Karmy mokre dla kotów mogą być pakowane w mniejsze lub większe puszki, tacki oraz saszetki. Wśród nich poczesne miejsce zajmują niewielkie opakowania zawierające odmierzone, jednorazowe porcje przeznaczone na pojedynczy posiłek dla zwierzęcia. Takie rozwiązanie ma mnóstwo zalet zarówno z punktu widzenia właściciela kota, jak i oferującego je sklepu zoologicznego, a także ich producenta. Jakie to zalety oraz jak najskuteczniej sprzedawać kocie karmy „na raz”? O tym już za chwilę.

Dlaczego „na raz”?
Właśnie, dlaczego karmy pakowane w jednorazowe porcje są masowo dedykowane akurat dla kotów, a nie np. dla psów (choć takie produkty też istnieją)? Wynika to z natury kotów, a dokładniej – z natury ich przodków. Tak popularny dziś na całym świecie kot domowy pochodzi od dzikiego kota nubijskiego (Nubia to historyczna kraina w Afryce, leżąca na terenie obejmującym środkowy bieg Nilu między Asuanem a Chartumem – obecne obszary południowego Egiptu i północnego Sudanu). Trafił do ludzkich domostw przed wieloma tysiącami lat, ale nie wiadomo dokładnie, kiedy rozpoczął się proces jego udomawiania. Do niedawna naukowcy sądzili, że miało to miejsce ok. 4500 lat temu. Teorię tę zburzył jednak odkryty na Cyprze grób mężczyzny pogrzebanego razem z kotem pochodzący sprzed 9500 lat. Tak więc, najprawdopodobniej, pierwsze koty udomowiono już co najmniej 10 tysięcy lat temu.
Wróćmy jednak do kotów nubijskich. Zwierzęta te zamieszkują suche, półpustynne tereny rozległych obszarów Afryki. Są typowymi samotnikami. Osiągając niewielkie rozmiary (ich masa ciała waha się od 3 do 6,5 kg), wyspecjalizowały się w polowaniu na drobną zdobycz, począwszy od większych bezkręgowców, a skończywszy na małych ptakach i gryzoniach. Miało to znaczący wpływ na ich fizjologię oraz budowę przewodu pokarmowego. I te specyficzne cechy odziedziczyły pochodzące od nich koty domowe.
Żołądek kota domowego jest stosunkowo niewielki. Mieści się w nim akurat pojedyncza, nieduża zdobycz. W rezultacie zwierzę nie jest w stanie najeść się „na zapas” tak, jak czyni to np. pies. Musi w regularnych odstępach czasu przyjmować małe posiłki. Specjaliści od kociej dietetyki używają nawet pojęcia „kaloryczności jednej myszy”, co odpowiada ok. 25 kcal. Tyle mniej więcej kot jest w stanie pochłaniać. Prawidłowe żywienie kota polega więc na zapewnieniu mu kilku (co najmniej 3–4) niewielkich posiłków w ciągu doby. Stąd właśnie porcje „na raz”, które doskonale korespondują z tą potrzebą.

Joanna Kawecka

Dyrektor Sprzedaży i Marketingu

www.best4animalcare.eu

,,Mokre karmy Renske w puszkach 70 g są bardzo chętnie wybierane przez opiekunów kotów. To idealnie zbilansowany posiłek „na raz”, bez konieczności dzielenia na porcje. Dla kotów ważna jest świeżość pokarmu, dlatego niewiele kotów chętnie zjada karmę mokrą otwieraną wcześniej i podawaną po przechowywaniu w lodówce. Karmy Renske zalecane są dla kotów o delikatnym układzie pokarmowym, bardzo wybrednych lub cierpiących na alergie skórne czy pokarmowe. Nie zawierają zbóż, glutenu, cukru, soli, sztucznych konserwantów, barwników, aromatów czy wzmacniaczy smaku. Do wyboru smaki w postaci rozdrobnionych kawałków mięsa (kurczak, kurczak z królikiem, tuńczyk) lub duże kawałki mięsa (tuńczyk z łososiem, kurczak z fasolką szparagową, tuńczyk z papają). ”

