Autor dr n. wet. Joanna Zarzyńska

Redaktor naczelna magazynu „ZooBranża”

Gdyby wymienić „chorobę numer jeden” przenoszoną przez kleszcze, to w przypadku psów z pewnością będzie to babeszjoza, zwana również piroplazmozą. Jest wyjątkowo groźna dla tych czworonogów, ponieważ daje nieswoiste objawy, często uniemożliwiające jej jednoznaczne rozpoznanie. Co więcej, nieleczona odpowiednio wcześnie, może spowodować ogromne spustoszenie w organizmie psa i w bardzo krótkim czasie doprowadzić do nieodwracalnych zmian, a nawet do śmierci pupila. Jak się przed nią chronić, jak rozpoznać jej pierwsze objawy i co robić, aby wyleczyć naszego czworonożnego przyjaciela?

Czym jest babeszjoza?

Babeszjoza jest chorobą pasożytniczą wywoływaną przez wewnątrzerytrocytarne (czyli rozwijające się w środku czerwonych krwinek) pierwotniaki z rodzaju Babesia. W Polsce psy najczęściej atakuje endemiczny dla Europy gatunek Babesia canis.Przed laty choroba ta była stosunkowo rzadka – jej pierwszy przypadek w kraju opisano na Lubelszczyźnie w 1966 r. Wektorem babeszjozy są kleszcze z rodzajów Ixodes, RhipicephalusDermacentor, a ponadto HaemaphysalisHyalomma, z czego za najbardziej niebezpieczne dla psów w naszym klimacie uznaje się kleszcza pospolitego (Ixodes ricinus), kleszcza psiego (Rhiphicephalus sanguineus) oraz kleszcza łąkowego (Dermacentor reticulatus). 

Pajęczaki te jeszcze przed ćwierćwieczem były w Polsce o wiele mniej liczne, częściej występowały tylko lokalnie. Za ich typowe środowisko uznawano wilgotne lasy liściaste i mieszane oraz podmokłe łąki. Co więcej, pojawiały się w dwóch falach, głównie na wiosnę oraz późnym latem. Niestety, od tamtego czasu wiele się zmieniło. W ciągu ostatnich dwóch dekad kleszcze opanowały teren praktycznie całego kraju. Okazało się przy tym, że są wyjątkowo elastyczne i potrafią dopasować się do niemal każdego środowiska. Obecnie stwierdza się ich masowe występowanie nie tylko w lasach i na łąkach, lecz także nawet w centrach wielkich miast – w parkach, na trawnikach, skwerach i zieleńcach. Tym samym praktycznie każdy pies może mieć z nimi kontakt. Stosunkowo łagodne zimy w ostatnich latach sprawiły również, że pajęczaki te pozostają aktywne praktycznie przez cały rok i można natknąć się na nie nawet w środku sezonu zimowego. Najliczniej występują jednak od wiosny do wczesnej jesieni.

Zarówno samce jak i samice kleszczy są zwierzętami krwiopijnymi (krwią odżywiają się poszczególne stadia rozwojowe kleszczy – larwy, nimfy i postacie dorosłe). Najczęściej oczekują na potencjalnego żywiciela wśród traw lub innej niskiej roślinności (wbrew powszechnemu mitowi kleszcze nie wspinają się na drzewa i nie spadają na swoje ofiary z ich gałęzi). Ofiarę wyczuwają i lokalizują za pomocą różnorodnych zmysłów, w tym tzw. narządu Hallera reagującego na ciepło, dotyk i dwutlenek węgla obecny w wydychanym przez psa powietrzu. Znalazłszy się na zwierzęciu, kleszcz wędruje po jego ciele, wyszukując miejsca słabiej porośnięte włosami, o cienkiej skórze, takie jak pachy, pachwiny, okolice pyska i uszu. Następnie za pomocą wyspecjalizowanego aparatu gębowego wwierca się niczym świder w skórę ofiary, trwale się w niej umocowując. Jednocześnie uwalnia do powstałej rany swoją ślinę zawierającą substancje znieczulające, zapobiegające krzepnięciu krwi oraz enzymy trawienne. W ślinie tej mogą znajdować się również pierwotniaki Babesia canis będące przyczyną zainfekowania organizmu psa.

