Autor dr n. wet. Grzegorz Madajczak

W październiku do Sejmu RP trafił obywatelski projekt ustawy, która miała znieść obowiązkowe szczepienia u dzieci. Zgodnie z treścią tego projektu, którego autorem jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”, wszystkie szczepienia dzieci miałyby być nieobowiązkowe – tylko za zgodą rodziców. Inne propozycje tej ustawy to nałożenie na lekarza obowiązku przeprowadzenia dokładnego wywiadu lekarskiego oraz udostępnienie rodzicom w formie pisemnej informacji o ryzyku, przeprowadzanie wywiadu po szczepieniu, co pozwoliłoby stwierdzić niepożądane odczyny poszczepienne, czy też możliwość zgłaszania przez rodziców tychże odczynów. Ostatni postulat to możliwość konsultacji publicznych zmian kalendarza szczepień. Nie będę się jednak bezpośrednio odnosił do tych propozycji, gdyż nie jest to przedmiotem zainteresowań tego czasopisma.

Na fali dyskusji o obowiązkowości szczepień, o rzekomych przypadkach autyzmu wywołanych przez szczepionki, na które organizacja „STOP NOP” ponoć ma dowody, czy o rtęci w szczepionkach, która truje dzieci, chciałbym przedstawić swój punkt widzenia dotyczący szczepień u zwierząt. Zadaję więc przewrotnie pytanie: „Czy mój pies może mieć autyzm po szczepionce?”…

Historia szczepień
Historia szczepień u ludzi przeciwko chorobom zakaźnym oraz szczepień u zwierząt to jedna i ta sama opowieść. Wszystko bowiem rozpoczęło się w 1885 r. od historii Józefa Meistera, pokąsanego przez wściekłego psa, i od Luisa Pasteura, który zastosował u wspomnianego chłopca eksperymentalną szczepionkę przeciwko wściekliźnie. W dzisiejszych czasach nazwalibyśmy to szczepieniem interwencyjnym, lecz wtedy było wielkim, niebezpiecznym, aczkolwiek udanym, eksperymentem medycznym. Swoją drogą, zastanawiam się, czy aktywiści organizacji „STOP NOP” sprzeciwiliby się zaszczepieniu ich przeciwko wściekliźnie w przypadku pokąsania czy też kontaktu ze wściekłym zwierzęciem.
Jeszcze wcześniej, bo w roku 1796, angielski badacz Edward Jenner wykazał, również eksperymentalnie, że zakażenie ospą krowianką (łagodną dla człowieka odmianą ospy występującej u krów) chroni przed zakażeniem ospą prawdziwą, dziesiątkującą ludność na przestrzeni wielu wieków.
Obecnie szczepi się zwierzęta na wiele chorób, z czego tylko część to szczepienia obowiązkowe. W odniesieniu do psów jedynym szczepieniem, którego konieczność przeprowadzenia jest usankcjonowana prawem, jest szczepienie przeciwko wściekliźnie. Należy jednak pamiętać, że wiele innych chorób zakaźnych jest zwalczanych tą drogą u zwierząt gospodarskich.

Lek. wet. Ewelina Kassner

Product Manager

www.vetexpert.pl

,,Prawidłowe żywienie ma ogromny wpływ na odporność psów i kotów. Bardzo ważne jest podawanie kompletnego i zbilansowanego pokarmu o optymalnej zawartości składników pokarmowych wspomagających naturalne mechanizmy odpornościowe. Jednak w okresie wzmożonego zapotrzebowania, np. u psów i kotów rosnących oraz u zwierząt starszych, przy osłabieniu odporności, przy zwiększonym ryzyku zakażeń, wspomagająco w chorobach wirusowych i bakteryjnych, w okresie ciąży i laktacji, w okresie rekonwalescencji, wspomagająco w okresie szczepień i odrobaczenia młodych czy długotrwałej atybiotykoterapii, warto sięgnąć po specjalne suplementy diety, które we właściwy sobie sposób pobudzają mechanizmy odpornościowe. Aktywną stymulację układu odpornościowego można uzyskać, stosując m.in. beta-glukan. Jest to wielocukier wyizolowany ze ścian komórkowych drożdży, który ze względu na budowę swojej cząsteczki ma zdolność pobudzania mechanizmów odpornościowych i lepiej przygotowuje te mechanizmy na potencjalne wniknięcie do organizmu czynników chorobotwórczych. Beta-glukan jest o tyle wyjątkowy, że naturalnie pobudza właściwie wszystkie występujące w organizmie mechanizmy obronne, stąd organizm jest lepiej przygotowany na każdą ewentualność. Beta-glukan zawarty w preparacie VetoMune (VetExpert, Polska) został specjalnie oczyszczony i wzmocniony dodatkiem kwasu 3-hydroksy-3-metylomasłowego (HMB). HMB pobudza aktywność metaboliczną komórek układu immunologicznego – mają one wyższą zdolność do niszczenia bakterii, dzięki czemu preparat posiada kompleksowe i dwukierunkowe działanie immunostymulujące.”