Czy koty są wybredne?
Karmy „na raz” mają jeszcze jedną zaletę – można kupić wiele różnych smaków i zapewnić kotu bardzo urozmaicone posiłki. Zdaniem wielu opiekunów tych zwierząt jest to szczególnie istotne, bowiem są one wielkimi smakoszami. Czy jednak jest to zgodne z prawdą? Szczerze powiedziawszy, przeczy temu specyfika jamy gębowej kota. Za odczucie smaku odpowiadają receptory, zwane kubkami smakowymi, rozmieszczone głównie na języku. U człowieka jest ich ok. 10 tysięcy, zaś u kota zaledwie niespełna 500, a więc 20 razy mniej. Tak więc mocno wątpliwe jest, aby to zwierzę mogło być wybitnym koneserem smaku. Przyczyna tego, że bardzo często „kręci nosem” na podany pokarm, jest zazwyczaj zupełnie inna i nieco zaskakująca, choć… powinna wydawać się oczywista.
Jak już wspomnieliśmy, przodkowie kota żywili się świeżo upolowaną zdobyczą i zjadali ją w momencie, gdy była jeszcze ciepła. Koty domowe mają podobne upodobania. A jak to wygląda w praktyce? Opiekun bardzo często kupuje większą puszkę czy tackę karmy, podaje jej część kotu, po czym wkłada resztę do lodówki. Kot zjada z apetytem tę pierwszą porcję (karma przechowywana w domu ma wszak temperaturę pokojową, co jest jeszcze dla niego akceptowalne), ale gdy po kilku godzinach otrzymuje kolejny posiłek (już z lodówki), nawet do niego nie podejdzie. Właściciel często zrzuca to zachowanie na karb kociej „wybredności” („A to bestia! Dwa razy tego samego nie zje!”), tymczasem wynika to wyłącznie z kociej fizjologii – po prostu zimne jedzenie z lodówki to dla kota najzwyczajniejsza padlina, wybitnie nieatrakcyjna jako posiłek. A ponieważ szanujący się kot „mięs nieświeżych nie je”, totalnie się nim nie interesuje. To kolejny argument za tym, żeby stosować karmy „na raz” – zjadane w całości, nie wymagają wszak wkładania niedojedzonych resztek do lodówki i… nie ma potem z nimi kłopotów.

Hanna Kantor

PORTICA s.c.

www.portica.pl

,,Wśród właścicieli kotów coraz częściej obserwujemy zjawisko antropomorfizacji – skoro ja jem zdrowo, szukam zdrowego pożywienia dla mojego zwierzęcia. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się więc karmy bardzo wysokiej jakości, odpowiednio zbilansowane i przygotowane z myślą o  zdrowiu zwierząt. Zwraca się także uwagę na skład, czytelny i rzetelnie przedstawiony. Kolejny trend zmierza w stronę jak najwyższej zawartości mięsa, najlepiej świeżego. Te same tendencje dotyczą sektora kocich przysmaków, stanowiących urozmaicenie codziennej diety. Jest to tym ważniejsze, że dokarmianie kota przekąskami między posiłkami, szczególnie jeśli kot ma mało ruchu, może doprowadzić do nadwagi. Warto więc zwrócić uwagę na wchodzące na rynek przekąski zawierające 100% mięsa, o niewielkiej gramaturze, w wygodnych porcjach „na raz”. Takie soczyste filety, całkowicie naturalne, bez dodatku zbóż, barwników czy konserwantów, o niskim stopniu przetworzenia, „jak dla ludzi”, będą tu dobrym wyborem. Ryby lub kurczak, różnie przyrządzane, mogą być dobierane zależnie od upodobań pupila i podawane bez względu na jego wiek. ”