Oczywiście nie każdy kleszcz jest nosicielem tych drobnoustrojów. Odsetek zainfekowanych nimi pajęczaków różni się w zależności od regionu kraju, a także pory roku. Badania wykazały jednak, że lokalnie może być on bardzo wysoki i sięgać nawet kilkudziesięciu procent, a to oznacza stosunkowo wysokie prawdopodobieństwo zakażenia psa w przypadku pokąsania go przez kleszcze.

Źródłem zakażenia psa mogą być zarówno postacie dorosłe kleszczy, jak i ich larwy oraz nimfy. Pierwotniaki z rodzaju Babesia po połknięciu przez kleszcza podczas pobierania krwi przedostają się bowiem przez nabłonek jego przewodu pokarmowego, namnażają się i migrują do różnych narządów pajęczaka (np. do jajników i gruczołów ślinowych), nie czyniąc mu przy tym szkody. W przypadku większych gatunków Babesia spp. zachodzi przenoszenie transowarialne z zakażonej samicy kleszcza na jej potomstwo.

Jak przebiega choroba?

Nawet jeśli kleszcz, którego znajdziemy na psie, był nosicielem patogennych pierwotniaków, nie oznacza to automatycznie, że nasz pupil zachoruje. Do zainfekowania zwierzęcia potrzebny jest bowiem odpowiednio długi czas przebywania pasożyta na jego organizmie. W przeciwieństwie do komara kleszcz przegryza się bowiem przez skórę swojej ofiary stosunkowo długo. Usunięty w ciągu 24 godzin od rozpoczęcia wgryzania jest całkowicie niegroźny (nie miał jeszcze kontaktu z krwią zwierzęcia), aby zainfekować psa, musi pozostawać na skórze przez minimum dwa dni. Wtedy przedostające się do organizmu psa pierwotniaki przylegają do błony komórkowej czerwonych ciałek krwi i zostają wchłonięte do ich wnętrza na drodze endocytozy. Pierwotniak namnaża się w erytrocytach przez podział podłużny, powodując ich rozpad. W następstwie tego upośledzeniu ulega proces oddychania komórek oraz uszkodzone zostają kluczowe narządy wewnętrzne psa, w tym nerki i wątroba. W krótkim czasie może to doprowadzić nawet do śmierci zwierzęcia.

Objawy babeszjozy

Jak już wspomnieliśmy, babeszjoza jest szczególnie groźna dla psów m.in. z tego powodu, że nie daje specyficznych objawów, dlatego zwłaszcza w pierwszej fazie rozwoju trudno ją jednoznacznie zdiagnozować (szczególnie jeśli nie można powiązać zmian w zachowaniu psa z pokąsaniem przez kleszcza – dzieje się tak wtedy, gdy opiekun nie zauważy pasożyta na skórze pupila, co – biorąc pod uwagę nieduże rozmiary kleszcza – jest stosunkowo częste, zwłaszcza u psów długowłosych). Jak zatem można rozpoznać tę chorobę? Powinny nas zaniepokoić objawy, takie jak: apatia, senność, osowiałość, bladość śluzówek, spadek apetytu, gorączka, a w zaawansowanej fazie wymioty, biegunka, utrata przytomności, zażółcenie błon śluzowych, powiększenie węzłów chłonnych i wysoka gorączka, często przekraczająca 41°C. W bardzo zaawansowanym stadium choroby występują: krwiomocz (objawia się oddawaniem przez psa rdzawego moczu), niewydolność krążeniowa i oddechowa oraz zaburzenia neurologiczne – wtedy na skuteczne leczenie jest już jednak często za późno, względnie pies może ponieść trwały i nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu.

