obniżające jakość życia. Wskazuje się, że substancje zapachowe w kosmetykach mogą takie reakcje wywoływać. U wielu osób silnie pachnące preparaty wywoływały dyskomfort, bądź samym rodzajem zapachu, bądź jego nasileniem i trwałością. Stąd powstało nowe wyzwanie dla producentów – utrzymać cechy aktywne preparatów i ograniczyć ich zapach. Często na opakowaniach preparatów możemy znaleźć informację: bezzapachowe, a także np. bez sztucznych barwników, bez syntetycznych konserwantów/konserwanty naturalne, bez parabenów, silikonu, SLES, SLS itd. Mówi się o ich hypoalergiczności (ryzyko podrażnień jest niskie) i bliskości z naturą (preparaty „bio”, „naturalny”, „organiczny”).
Hasło „bezzapachowy” możemy rozumieć dwojako – „bez zapachu” (ang. unscented) – czyli preparat nie ma wyczuwalnego zapachu. Oraz „wolny od substancji zapachowych” (ang. fragrance free) oznacza nie tylko, że preparat nie ma konkretnej wyczuwalnej nuty zapachowej, ale także, że żadna substancja zapachowa (syntetyczna bądź naturalna) nie została dodana w celu zamaskowania naturalnego zapachu innych składników. Trzeba pamiętać, że także naturalne składniki mogą dawać efekt uczulający (np. olejek lawendowy). Dość trudno jest śledzić informacje na etykiecie w części „lista składników”, gdyż zazwyczaj są one wymienione pod nazwą łacińską lub chemiczną. Jeśli zobaczymy na liście PARFUM lub FRAGRANCE to oznacza, że produkt zawiera substancje zapachowe.
Specjalista ds. handlu i marketingu
,,Tworząc serię Supreme i Herba Supreme kierowaliśmy się dobrem i komfortem zwierząt. Nasza receptura nie zawiera substancji drażniących: SLS’ów, parabenów, barwników i co istotne… ZAPACHU. Właściwa pielęgnacja opiera się głównie na dbałości o zdrowie. Cieszy nas zmiana świadomości konsumentów w tym zakresie. Nasze preparaty zawierają naturalne ekstrakty roślinne, które odżywiają skórę i sierść. Bogata formuła ułatwia rozczesywanie i neutralizuje niepożądaną woń, a poręczna butelka sprzyja optymalnemu dozowaniu produktu. Dla nas piękny pupil, to nie tylko pupil czysty, ale przede wszystkim zdrowy i szczęśliwy.”
Komu i jak polecać?
Nowoczesnymi preparatami bezzapachowymi interesują się zwłaszcza klienci alergicy lub kiedy alergikiem jest ktoś w rodzinie posiadającej zwierzę. Ale także właściciele psów alergików, atopików (AZS; genetycznie uwarunkowana nadmierna reakcja układu immunologicznego na małe dawki antygenów – może to być reakcja „na wszystko” w środowisku), białych (ich skóra jest wrażliwsza i skłonna do podrażnień), ze schorzeniami dermatologicznymi. Substancje zapachowe są drobnocząsteczkowe, żeby móc unosić się w powietrzu i dotrzeć do receptorów węchowych. Ale też mogą one reagować z proteinami skóry, tworząc związki odbierane przez układ odpornościowy jako obce i wywołujące odpowiedź immunologiczną (sensytyzacja). Silne związki zapachowe mogą też podrażniać oczy (częsty problem u kobiet np. po użyciu nowego kremu do twarzy) – zatem do pielęgnacji ich okolicy szczególnie ostrożnie dobierajmy kosmetyki! Jeśli zwierzę ma skłonności do nadwrażliwości, podobnie jak to się zaleca u ludzi, stosując nowy preparat powinno się najpierw wykonać test na małej powierzchni skóry i obserwować reakcje organizmu. Jeśli pojawi się zaczerwienienie, czy świąd zdecydowanie ten preparat nie może być stosowany. Preparaty bezzapachowe poleca się także dla zwierząt często kąpanych, rozczesywanych, jak również szczeniąt, gdyż u nich równowaga skóry jest częściej zaburzana, zmniejszana jest ochronna warstwa łoju, a zatem skóra może łatwiej ulegać podrażnieniom. Szczególnie, że skóra psów jest dużo delikatniejsza i o cieńszej warstwie naskórka niż skóra ludzka. Oprócz bezzapachowości preparaty do pielęgnacji zachowują efekt myjący i oczyszczający. Wiele z nich ma formułę ułatwiającą spłukiwanie, co znacząco skraca czas mycia oraz posiada odczyn pH neutralny dla skóry. Skutecznie usuwają nieprzyjemny zapach z psiej sierści i skóry. Często zawierają dodatkowe składniki aktywne wspomagające utrzymanie dobrej kondycji skóry i włosa (witaminy, kwasy omega, ziołowe ekstrakty – wzmocnienie, odżywienie, uelastycznienie, blask, sprężystość). Można znaleźć linie dla danego rodzaju włosa, nawilżające, regenerujące, dla szczeniąt, czy konkretne formuły dla zwierząt z problemami dermatologicznymi. A także pianki do doraźnego usuwania zabrudzeń.
Oprócz kosmetyków do mycia również preparaty do higieny oczu/okolic oczu bywają bezzapachowe. A także pośród konfekcji obroży insektobójczych można znaleźć wersje bezzapachowe.
Psi nos – ewenement natury
Pamiętajmy też, że psi nos jest dużo wrażliwszy niż nasz (u ludzi występuje ok. 5 milionów receptorów węchowych, u psa nawet 200 milionów) i jest to najlepiej rozwinięty u psów zmysł. Zatem jeśli my odczuwamy zapach preparatu jako silny – co dopiero musi przeżywać pies! Niektóre osobniki nie przepadają za pielęgnacją, dlatego że silne zapachy kosmetyków po prostu są dla nich czynnikiem stresującym – tym bardziej, że psy lubią zupełnie inne nuty zapachowe niż my 🙂 .