Co można więc poradzić klientowi, który przychodzi do sklepu i skarży się, że jego kot to „niejadek”? Najprostszym rozwiązaniem jest zalecenie podgrzewania pokarmu przed podaniem. Opakowanie wyjęte z lodówki (a nawet takie przechowywane w temperaturze pokojowej) wystarczy włożyć na kilka minut do gorącej wody, tak by karma podgrzała się mniej więcej do temperatury 38°C. To naprawdę działa! Badania wykazały, że metoda ta sprawdza się nawet w 80% przypadków, zachęcając zwierzę do jedzenia. Warto więc namówić klienta, aby przetestował ją na własnym kocie. Pamiętajmy, jeżeli rozwiążemy w ten sposób jego problem, to „zapunktujemy” u kupującego, z miejsca zyskamy rangę autorytetu („Dobry sprzedawca! Zna się!”) i w rezultacie klient ten z kolejnymi problemami będzie przychodził tylko do nas, szerokim łukiem omijając konkurencyjne sklepy.
Jeśli już o poradach na „kocie niejedzenie” mowa, to każdemu, kto skarży się na brak apetytu u pupila, warto podsunąć jeszcze jeden pomysł. Wystarczy zapytać, czy zdarza mu się dokarmiać kota między posiłkami (np. plasterkiem kiełbasy przy śniadaniu), a gdy odpowie twierdząco (a prawie każdy tak odpowiada, jeśli oczywiście jest z nami szczery 🙂 ), kategorycznie mu tego zabronić. Jak już wspomnieliśmy, kot ma bardzo mały żołądek („na jedną mysz”). Rzeczony plasterek kiełbasy, który dla nas wydaje się nieznaczącym kąskiem, może mieć właśnie taką objętość kaloryczną i kot się nim po prostu najada. Nic więc dziwnego, że godzinę później nie ma ochoty na swoje własne jedzenie (to znaczy, ochotę zapewne ma, tylko najzwyczajniej w świecie nie ma już gdzie go pomieścić). Całkowite i rygorystyczne (!) wyeliminowanie kociego podjadania bardzo często rozwiązuje więc problem domniemanej „wybredności”. Po prostu pupil z pustym brzuchem będzie gotowy na przyjęcie swojego właściwego posiłku.

Jerzy Nieradzik

Dyrektor Vitaktaft Polska

www.vitakraft.pl

,,Poésie Déli Sauce Mokra karma pełnoporcjowa w saszetkach dla kotów. Z najwyższej jakości naturalnymi kawałkami mięsa lub ryby w pysznym, delikatnym sosie. Nie zawiera cukru ani zbóż oraz sztucznych konserwantów, barwników i aromatów. Szeroki wachlarz smaków: sześć wariantów dla dorosłych kotów oraz dwa specjalne w wersji JUNIOR. Dostępne również w opakowaniach multipack.”

Producent: VITAKRAFT D-28295 Bremen, Niemcy Dystrybutor: VITAKRAFT CHOVEX

Karmy „na raz”– zalety dla sklepu
Zachwalając kocie karmy „na raz”, podkreślajmy zatem ich „kompatybilność” ze zwyczajami żywieniowymi i naturalnymi zachowaniami kota. Nie wahajmy się też używać argumentu (choć, jak już wspomniano, jest on mocno naciągany) o wysublimowanym smaku pupila. Obok praktycznych rad (podgrzewanie karmy, niedokarmianie między posiłkami) polecajmy oryginalne smaki, takie jak dziczyzna, krewetki czy ryby. Wskażmy na wygodę tego rozwiązania (brak konieczności przechowywania w lodówce) również w przypadku, gdy podczas naszej nieobecności kota karmi ktoś inny, często niemający doświadczenia w tej dziedzinie – nie trzeba wtedy tłumaczyć takiej osobie, ile karmy z dużego opakowania nałożyć (nie wspominając już o nauce podgrzewania karmy 🙂 ). Wystarczy poinstruować ją, aby otworzyła saszetkę lub tackę i wycisnęła jej zawartość do miski. Stosując karmy jednorazowe, mamy wreszcie pełną kontrolę nad tym, ile właściwie spożywa w ciągu dnia nasz kot i – w porozumieniu z dietetykiem zwierzęcym lub lekarzem weterynarii – łatwo możemy dobrać mu odpowiednią dawkę kalorii. Jest to szczególnie ważne w przypadku kotów „z brzuszkiem”, np. sterylizowanych (a zwłaszcza w bezpośrednim okresie po zabiegu sterylizacji, gdy zbyt obficie karmiony pupil najłatwiej „łapie” zbędne kilogramy).
Jednorazowe karmy warto też polecać opiekunom kotów cierpiących na problemy z drogami moczowymi, wynikające z nagromadzenia się w nich kamieni. To wszak karmy mokre, czyli zawierające w swoim składzie co najmniej 60–70% wody. Tym samym ich regularne spożywanie zamiast karm suchych może uzupełnić niedobory płynów w organizmie (one również wynikają z natury kotów, które – będąc potomkami zwierząt pustynnych – najzwyczajniej nie są przyzwyczajone do regularnego picia większych ilości płynów).

