Czy wiecie, co to jest hypostom? To element aparatu gębowego spotykany m.in. u kleszczy – perfekcyjnych pasożytów stanowiących – z racji przenoszonych przez nie groźnych chorób – postrach opiekunów psów i innych wychodzących zwierząt. Pod wieloma względami jest on arcydziełem Natury – sposobem działania przypomina coś w rodzaju świdra do drążenia studni. Kleszcz, znalazłszy na skórze ofiary optymalne miejsce, rozpoczyna pokonywanie tej bariery, wiercąc w niej powolutku otwór. Aparat gębowy dzięki ruchom pionowym zagłębia się w niej coraz bardziej, aż wreszcie dociera do naczyń krwionośnych. Co ciekawe, warstwa spodnia hypostomu posiada wiele ząbków, których wierzchołki skierowane są ku tyłowi, zatem mocno kotwiczą w skórze, znacząco utrudniając wyciągnięcie kleszcza. Jeśli nie wiemy, jak właściwie się do tego zabrać, możemy wyrządzić zaatakowanemu przez kleszcza psu czy kotu więcej szkody niż pożytku. Aby tego uniknąć, już za chwilę szczegółowo przyjrzymy się budowie aparatu gębowego tych pajęczaków oraz podpowiemy, jak skutecznie, łatwo i – co najważniejsze – bezpiecznie usuwać je ze skóry żywiciela.

dr n. wet. Joanna Zarzyńska
Redaktor naczelna magazynu „ZooBranża”

Kleszcze – problem powszechny
Kleszcze (Ixodida) to wyspecjalizowane pasożytny należące do nadrzędu dręczy (Parasitoformes) zaliczanego do podgromady roztoczy (Acari) w gromadzie pajęczaków (Arachnida). Wbrew błędnemu, acz powszechnemu, mniemaniu nie są więc owadami. Do tej pory opisano około 900 gatunków tych bezkręgowców zgrupowanych w trzech rodzinach: obrzeżkowatych (Argasidae), kleszczowatych (Ixodidae) i Nuttalliellidae. Do pierwszej z nich należą tzw. kleszcze miękkie, spotykane głównie w tropikach (w Polsce występuje kilka gatunków tych pajęczaków z rodzaju obrzeżków, pasożytujących przede wszystkim na ptakach i nietoperzach). Dwie pozostałe rodziny tworzą podrząd kleszczy właściwych (Ixodina) i skupiają tzw. kleszcze twarde, groźne dla psów i innych czworonogów oraz dla nas samych.
Przyjmuje się, że w Polsce w sposób stały występuje 19 gatunków należących do tej grupy, jednak notowanych było również kilka innych. Stosunkowo niedawno prasa donosiła m.in. o odkryciu w woj. wielkopolskim stanowisk gatunku Haemaphysalis concinna, po raz pierwszy opisanego w Polsce w latach 50. ubiegłego stulecia. Zważywszy na coraz łagodniejsze zimy i prognozowane dalsze ocieplanie się klimatu, należy przypuszczać, że krajowa fauna tych pajęczaków w najbliższych dekadach może wzbogacić się o kolejne gatunki.
Co znamienne, jeszcze przed 30 laty mało kto słyszał u nas o kleszczach. Pasożyty te występowały bowiem głównie na niektórych terenach leśnych, były raczej nieliczne i stanowiły zagrożenie co najwyżej lokalnie, a do tego tylko sezonowo pojawiając się głównie wiosną i na przełomie lata i jesieni. Niestety, w ciągu ostatnich dekad sytuacja diametralnie się jednak zmieniła. Te krwiożercze pajęczaki doskonale wręcz dopasowały się do zmian środowiskowych zafundowanych im przez człowieka (synantropizacja) oraz do zmian klimatycznych. „Wyszły” z lasów i w rekordowo krótkim czasie skolonizowały teren praktycznie całego kraju. Obecnie można natknąć się na nie dosłownie wszędzie, nawet w parkach, na skwerach i trawnikach w wielkich miastach (synurbizacja). Co więcej, łagodne zimy sprawiły, że kleszcze pozostają aktywne praktycznie przez cały rok, stanowiąc permanentne niebezpieczeństwo szczególnie dla psów, które – jako regularnie wychodzące na spacery – są szczególnie narażone na kontakt z nimi.