Jeśli w ciągu kilku, kilkunastu dni po znalezieniu na skórze psa mocno wgryzionego kleszcza zauważymy któryś z wczesnych objawów choroby, bezwzględnie powinniśmy udać się z pupilem do lekarza. Uwaga! Babeszjoza nie przechodzi psu „sama z siebie”! Zawsze konieczne jest szybkie wdrożenie leczenia. Brak pomocy lekarsko-weterynaryjnej może doprowadzić do śmierci zwierzęcia, zwłaszcza u psów młodych, osłabionych lub w podeszłym wieku. Jeśli choroba nie jest leczona, mimo pozornej długookresowej poprawy może dojść do ponownego rzutu schorzenia, finalnie zaś do zejścia śmiertelnego z powodu niewydolności nerek. W postaci przewlekłej choroby objawy są bardzo nieswoiste – występują wspominana już apatia, nawracająca gorączka, bóle mięśni i stawów wynikające ze stanu zapalnego. Niekiedy babeszjoza może być wikłana przez obecność innych mikroorganizmów i, zwłaszcza u zwierząt osłabionych,  z upośledzoną odpornością, może dojść do zaburzeń żołądkowo-jelitowych, objawów ze strony górnych dróg oddechowych, zaburzeń pracy serca (stąd też w leczeniu babeszjozy podaje się zwierzęciu także antybiotyki o szerokim spektrum działania). 

Aby potwierdzić wystąpienie babeszjozy u psa, oprócz badania klinicznego, konieczne jest badanie jego krwi (hematologia, biochemia, rozmaz). Obecność pasożyta wykrywa się w rozmazie krwi zwierzęcia. Rozpoznanie pasożyta pod mikroskopem jest stosunkowo proste – B. canis to duży, przypominający kształtem gruszkę mikroorganizm, występujący pojedynczo lub w parach w erytrocytach. Jednak należy pamiętać, że parazytemia jest okresowa, więc czasem to badanie nie wykazuje obecności pasożyta. Lekarze często zlecają też badanie moczu (przy podejrzeniu obciążenia nerek). Identyfikację gatunkową pasożyta umożliwia badanie molekularne z wykorzystaniem techniki PCR. Badanie rozmazu krwi można też potwierdzić badaniami serologicznymi, np. testem ELISA.

Po każdym spacerze powinniśmy dokładnie przejrzeć sierść naszego pupila. Mimo stosowania repelentów, może się zdarzyć, że znajdziemy wkłutego kleszcza. Nie panikujmy, możemy go usunąć samodzielnie, pamiętając o kilku prostych zasadach. Przede wszystkim pamiętajmy, czego robić NIE WOLNO: dusić, ściskać, ciągnąć, rozrywać, długo nim manipulować. Jak go więc usunąć? Nie siłą! Sposobem! Kleszcz wbija w skórę hypostom, najeżony kolcami skierowanymi przeciwnie do kierunku wkłucia. Kiedy ciągniemy pajęczaka „na siłę”, kolce hypostomu rozwierają się i zakleszczają w skórze (dlatego kleszcz nazywa się kleszczem), chroniąc go przed odpadnięciem, zanim skończy posiłek. Działają niczym kołki rozporowe w ścianie. Jak więc usunąć kleszcza prawidłowo? Najłatwiej i najbezpieczniej – ruchem obrotowym, zgodnie z prawami fizyki! Kolce hypostomu owijają się wówczas wokół jego osi, a kleszcz, bez oporu, wysuwa się ze skóry. Czym to zrobić? Przyrządem, który umożliwia ruch obrotowy i, obowiązkowo!, nadaje się do dezynfekcji. Najlepiej haczykami Tick Twister® Kleszczołapki®, opracowanymi przez praktyka, lekarza weterynarii. Dzięki nim uchwycimy kleszcza tuż przy skórze i usuniemy bez ściskania, bez ryzyka rozerwania, szybko i z łatwością. Miejsce po wkłuciu oraz Kleszczołapki® należy zdezynfekować!


www.portica.pl

Podstawą leczenia babeszjozy są leki przeciwpierwotniacze (dość silnie obciążające wątrobę i inne narządy miąższowe), a także podawanie płynów, środków przeciwzapalnych i przeciwgorączkowych. Przy nasilonej hemolizie może być niezbędna transfuzja krwi.

W przypadku podejrzenia babeszjozy decydującą rolę dla skuteczności leczenia odgrywa czas – im szybciej udamy się ze zwierzęciem do lekarza w celu potwierdzenia diagnozy, tym lepiej. Należy również pamiętać, że psy nie nabywają odporności na babeszjozę (również po jej przechorowaniu), zawsze mogą więc zachorować ponownie.