Monika Sak

technolog w firmie Certech

www.certech.com.pl

,,Nie bez powodu dobrej jakości saszetki i małe puszki są nazywane „daniem na jeden raz” i mają pojemność około 85 g oraz wartość energetyczną dwóch małych myszy. Takich produktów przeciętny kot powinien jeść dziennie 3–4 sztuki podzielone na tyleż posiłków. Niewątpliwą zaletą saszetek jest to, że sprawdzają się zarówno w przypadku niejadków (nie ma potrzeby odstawiania połowy karmy do lodówki), jak i żarłoków (koniec z przejadaniem się i ryzykiem wymiotów u kotów łapczywie pochłaniających mokry pokarm). Jeżeli mimo to decydujemy się na dzielenie saszetek, należy pamiętać, żeby pomiędzy posiłkami przechowywać je w lodówce. W źle przechowywanych otwartych saszetkach z mokrą karmą, nawet w lodówce, rozwijają się bakterie, które mogą powodować niestrawności. Taki pokarm trzeba wyjąć z lodówki na godzinę przed posiłkiem, by zawartość się ogrzała, najlepiej w kąpieli wodnej (wkładając do gorącej wody). Koty z natury jadły pokarmy o temperaturze ciała (ale nie za gorące), ciepłe jedzenie ma intensywniejszy zapach i lepiej smakuje kotu. Mówiąc o saszetkach, warto wspomnieć o soczystych Filecikach Super Benek z mięsem, gotowanych na parze, dostępnych w czterech wariantach smakowych: z indykiem, pstrągiem, tuńczykiem oraz wołowiną. Wzbogaconych o taurynę, inulinę, witaminę E oraz biotynę. Stanowią one ciekawą, a przede wszystkim smaczną propozycję dla każdego kota.”

Korzyści dla sklepu
Dlaczego warto „pochylić się” nad skuteczną sprzedażą kocich karm „na raz” i walczyć o to, aby jak najczęściej były wybierane przez klientów? Z oczywistej przyczyny, a nawet dwóch 🙂 . Po pierwsze, im mniejsze opakowanie, tym – w przeliczeniu na swoją masę – droższa jest jego zawartość. Innymi słowy, pięć saszetek czy tacek z karmą kosztuje o wiele więcej niż jedna duża puszka produktu o analogicznej masie i jakości. Nasz sklep świetnie więc na tym zarabia. To jednak nie wszystko – kupując karmy „na raz”, statystyczny klient odwiedza nasz sklep o wiele częściej, niż gdyby zaopatrywał się w większe opakowania. To właśnie dlatego właściciele kotów pojawiają się w sklepie zoologicznym w krótszych odstępach czasu niż np. opiekunowie psów. A mając regularnie i często klienta na wyciągnięcie ręki, otrzymujemy za każdym razem niepowtarzalną szansę, aby zaoferować mu coś jeszcze poza karmą i dodatkowo zarobić na takiej sprzedaży. Naprawdę warto skorzystać z tej możliwości, tym bardziej że oprócz odrobiny naszej pracy i zaangażowania nic to nas tak naprawdę nie kosztuje. Zyski zaś często bywają o wiele większe, niż z pozoru mogłoby się to wydawać 🙂 .