Spośród „polskich” taksonów kleszczy za najbardziej niebezpieczne dla naszych pupili uznaje się: kleszcza pospolitego (Ixodes ricinus), kleszcza psiego (Rhipicephalus sanguineus) oraz kleszcza łąkowego (Dermacentor reticulatus). Pajęczaki te okresowo odżywiają się krwią zwierząt, a pasożytują wszystkie ich formy rozwojowe (larwa, nimfy oraz postać dorosła – czyli imago). Na swoje ofiary oczekują najczęściej wśród niskiej roślinności (opowieści o tym, że spadają na nas z drzew, należy włożyć między bajki). Po przedostaniu się na gospodarza wędrują po jego ciele, wyszukując miejsce o cienkiej skórze, pod którą znajduje się dużo naczyń krwionośnych. U psów zwykle jest to pysk i część twarzowa głowy, uszy, brzuch, okolice pachwin i pach, obszary między palcami. Znalazłszy optymalne miejsce, pasożyt usadawia się w nim, w czym pomagają mu zaopatrzone w ostre pazurki odnóża, i rozpoczyna pokonywanie osłony ciała, czyli skóry swojego żywiciela. I w tym miejscu dochodzimy do hypostomu.

Hypostom – cud inżynierii Natury
Aparat gębowy kleszcza osadzony jest na pierścieniowatej podstawie. Okalają go wyspecjalizowane odnóża – nogogłaszczki. Ma kształt charakterystycznego ryjka składającego się z wysuwalnych szczękoczułków i hypostomu. Ten ostatni ma postać lancetowatego narządu połączonego z częścią krtaniową gardła. Składa się z dwóch warstw: zewnętrznej, błoniastej i wewnętrznej, sztywnej i zesklerotyzowanej. Za pomocą szczękoczułków kleszcz nacina delikatnie skórę ofiary, po czym wsuwa w to nacięcie końcówkę hypostomu. Następnie, obracając się i wykonując delikatne ruchy pionowe, pasożyt stopniowo wwierca hypostom w ciało ofiary, zagłębiając go coraz bardziej. Powierzchnia hypostomu pokryta jest ostrymi, gęstymi, haczykowatymi „ząbkami” skierowanymi ku tyłowi, w stronę ciała kleszcza. Dzięki temu działa on jak harpun – zakotwicza pasożyta w skórze i znacząco utrudnia jego usunięcie. Dodatkowo kleszcz uwalnia obficie ślinę, która zastyga wokół rany, tworząc swego rodzaju cement sklejający pasożyta z jego gospodarzem.


