Zmieniający się klimat (głównie w aspekcie jego ocieplania) jest zjawiskiem obserwowanym w skali globalnej, które pociąga za sobą rozmaite skutki mające niebagatelny wpływ na przyrodę. Jednym z nich jest zwiększanie się zasięgów występowania niektórych organizmów oraz zmiany optymalnych warunków ich występowania. Dotyczy to również stworzeń niepożądanych z punktu widzenia człowieka, w tym różnych pasożytów. Czy także kleszczy, niebezpodstawnie uznawanych za najgroźniejsze pasożyty zewnętrzne psów? Wiele czynników wskazuje na to, że ocieplający się klimat faktycznie może wpłynąć na liczebność występowania tych pajęczaków. Co zatem może czekać nas w ciągu najbliższych lat i czy opiekunowie czworonogów powinni zacząć jeszcze bardziej obawiać się o ich bezpieczeństwo?

dr inż. Paweł Zarzyński

dr n. wet. Joanna Zarzyńska

Redaktor naczelna magazynu „ZooBranża”

Jak się zmienia klimat?

O tym, że nasz klimat w ostatnich dziesięcioleciach wyraźnie się zmienia, mówią niemal wszyscy. Znacznie trudniej jest jednak sprecyzować, na czym dokładnie owe zmiany polegają. Najczęściej ogólnie przyjmuje się, że temperatura na Ziemi rośnie, a za zjawisko to obwinia się zwykle niszczycielski wpływ człowieka na środowisko naturalne (rozwój przemysłu, deforestację, nadmierną emisję tzw. gazów cieplarnianych). W konsekwencji zimy w naszej strefie klimatycznej są coraz łagodniejsze, często niemal zupełnie bezśnieżne, a naturalny cykl czterech pór roku bywa mocno zachwiany. Do tego dochodzą zaburzenia w gospodarce wodnej mogące prowadzić do suszy i stepowienia, a nawet pustynnienia niektórych obszarów. Coraz częstsze bywają też ekstremalne, niebezpieczne zjawiska pogodowe, takie jak huragany, trąby powietrzne czy gwałtowne burze.

Jak to wpływa na kleszcze?

No dobrze, ale jak te zmiany mają się do kleszczy? Okazuje się, że wiele z nich jest korzystnych dla tych pasożytów. W ich rezultacie w Europie następuje bowiem powolne, ale sukcesywne przesuwanie się strefy zdecydowanie łagodniejszego klimatu suboceanicznego na wschód. Skutkuje to wzrostem średnich temperatur w okresie zimowym wraz ze spadkiem liczby dni mroźnych (silne mrozy są typowe dla ustępującego klimatu kontynentalnego, który jeszcze kilkadziesiąt lat temu w znacznym stopniu kształtował warunki pogodowe w Polsce). To doskonała wiadomość dla kleszczy, bowiem pajęczaki te źle znoszą ekstremalnie niskie temperatury, zwłaszcza w połączeniu z niewielką pokrywą śnieżną lub jej brakiem (taka sytuacja powoduje w krótkim czasie śmierć znacznej części ich populacji). Z drugiej jednak strony, pokrywa śnieżna (oprócz swoich właściwości izolacyjnych chroniących przed niskimi temperaturami) powstrzymuje jednak zimujące przy gruncie kleszcze od ataku, gdyż fizycznie oddziela je od potencjalnych ofiar. Tymczasem – na skutek zmian klimatu – od lat obserwuje się w Polsce znaczące zmniejszenie się jej grubości oraz skrócenie czasu zalegania, zwłaszcza na obszarach nizinnych. W połączeniu z dodatnimi temperaturami to kolejna świetna informacja dla kleszczy, pozostają bowiem w zimie niezagrożone, aktywne i mają przy tym dostęp do psów i innych żywicieli. To nie wszystko – w ostatnich dekadach obserwuje się bowiem spadek średnich temperatur w okresie letnim, ale – uwaga! – połączony z wyraźnym wzrostem dni z upałami. To również nie najgorsza wiadomość dla kleszczy – co prawda nie przepadają one za bardzo wysokimi temperaturami, ale za to w pozostałe, chłodniejsze dni lata (poza dniami upalnymi) mają idealne warunki do aktywności – zacienienie, dość wysoką wilgotność powietrza i optymalny zakres termiczny.