Jak uchronić psa przed babeszjozą?

Zdecydowanie najlepszą metodą uchronienia pupila przed babeszjozą i skutkami tej groźnej choroby jest permanentne zabezpieczanie go przed kleszczami przez regularne stosowanie dobrej jakości preparatów przeciwpasożytniczych dostępnych w sklepach zoologicznych. Do wyboru mamy krople spot-on, obroże przeciwpasożytnicze, a także pianki i spraye. Mają one działanie bójcze lub/i odstraszające. Formę preparatu należy dostosować do indywidualnych potrzeb psa (wynikających m.in. z rodzaju jego pokrywy włosowej, aktywności i stopnia narażenia na kontakt z kleszczami), a także do preferencji jego opiekuna. Niezmiernie ważne jest regularne podawanie kolejnych dawek preparatu zgodnie ze wskazówkami jego producenta.

Tomasz Uhlenberg

Marketing, Beaphar Polska Sp. z o.o. www.beaphar.com

W obronie przeciwko babeszjozie najlepiej skorzystać ze sprawdzonych i skutecznych produktów. Klienci mają dowolną możliwość wyboru w ofercie Beaphar. Produkty, takie jak krople i spraye, proponuję polecać osobom, które mają więcej czasu na częstsze stosowanie produktu. Obroże, ze względu na długotrwałe działanie, polecamy klientom, którzy wolą długotrwałe działanie – do sześciu miesięcy.

W przypadku kropli OTC Fiprotec produkt zabezpiecza przed inwazją kleszczy u psów od 7. do 28. dnia po aplikacji. Należy upewnić się, że stosowany produkt leczniczy weterynaryjny jest odpowiedni w odniesieniu do masy ciała psa. W przypadku Spray Fiprotec ochrona przed inwazją kleszczy jest skuteczna do miesiąca, należy używać od 6–12 naciśnięć pompki w zależności od masy ciała. Po miesiącu można kontynuować terapię. Krople Vermicon, ich substancją czynną jest dimetkon, który unieruchamia między innymi kleszcze w czysto fizyczny sposób i działa łącznie przez 12 tygodni (3 x 4 tygodnie). Spray Vermicon również działa w czysto fizyczny sposób i można go stosować na zwierzęciu i/lub w jego otoczeniu. Należy ponawiać zabieg po czterech tygodniach lub po kąpieli zwierzęcia. W przypadku obroży dysponujemy trzema ich rodzajami: Canishield (sześciomiesięczne działanie bójcze w stosunku do kleszczy), Permecta (skuteczna ochrona przez trzy miesiące) oraz Obroża Bea (nieatrakcyjna zapachowo dla kleszczy, działa cztery miesiące). Klient według nas powinien zwrócić uwagę na: jakość produktu, sposób podania, cenę oraz czy woli produkt z dłuższym czasem działania.

Niezależnie od zabezpieczenia pupila po każdym spacerze warto dokładnie go obejrzeć i usunąć z jego sierści lub skóry ewentualne kleszcze. Słabo wgryzione osobniki (będące w początkowej fazie lokowania się na skórze ofiary) można wyjąć palcami – w przypadku mocniej „zakotwiczonych” okazów najlepiej posłużyć się specjalnymi narzędziami dostępnymi w sklepach zoologicznych. Uwaga! Kleszcza należy wykręcać ze skóry ruchem obrotowym, uważając, aby jego głowa nie pozostała w ciele psa. Absolutnie nieodpowiednie są również wszelkiego rodzaju „babcine” metody, takie jak np. smarowanie pasożyta tłuszczem – daje to efekt odwrotny od zamierzonego, bowiem duszący się kleszcz obficie wymiotuje do rany, uwalniając jeszcze większą liczbę pasożytów. Jeśli nie czujemy się na siłach, aby samodzielnie usunąć „pasażera na gapę”, najlepiej udać się z psem do gabinetu weterynaryjnego, gdzie otrzymamy w tym zakresie fachową pomoc.