Cała ta operacja trwa znacznie dłużej niż jej opisanie. Najczęściej kleszcz potrzebuje co najmniej 24 godzin, aby całkowicie pokonać skórę żywiciela (pamiętajmy, że powłoka skórna ma trzy warstwy), zakotwiczyć się, zacementować i rozpocząć fazę ssania. W przypadku zwierząt o grubszej skórze może to trwać nawet dwie doby. Warto odnotować, że w tym czasie jest on całkowicie niegroźny dla swojej ofiary, nie ma bowiem (jeszcze) bezpośredniego kontaktu z jej krwiobiegiem i nie jest w stanie uwolnić do niego ewentualnych przenoszonych przez siebie patogenów.
Po sforsowaniu skóry żywiciela kleszcz zaczyna ssać krew. Dzieje się to na zasadzie podciśnienia (skurczony odwłok pasożyta, powiększając się, działa jak pompka). Faza ssania może trwać od kilku do nawet 15 dni. Po jej zakończeniu nie niepokojony kleszcz sam odpada.
Jak łatwo się domyślić, samo ukąszenie przez kleszcza nie jest szczególnie szkodliwe dla zwierzęcia ani człowieka. Problem jednak w tym, że pajęczaki te bardzo często bywają wektorami niebezpiecznych chorób. W ich ślinie bytują bowiem liczne bakterie, wirusy, pierwotniaki i nicienie. Wśród najgroźniejszych dla psów warto wymienić następujące patogeny: Babesia spp., Borrelia burgdorferi sensu lato, Hepatozoon canis, Acanthocheilonema (Dipetalonema) spp., Bartonella spp., Ehrlichia spp., Anaplasma phagocytophilum, A. platys, Rickettsia spp., flawiwirusy i inne. Dodatkowe zagrożenie stanowi fakt, że pojedynczy kleszcz może przenosić więcej niż jeden gatunek patogenu, co może znacząco utrudnić diagnozę i skomplikować późniejsze leczenie choroby.
UWAGA! Badania udowodniły, że ryzyko przeniesienia drobnoustrojów chorobotwórczych na gospodarza jest proporcjonalne do czasu ssania krwi przez kleszcza. Innymi słowy, najwięcej szkód może wyrządzić pasożyt, który pozostanie spokojnie na skórze przez cały okres aktywnego ssania (a więc nawet przez 15 dni) i sam odpadnie. Aby „odczepić” się od swojej ofiary, opity pajęczak musi bowiem rozpuścić wspomniany cement i wyswobodzić z jej ciała najeżony haczykowatymi ząbkami hypostom. Poza tym aby zakończyć zasysanie krwi, musi wyrównać ciśnienie w swoim odwłoku. W tym celu wydala do organizmu żywiciela całą zawartość swoich gruczołów ślinowych wraz z patogenami. Co więcej, jeśli kleszcz samodzielnie odpadnie, opiekun zwierzęcia nawet nie wie, że jego pupil został zaatakowany, a to utrudnia postawienie trafnej diagnozy w przypadku stwierdzenia złego samopoczucia zwierzaka.
Podsumowując więc, aby zminimalizować niebezpieczeństwo po każdym spacerze (a zwłaszcza takim, który odbywał się w terenie podwyższonego ryzyka, np. w lesie, na łące), powinno się dokładnie oglądać i omacywać psa, rozgarniając jego sierść ze szczególnym uwzględnieniem wymienionych wyżej miejsc preferowanych przez kleszcze. A jeśli znajdziemy już wgryzionego pasożyta, należy go jak najszybciej usunąć. Oczywiście w sposób fachowy i bezpieczny dla pupila.


Jak prawidłowo usunąć kleszcza?
Usuwanie wgryzionych kleszczy ze skóry jest o wiele łatwiejsze, niż mogłoby się to wydawać, zwłaszcza gdy nabierzemy już wprawy. Należy postępować metodycznie i bez niepotrzebnej paniki. Pamiętajmy, że hypostom pasożyta zagłębiony w ciele jest zaopatrzony w ząbki, a poza tym mocno zacementowany.

dr Denis Heitz
lekarz weterynarii, wynalazca haczyków
Tick Twister® Kleszczołapki®, właściciel firmy H3D
Pamiętajmy, że właściwy sposób usuwania kleszcza jest ważnym elementem ochrony przed chorobami odkleszczowymi. Haczyki Tick Twister® Kleszczołapki® pozwalają uchwycić kleszcza bez ściskania i usunąć go ruchem obrotowym. Ta technika jest najlepszym sposobem usunięcia kleszcza w całości, bezpiecznie, szybko i bez bólu. Należy wybrać haczyk dostosowany do wielkości pajęczaka, wsunąć go na poziomie skóry od boku kleszcza i PRZEKRĘCIĆ, wykonując 1–3 obroty, aż kleszcz się uwolni. Haczyki umożliwiają usunięcie każdego kleszcza, bez względu na jego wielkość i umiejscowienie. Nie pozostawiają w skórze hypostomu i nie ściskają odwłoka pajęczaka, co minimalizuje ryzyko transmisji patogenów. W wersji ClipBox haczyki zostały umieszczone w praktycznym breloku, dzięki któremu już się nie zgubią. Można je przyczepić do paska, plecaka, smyczy, będą zawsze pod ręką. Jeśli zapomnimy, jak ich używać, wystarczy odwrócić brelok – sposób użycia jest wytłoczony na korpusie. Pięć radosnych kolorów w atrakcyjnym prezentatorze zwróci uwagę każdego klienta Waszego sklepu.
portica.pl