Tomasz Uhlenberg
Marketing, Beaphar Polska Sp. z o.o.
www.beaphar.com
Klimat oraz pogoda zmieniają się z dnia na dzień. Topnieją lodowce, temperatura rośnie każdego dnia, nawet zimy nie są takie jak kiedyś. Dlatego jest to raj dla pasożytów (kleszczy) i mogą być one czynne przez cały rok, bez względu na porę. Kleszcze od zawsze stanowią zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Są najbardziej aktywne w godzinach porannych i popołudniowych. Przenoszą takie choroby, jak: borelioza, babeszjoza, anaplazmoza i wiele innych. W ofercie firmy Beaphar znajdą Państwo leki OTC – Canishield, czyli obrożę z deltametryną, która jest skuteczna do sześciu miesięcy i dostępna tylko dla psa; Fiprotec w postaci kropli, który jest skuteczny do 28 dni (dla małych psów i kotów mamy formę sprayu), dodatkowo posiadamy również obrożę BEA, naturalną, zapachową, która jest nieatrakcyjna zapachowo dla kleszczy przez okres czterech miesięcy. Obrożę Bea można łączyć z kroplami. Kolejną propozycją jest preparat skuteczny 28 dni od użycia, czyli Vermicon, którego substancją czynną jest dimetikon. Unieruchamia kleszcze w sposób czysto fizyczny i jest dostępny w postaci kropli, szamponu i sprayu.

Wobec powyższego nie powinno dziwić, że od co najmniej 25 lat obserwujemy w Polsce intensywny wzrost liczebności tych pajęczaków oraz wydłużenie okresu ich aktywności na niemal cały rok, w tym również miesiące zimowe. Co więcej, obecnie kleszcze można znaleźć w zasadzie wszędzie, począwszy od lasów i terenów rolniczych, po centra wielkich miast. Stanowią więc realne zagrożenie zarówno dla zwierząt domowych, jak i dla ludzi niemal w każdym miejscu i w każdym czasie.

Nie tylko klimat…

Oczywiście zachodzące zmiany klimatyczne nie są jedyną przyczyną powyższego zjawiska. Za sukcesywny wzrost zasięgu i liczebności kleszczy bezpośrednio odpowiada również człowiek i jego postępująca mobilność. Pasożyty te nie latają i są marnymi piechurami, jednak bardzo skutecznie rozprzestrzeniają się przenoszone przez żywicieli. A temu sprzyja rozwijająca się turystyka i handel, a także migracje ludzkie (paradoksalnie czynnikiem powstrzymującym ekspansję kleszczy mogła być pandemia Covid-19 i związany z nią lockdown wymuszający na ludziach znaczne ograniczenie przemieszczania się). Człowiek mimowolnie „pomaga” też kleszczom, wprowadzając korzystne dla tych pajęczaków zmiany w krajobrazie rolniczym (np. odtwarzanie miedz, pozostawianie kęp krzewów, zadrzewień śródpolnych i innych naturalnych formacji roślinnych o znaczeniu biocenotycznym) oraz przywracając pierwotne zbiorowiska roślinne łąkowe i leśne, tworząc tzw. korytarze ekologiczne dla dzikich zwierząt. Naturalnym rezerwuarem niektórych kleszczy są też rosnące populacje niektórych zwierząt, takich jak sarny, jelenie, łosie czy lisy. Ba! Pasożytom tym potencjalnie sprzyja nawet tak popularne i lansowane obecnie wprowadzanie większej ilości zieleni na tereny zurbanizowane, bowiem porośnięte roślinnością miejsca dają im schronienie i stanowią siedlisko dla ich populacji. Wszystkie te czynniki w połączeniu ze zmianami klimatycznymi dają efekt synchroniczny, wyjątkowo korzystny dla kleszczy. Nic więc dziwnego, że tych małych krwiopijców spotyka się coraz więcej.

Co wiemy o kleszczach?

