Jak sprawić, aby klienci trafili akurat do naszego sklepu i chętnie do niego wracali? To proste – należy spełniać wszystkie ich oczekiwania, a nawet wychodzić im naprzeciw. Doskonale wie o tym personel podwarszawskiej sieci sklepów SUPERMARKET ­ZOOLOGICZNY. Dzięki wielokanałowej sprzedaży i przemyślanym sposobom dostawy gwarantuje swoim kupującym komfort i szeroką możliwość wyboru, zarówno samego produktu, jak i nowoczesnych rozwiązań logistycznych. O tym, jak zadowolić współczesnego klienta i skutecznie wyprzedzić konkurencję, rozmawiamy z założycielem i właścicielem sieci, Panem Rafałem Stadnickim.

Joanna Zarzyńska „ZooBranża”: Panie Rafale, jest Pan właścicielem trzech sklepów zoologicznych zlokalizowanych w okolicach Warszawy. Jak zaczęła się Pana przygoda z branżą zoologiczną i dlaczego zdecydował się Pan związać akurat z nią?

Rafał Stadnicki, właściciel sieci sklepów SUPERMARKET ZOOLOGICZNY: Z branżą zoologiczną związałem się dzięki starszemu bratu, który pracował w jednym z zagranicznych koncernów branżowych. To on mnie troszeczkę „wciągnął”, a potem stało się to już naturalne, że można łączyć miłość do zwierząt z pracą i prowadzeniem biznesu. Tak to się zaczęło. Pierwszy sklep otworzyłem 10 lat temu. Był to malutki sklepik znajdujący się wówczas tak naprawdę w magazynie mojego brata, w pomieszczeniu o wymiarach 2 x 2 m w Otrębusach. Zgodnie z założeniem miał działać jako sklep internetowy, ale w miarę jak przybywało klientów, którzy zjawiali się u mnie osobiście, żeby odebrać zamówiony towar, postanowiłem otworzyć sklep stacjonarny. To zresztą naturalna kolej rzeczy. Nowoczesne sklepy internetowe nie były wtedy jeszcze tak powszechne w branży zoologicznej jak obecnie, istniało tylko kilku dużych graczy na rynku, reszta dopiero raczkowała, a opiekunowie zwierząt nie byli przyzwyczajeni do zakupów w kanale on-line. Zdecydowana większość handlu (około 80%) odbywała się u mnie w kanale stacjonarnym. Kolejny sklep – w Pruszkowie – otworzyliśmy po mniej więcej pięciu latach. Natomiast sklep w Grodzisku Mazowieckim jest naszym „najmłodszym dzieckiem” – w grudniu kończy akurat roczek 🙂 . Wszystkie trzy sklepy działają do dziś i dobrze prosperują. Dzieli je odległość zaledwie kilku kilometrów, ale mimo to każdy z nich jest inny i ma swoich własnych, specyficznych klientów.

JZ: Na czym polegają różnice między poszczególnymi sklepami SUPERMARKET ZOOLOGICZNY?

RS: Na przykład sklep w Grodzisku został poszerzony o dział akwarystyczny z rybami. Początkowo tego nie planowaliśmy, ale okazało się, że w pobliżu istniał przed laty dobrze zaopatrzony w ryby sklep i klienci po prostu przyzwyczaili się do tego. Co więcej, w mieście jest sporo akwarystów – powiedziałbym wręcz, że „Grodzisk akwarystyką stoi”. Kupujący pytali o ryby i inne produkty do akwarium, a jak klient prosi, to klientowi się nie odmawia. Generalnie nie mamy w naszych sklepach zwierząt (poza wspomnianymi rybami w Grodzisku). Trochę z lenistwa (śmiech), ale przede wszystkim z poczucia odpowiedzialności i ze względów humanitarnych. Nigdy nie planowałem sprzedawania zwierzaków – osobiście uważam, że powinni zajmować się tym wyłącznie wyspecjalizowani hodowcy.

Z kolei nasz sklep w Pruszkowie zlokalizowany jest przy dużym blokowisku. Tam dobrze sprzedają się zwłaszcza karmy na wagę, a także wszelkiego rodzaju gadżety i nietypowe produkty. Sklep w Kaniach, gdzie znajduje się dużo domów jednorodzinnych, sprzedaje natomiast mnóstwo produktów gabarytowych, w tym duże worki karm – z tamtejszego magazynu realizujemy też wysyłki internetowe.

JZ:W czym specjalizują się Pana sklepy? Jakie kategorie produktów (dla jakich zwierząt) można w nich znaleźć?

RS: Głównie pies, kot, królik, gryzoń, a w Grodzisku również akwarystyka. Ale nigdy nie odmawiamy klientom. Jeśli trzeba przywieźć na zamówienie coś specjalnego spoza standardowej oferty, to nie ma żadnego problemu. Kontaktujemy się wtedy z kupującym, potwierdzamy, czy wszystko mu odpowiada, i sprowadzamy żądany towar.

JZ: Z jakimi markami Państwo współpracują i jakie są kryteria ich wyboru?

RS: W naszej ofercie są wszystkie popularne marki chętnie kupowane przez klientów, takie jak choćby Acana, Josera, Nestle, Royal Canin czy Versele Laga. Takie brandy muszą być, bo klienci są do nich przyzwyczajeni i specjalnie po nie przychodzą. Ale chętnie współpracujemy również z nieco mniej znanymi markami dobrej jakości, które dopiero upowszechniają się na polskim rynku. Jako przykład mogę wskazać produkty dla królików i gryzoni marki Witte-Molen, które świetnie się u nas sprzedają. Chętnie wprowadzamy też do sprzedaży wszelkie nowości. Sugerujemy się przy tym pytaniami i prośbami klientów. Natomiast jeśli chodzi o kryteria wyboru marki, to mam zasadę, że nie współpracuję z firmami, w których co miesiąc zmienia się przedstawiciel handlowy. Moim zdaniem nie gwarantuje to rzetelnej kooperacji i zapewnienia tego, co dla klienta najważniejsze, a więc stałej dostępności produktów.