Próba wyciągnięcia go jednym ruchem ze skóry z miejsca skazana jest więc na niepowodzenie. Prawie na pewno zakończy się oderwaniem aparatu gębowego i pozostawieniem go w skórze. Aby tego uniknąć, należy postępować dokładnie tak, jak wgryzający się kleszcz, tyle że… odwrotnie. Chwytamy ostrożnie odwłok pajęczaka, starając się nie ściskać go przy tym zanadto, i obracamy dookoła jego osi. Zagłębiony w skórze hypostom zostaje wtedy wprawiony w ruch obrotowy, a znajdujące się na jego powierzchni kolce owijają się wokół powierzchni hypostomu. Po wykonaniu obrotu wystarczy wtedy delikatnie wyciągnąć pajęczaka ze skóry. Kleszcza nie wyrywamy więc, ale ostrożnie wykręcamy. Następnie miejsce ukąszenia należy dokładnie zdezynfekować.

Oczywiście z uwagi na bardzo małe rozmiary kleszczy wykonanie powyższej operacji palcami często bywa utrudnione. Na szczęście w sklepach zoologicznych możemy nabyć specjalistyczne narzędzia do łatwego usuwania kleszczy. Zwykle mają one postać haczyków (często w kilku rozmiarach, dostosowanych wielkością do różnych stadiów rozwojowych kleszczy). Z reguły są one wyposażone w specjalną rysunkową instrukcję stosowania, która dodatkowo ułatwia wykonanie tej czynności. Taki przyrząd powinien znajdować się na wyposażeniu każdego opiekuna psa, jest bowiem bardzo przydatny i umożliwia bezpieczne usunięcie groźnego pasożyta. Należy tylko pamiętać, aby – podobnie jak miejsce ukąszenia – dezynfekować go po każdym użyciu.

Narzędzia do usuwania kleszczy firmy Pet Nova
petnova.pl


Jeżeli nie czujemy się na siłach, aby samodzielnie usunąć kleszcza ze skóry naszego psa, zawsze możemy udać się w tym celu do najbliższego gabinetu weterynaryjnego. Takie usługi świadczy też wiele salonów groomerskich.
Po usunięciu kleszcza należy przez kilka-, kilkanaście dni bacznie obserwować pupila. A jeśli zauważymy pogorszenie jego nastroju lub inne niepokojące objawy (w przypadku wielu chorób odkleszczowych są one niespecyficzne, np. osłabienie, apatia, zmęczenie, utrata apetytu), jak najszybciej trzeba udać się do lekarza weterynarii i poinformować go o infestacji.

Jak nie usuwać kleszcza?
Powyższy sposób jest jedyną w pełni bezpieczną metodą usuwania kleszczy. Wokół tego tematu narosło jednak wiele mitów. W Internecie krąży też mnóstwo „porad” na temat „alternatywnych sposobów” pozbycia się pasożyta. Dlatego niżej przedstawimy klika sposobów na to, jak NIE USUWAĆ kleszczy:

– smarowanie masłem (naftą, olejem itp.) – to chyba najbardziej znany „babciny” sposób na kleszcze. W myśl obiegowej, acz całkowicie błędnej, opinii posmarowany pasożyt natychmiast wyjdzie sam ze skóry, aby zaczerpnąć powietrza. To oczywiście bzdura. Kleszcze oddychają, korzystając z otworów znajdujących się za ostatnią parą tych odnóży. Jeśli otwór ten zostanie pokryty tłuszczem lub inną oleistą substancją, pajęczak zaczyna się dusić. Wymiotuje wówczas obficie bezpośrednio do rany treścią swojego przewodu pokarmowego. Może to doprowadzić do zwiększonej transmisji patogenów oraz do zakażenia rany. Zwiększa więc ryzyko powikłań i w żaden sposób nie przyczynia się do pozbycia ze skóry „pasażera na gapę”;

– przypalanie kleszcza/nakłuwanie go rozgrzaną igłą – ten sposób również nic nie da. Ma takie same konsekwencje, jak smarowanie pasożyta tłuszczem. Co więcej, grozi poparzeniem pupila;

– wyciąganie na siłę – jak już wspomnieliśmy, budowa aparatu gębowego kleszcza bardzo skutecznie zabezpiecza go przed wyrwaniem z ciała ofiary. Próba wyciągnięcia pasożyta na siłę prawie zawsze kończy się jego rozerwaniem i pozostawieniem aparatu gębowego w ranie. A to prowadzi do powikłań zapalnych i mikroropni oraz znacząco utrudnia gojenie się skóry. Dlatego jeśli nie wiemy, jak prawidłowo usunąć kleszcza, zawsze lepiej jest zwrócić się po pomoc do specjalisty.