Biorąc pod uwagę to, jak medialnym tematem są obecnie kleszcze i związane z nimi zagrożenia zdrowotne dla ludzi i zwierząt, mogłoby się wydawać, że wiemy o tych pasożytach już wszystko. Tymczasem nic bardziej mylnego! Wbrew pozorom bezkręgowce te są stosunkowo słabo zbadane. Na dobrą sprawę nie do końca wiadomo nawet, ile gatunków tych pajęczaków występuje w naszym kraju. Najczęściej podaje się 20 taksonów należących do grupy tzw. kleszczy miękkich oraz kleszczy twardych.

Do kleszczy miękkich zaliczają się obrzeżki z rodziny obrzeżkowatych (Argasidae). W Polsce występują co najmniej trzy gatunki: europejski obrzeżek gołębi (Argas reflexus), obrzeżek nietoperzowy (A. vespertilionis) i obrzeżek polski (A. polonicus), problematyczne jest natomiast występowanie czwartego gatunku – obrzeżka perskiego (A. persicus). Pajęczaki te pasożytują głównie na dzikich ptakach (w tym na gołębiach) oraz nietoperzach. Nie są groźne dla psów, ale trzeba pamiętać, że mogą być wektorami wielu groźnych chorób, w tym anaplazmozy i – prawdopodobnie – boreliozy. 

Realne zagrożenie dla zwierząt domowych stanowią natomiast tzw. kleszcze twarde z rodziny kleszczy właściwych (Ixodidae). Na terenie Polski występuje co najmniej 17 ich gatunków należących do trzech rodzajów. Stosunkowo najliczniej reprezentowany jest rodzaj Ixodes – jego krajowi przedstawiciele to (w kolejności alfabetycznej nazw łacińskich): kleszcz moczarowy (I. apronophorus), kleszcz sikorczy (I. arboricola), kleszcz skalny (I. caledonicus), kleszcz lisi (I. crenulatus), kleszcz ptasi (I. frontalis), kleszcz jeżowy (I. hexagonus), kleszcz jaskółczy (I. lividus), kleszcz tajgowy (I. persulcatus), kleszcz pospolity (I. ricinus), kleszcz kuni (I. rugicollis), kleszcz włochaty (l. simplex), kleszcz gryzoni (I. trianguliceps) i kleszcz nietoperzowy (l. vespertilionides). Pozostałe krajowe gatunki kleszczy to przedstawiciele rodzajów DermacentorHaemaphysalis – kleszcz lasostepowy (D. marginatus), kleszcz łąkowy (D. reticulatus), kleszcz nożycogłaszczki (H. concinna) i kleszcz punktowany (H. punctata). Za najbardziej niebezpieczne dla psów uznaje się kleszcza pospolitego (Ixodes ricinus) oraz kleszcza łąkowego (Dermacentor reticulatus), ale na czworonogach tych mogą pasożytować również inne gatunki, takie jak m.in. kleszcz gryzoni, kleszcz jeżowy, kleszcz kuni, kleszcz lasostepowy, kleszcz lisi, kleszcz moczarowy, kleszcz nożycogłaszczki i kleszcz tajgowy. Wszystkie one mogą przenosić groźne choroby, zarówno ludzi, jak i zwierząt domowych.

Spośród wyżej wymienionych gatunków jako przykład taksonu, który rozprzestrzenia się dzięki zmianom  klimatycznym, szczególnie często wymienia się kleszcza nożycogłaszczkiego. Pajęczak ten był wprawdzie notowany w Polsce w połowie lat 50. ubiegłego stulecia, ale przez następne dziesięciolecia nie dało się stwierdzić jego obecności. Tymczasem w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat wykryto jego liczne stanowiska wzdłuż zachodniej granicy kraju, gdzie prawdopodobnie dotarł z Niemiec na żywicielach, którymi są głównie gryzonie (ale nie tylko). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że z czasem obszar jego występowania będzie się powiększać, przesuwając się dalej na wschód.

Powyższa lista nie wyczerpuje bynajmniej gatunków kleszczy, jakie sporadycznie spotyka się w naszym kraju. Do Polski bywa np. zawlekany bardzo niebezpieczny dla psów kleszcz psi (Rhipicephalus sanguineus), a także bliżej nieokreślona liczba innych gatunków związanych z mniej lub bardziej egzotycznymi gatunkami zwierząt. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że przynajmniej część z nich stanowi potencjalne zagrożenie także dla ludzi i/lub psów.