Dlaczego szczepić?
Szczepienia u zwierząt mają trzy podstawowe cele. Pierwszy z nich wydaje się mi najważniejszy, to ochrona zdrowia ludzi. Szczepienie zwierząt jako skuteczna metoda przerwania łańcucha rozprzestrzeniania się zakażenia, którego ogniwem może być człowiek, prowadzone są na masową skalę na całym świecie. To właśnie obowiązkowe szczepienia psów przeciw wściekliźnie oraz wykładanie tychże szczepionek dla zwierząt wolno żyjących doprowadziły do niemalże całkowitej eradykacji tej choroby w Polsce. Należy zaznaczyć, że mimo znaczących kosztów tego typu działań na przestrzeni ostatnich 20 lat, przyniosły one wymierne, policzalne efekty, zmniejszając liczbę odnotowywanych rokrocznie przypadków wścieklizny u zwierząt z ponad tysiąca do 5 w 2017 r. Każde zaś zwierzę chore na wściekliznę to potencjalne narażenie człowieka na tę śmiertelną chorobę.
Jak dla mnie, koronnym dowodem na skuteczność szczepień w odniesieniu do wścieklizny jest to, u jakich zwierząt obecnie obserwuje się tę chorobę. Otóż na 5 wspomnianych zwierząt, u których wykryto tego śmiertelnego wirusa, 3 to były nietoperze (u których w ogóle nie prowadzi się szczepień, bo nie ma takiej możliwości), jeden przypadek to kot, a koty również nie podlegają obowiązkowym szczepieniom, i dopiero ostatni przypadek to lis. Ani jednego psa. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak wygląda trend liczby przypadków wścieklizny u ludzi…
Drugi ze wspomnianych celów to oczywiście ochrona zdrowia samych zwierząt. Mowa tutaj o chorobach, które nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi, lecz niosą negatywne konsekwencje dla samych zwierząt. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dla działaczy organizacji „STOP NOP” szczepienia nie są skutecznym sposobem zapobiegania chorobom zakaźnym. Wolą oni zamiast tego stosować słynne „pox party”. Swoją drogą jakoś nigdy nie słyszałem, aby którykolwiek z właścicieli szczenięcia czy kota na siłę stykał swojego pupila z chorym osobnikiem, aby ten, tak na wszelki wypadek, złapał nosówkę czy parwowirozę. Ciekawe, dlaczego…
Zarówno w przypadku szczepionek dla zwierząt, jak i dla ludzi, przed wprowadzeniem preparatu do obrotu wykonywanych jest wiele badań, w tym skuteczności. Badania skuteczności prowadzi się u zwierząt w dwojaki sposób. Pierwszy z nich to ocena poziomu poszczepiennych przeciwciał jako efektu szczepienia oraz  utrzymywanie się protekcyjnego poziomu przeciwciał na przestrzeni czasu. Dla sceptyków dodam, że w wielu przypadkach szczepionki zawierają specjalnie skonstruowane antygeny wskaźnikowe, dzięki czemu możliwe jest rozróżnienie, czy utrzymujące się przeciwciała są efektem szczepienia, czy naturalnego przechorowania. Kolejne badania, które w przypadku zwierząt można przeprowadzić, aczkolwiek ostatnimi czasy unika się tego, to oznaczenie skuteczności szczepienia wobec sztucznego, kontrolowanego zakażenia zwierzęcia daną chorobą zakaźną. Nie ma możliwości, aby na rynek trafiła szczepionka niewykazująca rzeczywistego ochronnego działania. Odrębną sprawą jest, że w niektórych przypadkach szczepionka przygotowana na rynek amerykański może nie wykazywać w Polsce czy w Europie takiej samej skuteczności mimo dobrej odpowiedzi immunologicznej na podane antygeny. Związane jest to ze zróżnicowaniem geograficznym niektórych czynników chorób zakaźnych. Dlatego wiele szczepionek zawiera po kilka wariantów tego samego patogenu, tak aby zwiększyć prawdopodobieństwo realnego ochronnego działania szczepionki. Myślę, że każdy właściciel psa, który chorował na parowowirozę, oddałby wiele, aby móc zapobiec tej chorobie przez odpowiednio wykonane szczepienie. Dowiedziono bowiem wielokrotnie, że szczepienia te wykazują wysoką skuteczność ochronną, podobnie jak w przypadku wielu innych chorób zakaźnych. Czymże więc jest jedno lub kilka szczepień wobec ryzyka ciężkiej choroby lub nawet śmierci ukochanego domownika.
Z uprzednio zaprezentowanym celem wiąże się także trzecia i ostatnia przyczyna, z powodu której prowadzi się szczepienia – względy ekonomiczne. Aspekty te nie dotyczą jedynie wysokotowarowej hodowli zwierząt gospodarskich, lecz również mają zastosowanie wobec chowu zwierząt domowych. Należy bowiem zwrócić uwagę, że choroba zakaźna to koszty, które musi ponieść właściciel zwierzęcia. Kwoty, które trzeba zapłacić w przypadku długotrwałego leczenia z zastosowaniem wielu procedur medycznych, mogą przerosnąć możliwości finansowe wielu osób.
Wyobraźmy sobie wystawę psów lub kotów – na jednej mniejszej lub większej powierzchni zgromadzonych zostało setki zwierząt – zestresowanych choćby w związku z miejscem, w którym przebywają – to zaś obniża ich odporność. Gdyby wprowadzić do takiej populacji nieszczepionych zwierząt jedno chore – epidemia murowana. Narażałoby to wszystkie strony biorące udział w wydarzeniu na poważne straty finansowe: właścicieli zarażonych zwierząt – ze względu na potencjalne koszty leczenia, organizatora – ze względu na potencjalne odszkodowania oraz właścicieli zwierzęcia, które przyniosło chorobę – również ze względu na możliwe odszkodowania, jeśli wykazano by, że to jego zwierzę przyczyniło się do rozprzestrzenienia epidemii, choćby przez fakt bycia niezaszczepionym. Dlatego organizatorzy wystaw żądają potwierdzenia szczepienia, by chronić interesy wszystkich. Tak więc szczepienie, mimo że również odpłatne, jest doskonałą polisą ubezpieczeniową, chroniącą właścicieli lub przynajmniej zmniejszającą ryzyko ponoszenia wysokich kosztów.