Profilaktyka przede wszystkim!
Umiejętność usuwania kleszczy ze skóry psa jest bardzo ważna. Nie zapominajmy jednak, że zdecydowanie najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla utrzymania zdrowia zwierząt jest profilaktyczne zabezpieczanie ich przed inwazją tych pasożytów przez stosowanie preparatów przeciwkleszczowych.
W najszerszej ofercie występują preparaty w kroplach, typu spot-on, w formie pipety do dozowania kropli bezpośrednio na skórę, po odchyleniu sierści (między łopatkami i/lub wzdłuż linii kręgosłupa, od łopatek do nasady ogona). Preparat dozuje się adekwatnie do masy ciała zwierzęcia. Niektóre preparaty mogą być użyte nawet u suk ciężarnych i karmiących (koniecznie należy zapoznać się z informacją na opakowaniu!). Producenci deklarują zabezpieczenie zwierzęcia przed ponowną inwazją kleszczy średnio przez 3–5 tygodni.

Tomasz Uhlenberg
Marketing, Beaphar Polska Sp. z o.o.
www.beaphar.com
Oprócz preparatów przeciwko pasożytom mamy w naszej ofercie dwustronne szczypce do usuwania kleszczy. Tick Pen, który pozwala w łatwy, bezpieczny i delikatny sposób usunąć w całości kleszcza przyczepionego do skóry Twojego zwierzęcia. Kleszcze mogą być nosicielami niebezpiecznych patogenów wywołujących kleszczowe zapalenie mózgu, boreliozę oraz babeszjozę. Przy nieumiejętnym usuwaniu kleszcza można zwiększyć prawdopodobieństwo zainfekowania żywiciela, gdyż zgniatając kleszcza, uwalniamy z jego wnętrza treść z patogenami, która dostaje się do rany ofiary.
Obustronne końcówki naszych dwustronnych szczypiec dają użytkownikowi możliwość łatwego i umiejętnego usunięcia małych oraz dużych kleszczy.


Rozwiązaniem na dłużej są obroże przeciwpasożytnicze – mogą działać do ośmiu miesięcy (średnio 3–8 miesięcy, zależnie od producenta). Szczególnie dobrze sprawdzają się u zwierząt gładkowłosych oraz spędzających dużą ilość czasu w terenie (np. psy podwórzowe, myśliwskie). Obroże mogą być pyłkowe lub żelowe. Te pierwsze mają małe dziurki, przez które uwalnia się pyłek z substancją aktywną. Pyłek jest narażony na spłukiwanie wodą (deszczowa pogoda, psy pływające na spacerach). Z kolei obroże żelowe pozwalają substancji czynnej przedostawać się do mieszków włosowych i pokrywać włos – one są wodoodporne. Mają działanie kontaktowe – w zależności od producenta substancje rozprzestrzeniają się w sierści i/lub na skórze.
Jeszcze innym rozwiązaniem są preparaty w sprayu, piance lub w żelu (dozowane adekwatnie do masy ciała – producent podaje, ile naciśnięć pompką należy wykonać). Taki preparat służy do spryskania lub smarowania zwierzęcia równomiernie pod włos, tak aby środek dotarł do skóry. Pryskać należy z pewnej odległości, unikać kontaktu z oczami i nosem zwierzęcia (trzeba je osłonić, ale można potem natrzeć preparatem okolice głowy np. zwilżoną gąbką). Ten typ ochrony działa średnio od 3 do 5 tygodni. Będzie bardziej skuteczny u psów krótkowłosych.
Należy pamiętać, że wiele chorób odkleszczowych jest bardzo groźnych dla zdrowia, a nawet życia naszych pupili, zaś ich leczenie bywa problematyczne, kosztowne i nie zawsze w pełni skuteczne. Dlatego nie wolno bagatelizować kwestii kleszczy, należy zabezpieczać czworonogi preparatami profilaktycznymi, uważnie sprawdzać ich sierść po spacerach oraz – w razie potrzeby – niezwłocznie korzystać z wyspecjalizowanej pomocy lekarskiej.