Co dalej z kleszczami?

Biorąc pod uwagę opisane wyżej czynniki, warto postawić pytanie, czy istnieje prawdopodobieństwo, że liczebność kleszczy w kolejnych latach jeszcze się zwiększy? Niestety, nie da się wykluczyć, że rzeczywiście tak będzie. Na szczęście jednak klimat jest na tyle nieprzewidywalny, że bynajmniej nie jest to pewne. W przyrodzie występuje bowiem tak wiele różnych czynników wpływających na wielkość populacji poszczególnych gatunków zwierząt (w tym kleszczy), że nie sposób precyzyjnie przewidzieć, jak będzie kształtować się jej liczebność za 10 czy 20 lat. Z punktu widzenia opiekunów psów lepiej jednak przysłowiowo dmuchać na zimne i przygotować się (oraz naszych pupili) nawet na najbardziej pesymistyczny scenariusz.

O tym, jak bardzo nieprzewidywalne są zachowania kleszczy, niech świadczą najnowsze badania amerykańskich naukowców. Wynika z nich, że ocieplający się klimat ma wpływ na… preferencje troficzne tych pasożytów. Wszystko wskazuje na to, że niektóre ich gatunki, np. kleszcz psi, typowo pasożytujący na psach i innych czworonogach, w wyższych temperaturach zaczyna chętniej atakować ludzi. Wskazuje na to obserwowany w ostatnim okresie około dziesięciokrotny wzrost zachorowań mieszkańców niektórych stanów USA na przenoszone przez tego pasożyta choroby. Naukowcy jak na razie nie potrafią wytłumaczyć tego zjawiska, ale powstała hipoteza, że w bardzo wysokich temperaturach skomplikowany system receptorów chemicznych służących do lokalizacji ofiary, w jaki jest wyposażony kleszcz, działa nieco inaczej i staje się bardziej wrażliwy na sygnały wysyłane właśnie przez człowieka, a tym samym ludzie stają się łatwiejsi do zlokalizowania przez pasożyta i bywają przez niego częściej atakowani.

Jak skutecznie zabezpieczać psa przed kleszczami?

Co wynika z powyższego? Otóż nie da się jednoznacznie wykluczyć, że w kolejnych dekadach naszym pupilom i nam samym nie będzie zagrażać więcej gatunków kleszczy występujących jeszcze liczniej niż obecnie. Dlatego szczególnego znaczenia nabiera jak najskuteczniejsza ochrona pupila przed tymi groźnymi pajęczakami. A na to istnieje tylko jeden sposób – permanentne, całoroczne stosowanie wysokiej jakości preparatów przeciwko kleszczom. Oferta tych produktów stale się poszerza – na rynku są dostępne krople spot-on, obroże przeciwkleszczowe, spraye, pianki, tabletki. Producenci oferują preparaty typowo chemiczne (często dwu- lub kilkuskładnikowe dla podniesienia skuteczności i uniwersalności działania), biologiczne (np. na bazie ziół), a nawet czysto fizyczne uniemożliwiające pasożytom utrzymanie się na sierści lub skórze pupila. Bez względu na to, które z nich polecimy naszym klientom, należy uwrażliwić ich na konieczność regularnego i systematycznego podawania zwierzęciu kolejnych dawek preparatu zgodnie z zaleceniami producenta (poszczególne preparaty zabezpieczają psa na okres od dwóch tygodni do nawet 6–8 miesięcy). Tylko to zapewni bowiem ich pupilom skuteczną ochronę i zabezpieczy ich przed poważnymi problemami zdrowotnymi, jakie może spowodować nawet pojedynczy kleszcz pechowo napotkany podczas spaceru. A jeśli „oszczędny” klient ma jakiekolwiek wątpliwości co do opłacalności ich zakupu, to warto przypomnieć mu, że kuracja psa np. z babeszjozy z reguły kosztuje wielokrotnie więcej niż całoroczna ochrona profilaktyczna zwierzaka, a co więcej, nie zawsze kończy się pełnym wyzdrowieniem pupila. To samo dotyczy innych chorób odkleszczowych. Zdecydowanie lepiej więc (i taniej) jest im zapobiegać, niż je leczyć.