lek. wet. Magdalena Wiśniewska

Specjalista Chorób Psów i Kotów

www.scanvet.pl

,,SCANOMUNE / GENOMUNE Długie i ciepłe lato sprzyjało dobremu zdrowiu naszych podopiecznych. Nadchodząca chłodniejsza pora roku, pogarszająca się, często zmienna pogoda może skutkować obniżeniem odporności i rozwojem wielu chorób. Jesienią warto szczególnie zwrócić uwagę na wzmocnienie układu immunologicznego – powinno się zapewnić zwierzętom odpowiednią ilość ruchu, dobrą dietę. Zaleca się także podawanie preparatów podnoszących odporność – bezpiecznych i o udowodnionej skuteczności, zawierających Pleuran.”


Analizę aspektów ekonomicznych należy rozpatrywać również w skali nieco bardziej globalnej, jaką jest gospodarka całego kraju. Koszty związane z chorobami zakaźnymi, które dotykają psy i koty są co prawda niemożliwe do oszacowania w skali kraju, lecz tego typu wyliczenia w odniesieniu do zwierząt gospodarskich są już prowadzone. Ogólna kwota odszkodowań wypłaconych polskim rolnikom, których stada były likwidowane w związku ze stwierdzeniem Afrykańskiego Pomoru Świń do końca sierpnia 2018 r. wyniosła prawie 7 mln zł. Gdyby tylko istniała szczepionka na tę groźną chorobę… Dobrym przykładem na skuteczność szczepionek w obniżaniu strat finansowych w związku z wystąpieniem chorób zakaźnych jest pryszczyca (choroba zakaźna krów, owiec, świń). W 1967 r. w Wielkiej Brytanii w wyniku olbrzymiej epidemii tej choroby starty gospodarki tego kraju oszacowano na 130 mln dolarów. Obecnie Wielka Brytania i wiele innych krajów, między innymi dzięki szczepieniom, jest całkowicie wolna od pryszczycy. Można więc powiedzieć, że jest o 130 mln dolarów „do przodu” (i to nie uwzględniając inflacji). Naukowcy policzyli również straty związane z występowaniem wścieklizny na świecie. Uważa się, że ta choroba rokrocznie na całym świecie powoduje straty szacowane na 8,6 mld dolarów amerykańskich. Na kwotę tę składają się wydatki związane z profilaktyką choroby, zgonami ludzi i zwierząt, konsekwencje finansowe leczenia i samych zgonów. Liczby te są przerażające. Można byłoby je zmniejszyć dzięki programom szczepień o globalnym zasięgu.