JZ: W ofercie posiadają Państwo również produkty sprzedawane jako marka własna?

RS: Tak. Importujemy i jesteśmy wyłącznym dystrybutorem na Polskę produktów znanej hiszpańskiej marki Mediterranean. Wśród nich są m.in. oryginalne gryzaki dla psów wyprodukowane z kości pochodzących od szynki dojrzewającej serrano, a także liczne przysmaki, w tym smakołyki funkcjonalne. Z marką tą współpracujemy już od czterech lat – jej produkty są dostępne w naszych sklepach, ale rozprowadzamy je również w kanale hurtowym (hurtownie i sklepy zoologiczne). We wrześniu tego roku wystawiliśmy się z nimi na bydgoskich targach PET EXPO, gdzie zyskaliśmy liczne grono nowych klientów.

JZ: Kim są klienci Państwa sklepów?

RS: To tzw. psiarze, kociarze – ogólnie miłośnicy zwierząt. Kiedy kontaktujemy się z kupującymi w sklepie stacjonarnym, bardziej niż za pośrednictwem internetu daje się odczuć ich miłość do zwierząt. Przychodzą do nas, opowiadają swoje historie – zna to pewnie każdy, kto kiedykolwiek prowadził lub pracował w sklepie zoologicznym. Czasami nawet przychodzą bardziej na „pogaduchy” niż na zakupy – ale to akurat bardzo miłe i cieszymy się z tego. Mamy sprawdzone grono pracowników (obecnie zatrudniam 9 osób), którzy zawsze są chętni do porozmawiania z klientem i którym sprawia to prawdziwą przyjemność.

JZ: Czy to dlatego klienci wybierają Państwa sklepy?

RS: Po części na pewno tak. Nasz personel zawsze potrafi dobrze doradzić i kupujący wiedzą, że po prostu mogą nam zaufać. Nigdy nie zostawiamy ich z problemami i zawsze staramy się pomóc. Nasi stali kupujący wiedzą, że część produktów pewnie mogliby kupić nieco taniej w internecie, ale zależy im na serwisie. Sama obsługa klienta to jednak nie wszystko. Cały czas prowadzimy również sklep internetowy, bo dla niektórych kupujących to wciąż najwygodniejszy sposób na zrobienie zakupów. Klienci często decydują się na odbiór osobisty towaru w sklepie stacjonarnym – tym samym sklep internetowy niejako prowadzi ich do nas, a na miejscu z reguły kupią coś jeszcze, np. przysmaki dla pupila. Prowadzimy również serwis „usługi lokalne”. Wieczorami, po godzinie 18-tej, dowozimy zamówione produkty do okolicznych miejscowości w promieniu 10–15 km prosto do domu klienta. Dla wielu osób to bardzo wygodne, bowiem nawet jeśli zamówią standardową przesyłkę kurierską, to kurier dostarcza ją w godzinach pracy, gdy z reguły nikogo nie ma pod danym adresem. A wieczorem każdy jest w domu i może bezproblemowo odebrać zamówienie. Może przy tym zapłacić gotówką albo kartą. W ten sposób sprzedajemy zwłaszcza produkty gabarytowe i stosunkowo ciężkie, jak choćby większe worki karmy, puszki, żwirki. Chętnie korzystają z tego zwłaszcza nieco starsi klienci, którzy mają już problemy z samodzielnym noszeniem ciężkich paczek. Wiedzą, że mogą na nas liczyć i że przywieziemy karmę dla ich pupila oraz wniesiemy im ją do domu. To duży atut naszej firmy, który wyróżnia nas na tle konkurencji.

JZ: Jak z perspektywy Pana 10-letniego doświadczenia biznesowego zmienił się klient sklepu zoologicznego i jego wymagania?

RS: Zdecydowanie na plus ze względu na dobrostan zwierzaków. Klient stał się teraz o wiele bardziej wymagający i zdecydowanie patrzy na jakość produktów, które kupuje. Na topie są wszelkiego rodzaju produkty premium, zaś te najtańsze znajdują coraz mniej nabywców. Dotyczy to zwłaszcza karm, zarówno mokrych, jak i suchych. Kupujący interesują się zawartością mięsa w karmie, pytają, czy produkt jest bezzbożowy, bezglutenowy. Słowem, podążają za światowymi trendami.

JZ: Jakie narzędzia marketingowe wykorzystują Państwo w codziennej pracy?

RS: Od samego początku działalności mamy karty stałego klienta. Do tego staramy się przyciągnąć kupujących akcjami promocyjnymi, cyklicznymi upustami cen oraz gratisami przy zakupach. Wydajemy również drukowaną gazetkę, z reguły raz na dwa miesiące. A teraz w okresie przedświątecznym organizujemy konkursy, dzięki którym klient może uzyskać dodatkowy, atrakcyjny rabat.

JZ: Czy mają Państwo plany, jeśli chodzi o otwarcie kolejnych sklepów?

RS: Tak. I to nawet więcej niż plany. To naturalna droga rozwoju. Nie mogę jeszcze zdradzić, gdzie będzie kolejny sklep, ale zostanie otwarty w okolicy. Nie jest tajemnicą, że większa liczba sklepów znacząco ułatwia funkcjonowanie biznesu – chociażby umożliwia szybszą odsprzedaż i lepszą rotację produktów. 

JZ: Dziękuję za rozmowę.