Ryzyko związane ze szczepieniem
Myślę, że liczby przytoczone wyżej nie przekonają przeciwników szczepień, którzy boją się tych „­NOPów”, którymi ciągle się ich straszy. NOP, czyli niepożądany odczyn poszczepienny, to każda niekorzystna zmiana w stanie zdrowia osobnika szczepionego związana bezpośrednio ze szczepieniem. Katalog NOPów jest bardzo szeroki i może obejmować świąd czy bolesność w miejscu podania szczepionki, do ciężkich uszczerbków na zdrowiu, ze zgonem włącznie. Część z tych objawów została zadeklarowana przez producenta preparatu na podstawie przeprowadzonych uprzednio badań klinicznych. Część z nich jest na tyle lekka, że zostały zaakceptowane przez producenta, np. przemijający ból i zaczerwienienie w miejscu podania. Oczywiście lekarz weterynarii jest zobowiązany do poinformowania właściciela zwierzęcia o takiej reakcji poszczepiennej. Z drugiej zaś strony, właściciel powinien poinformować lekarza o wszelkich odstępstwach u szczepionego zwierzęcia, tak aby lekarz mógł ewentualnie zareagować i np. zgłosić taki odczyn do odpowiednich jednostek.
Ważnym aspektem w podjęciu decyzji o szczepieniu jest wykonanie tego zabiegu u w pełni zdrowego zwierzęcia. Podanie bowiem jakiegokolwiek leku, niekoniecznie szczepionki, zwierzęciu choremu może spowodować trudne do przewidzenia komplikacje zdrowotne. Stan ten nie będzie jednak NOPem, gdyż jego wystąpienie nie będzie miało bezpośredniego związku z wykonaniem szczepienia.
Na szczęście większość stosowanych u zwierząt szczepionek wywołuje co najwyżej lekkie odczyny poszczepienne. Niezmiernie rzadko obserwuje się ciężkie powikłania, choć występowanie takich jest możliwe. Przykładem na to może być sporadyczne występowanie nowotworów u kotów w miejscu wykonania zastrzyku ze szczepionką przeciwko białaczce tych zwierząt. W czasopismach naukowych opublikowano opisy takich przypadków, lecz nie do końca można stwierdzić, że bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia było szczepienie. Często do choroby dochodziło w wyniku nieprawidłowego podania szczepionki, co raczej jest błędem w sztuce lekarskiej niż NOPem.

Co z tą rtęcią?
Obecność rtęci, która truje, to koronny argument antyszczepionkowców. Niestety, nie dociera do nich argument, że związek zawierający rtęć – tiomersal, stosowany powszechnie w szczepionkach jako konserwant wiele lat temu, we współczesnych preparatach występuje w bardzo ograniczonym zakresie. Ilość tego związku w szczepionce jest znikoma oraz w przeciwieństwie do samej rtęci i innych związków rtęci nie wykazuje tendencji do bioakumulacji. Dlatego też preparat ten jest całkowicie bezpieczny. Badania wykazały, że wszelkie pozostałości tego związku są usuwane z organizmu w czasie około trzech miesięcy po podaniu. Nie ma więc możliwości gromadzenia się rtęci w organizmie przez kolejne, coroczne podania szczepionek, na co powołują się antyszczepionkowcy.

Dlaczego aż tyle literek…
Na sam koniec chciałbym rozprawić się z mitem, który twierdzi, że szczepionki, zwłaszcza te, które zawierają dużą ilość komponentów, są skierowane przeciwko wielu drobnoustrojom, to znaczące obciążenie organizmu. Jednak przeprowadzone badania wykazują, że jednoczesne podanie pięciu czy siedmiu antygenów nie stanowi najmniejszego zagrożenia. Odpowiedź immunologiczna na każdy z tych komponentów jest taka sama, jakby podawać każdy z antygenów osobno, bez jakiejkolwiek szkody dla zdrowego psa czy kota. Podawanie złożonych szczepionek ma dodatkowy pozytywny aspekt – ogranicza stres zwierzęcia związany z wizytą u lekarza weterynarii oraz wykonaniem zabiegu szczepienia. Pozytywnie wpływa to na jakość odpowiedzi układu odpornościowego.

Szczepić czy nie szczepić?
Wydaje mi się, że przedstawiłem w tym artykule wiele argumentów za szczepieniami. Zabieg ten wykonany w wieku zwierzęcia wskazanym przez producenta preparatu, zgodnie z zaleceniami, u osobnika zdrowego przynosi tylko korzyści. Chroni nie tylko zwierzę, lecz także bezpośrednio i pośrednio – nas – właścicieli zwierząt lub osoby mające tylko kontakt ze zwierzęciem.
Spełniając obowiązek autora i pomijając absurdalność prowokacyjnego pytania w tytule tekstu, odpowiadam: szczepcie swoje psy i koty. Na pewno nie dostaną autyzmu.