Autor Sabina Janikowska

coach, www.manikowska.eu

W poprzednim artykule, dotyczącym motywacji, pisałam (także) o wynikach badań, bowiem od wielu lat, wielu mądrych ludzi przygląda się temu tematowi. Po co to robią? Czy motywacja jest związana tylko z przedsiębiorczością osób zarządzających? Czy może etiologia zjawiska jest dużo głębsza? Pierwsze skojarzenie związane z motywacją? Uśmiech na twarzy, chęć do działania, pozytywna energia, umiejętność szybkiego powrotu do tzw. radości życia po ewentualnych upadkach. Co jeszcze łączy się z motywacją? Kreatywność dnia codziennego. Pozytywny nastrój. Być może jakaś aktywność fizyczna, realizacja własnych pasji. Z góry więc patrząc na sprawę, człowiek zmotywowany, to taki któremu „się chce”. Więcej – to człowiek, który swoje zadania wykonuje z przyjemnością, ponieważ czerpie z faktu działania osobistą satysfakcję. Przecież, jeśli coś mnie cieszy, wówczas jestem temu zajęciu całkowicie oddana. W zasadzie człowiek zmotywowany to człowiek szczęśliwy. Ktoś, komu się chce żyć. Kto potrafi się cieszyć ze zwykłych spraw. Dla kogo codzienność – dom, praca, inne zajęcia – są przyczyną radości i spontaniczności. Bo spontaniczność to cecha motywacji. Wysoka interaktywność. Mówiąc najogólniej – jeśli masz motywację, po prostu czujesz, że żyjesz. 

Gdy brakuje motywacji…

No dobrze, ale co jest po drugiej stronie? Jeśli jej (motywacji) brakuje? Jeśli każdy dzień jest wściekle podobny do dnia poprzedniego? Jeśli nie lubię swojej pracy, a poprzez to życie staje się trudne? Co jeśli żyję w konflikcie ze sobą? Bo chcę potrafić inaczej, ale nie potrafię… Co zrobić, aby chciało mi się podejść do sprawy, powiedzmy, bardziej merytorycznie. Czyli, jak sobie samemu pomóc, aby w końcu wyjść na prostą?

Należę do osób, które twierdzą, że przyczyną największych katastrof życiowych jest brak wglądu, czy mówiąc inaczej, brak kontaktu ze sobą, a co za tym idzie, brak zasadniczej wiedzy o tym, co jest główną przyczyną mojego, nazwijmy to – cierpienia. Bo jak inaczej nazwać malkontencki stosunek do życia, wypalenie zawodowe, brak chęci do zrobienia „czegoś” ze sobą. Czegoś pozytywnego. Skupiam się na tych „brakach”, ponieważ zakładam, że jeśli jesteś człowiekiem zmotywowanym, raczej nie potrzebujesz czytać takich artykułów, no chyba że z czystej ciekawości. Czytasz, ponieważ – być może – właśnie poszukujesz odpowiedzi na pytanie, jak pomóc sobie w wyjściu ze stanu braku motywacji. Jak nie dopuścić do sytuacji trudnej, kiedy realnie i kompletnie już nic Ci się nie chce. A samo wstanie z łóżka powoduje poranne torsje.

Sytuacje życiowe mają to do siebie, że jeśli szwankuje jakaś część Twojego życia, to – chcąc nie chcąc – problemy w jednym jego punkcie, zahaczają o inne tegoż życia obszary. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ najczęściej przenosimy emocje z pracy do domu. Z domu do pracy. Nosimy je – emocje – w swoim sercu i głowie. Trzeba być naprawdę bardzo świadomym człowiekiem, aby realnie i autentycznie potrafić akceptować i mieścić w sobie różne, zwłaszcza te trudne sytuacje. Te które „nie leczone” prowadzą do krańcowych stanów braku motywacji. Do zniechęcenia życiem w ogóle. Najczęściej jednak frustracja gdzieś musi znaleźć swoje ujście, ponieważ, jeśli tak się nie dzieje, zaczynasz niszczyć samego siebie. Od środka. Depresja. Psychosomatyka. I temu podobne nieprzyjemności…

Motywacja jest wszędzie

Motywacja jest wszechobecnym zjawiskiem. Kiedy jesteś spragniony, sięgasz po wodę. Kiedy chcesz posłuchać „na żywo” swojego ulubionego artysty – kupujesz bilet na koncert. Kiedy chcesz czuć radość ze spotkania umawiasz się z przyjacielem. Kiedy chcesz dać upust nerwom bywa – przeklinasz. Przykłady można mnożyć. I zawsze na początku każdego procesu jakiejkolwiek decyzji jest motywacja. Piszę o tym, aby tylko przypomnieć, ponieważ o motywacji zwykliśmy mówić w kontekście głównie zawodowym. Tymczasem całe nasze życie to setki decyzji związanych z motywacją. Wszystkie fitness cluby, pudełkowe diety, najnowsze modele samochodów, kolekcje ubrań. Wszystko to jest związane z motywacją. Ponieważ: chcesz schudnąć, zdrowo się odżywiać, bezpieczniej/prestiżowo jeździć, fajnie wyglądać w nowych ciuchach. Wszystko to motywacja. Czyli Twoje wewnętrzne wybory, które są odpowiedzią na Twoje niezaspokojone (jeszcze) potrzeby.

Daj sobie czas na relaks

Co więc zrobić ze sobą w sytuacji, kiedy coś zaczyna szwankować? Kiedy prozaicznie nic Ci się nie chce? Praca nudzi, sam po raz kolejny zawiodłeś się na sobie w sprawie danej sobie obietnicy? Spróbuję pokazać Ci możliwe samodzielne ścieżki samopomocy. Zacznę od tych najbardziej oczywistych.

Proponuję Ci abyś zaakceptował stan w którym jesteś. Nie walcz z niechęcią, ponieważ będzie się ona pogłębiać. Nakręcisz spiralę lęku, negatywnej samooceny, wytkniesz sobie w efekcie wszystkie błędy, najczęściej nie dostrzegając pozytywnych stron. Dlaczego? Ponieważ niechęć do wykonywania dotychczas przynajmniej akceptowalnych obowiązków nie bierze się znikąd. Ale – zanim odpowiesz sobie na to pytanie – dlaczego tak się dzieje, daj sobie czas na relaks. Brzmi to dla Ciebie być może trochę absurdalnie, niemniej – jest skuteczne. Warunek jest jeden. Ustal ze sobą, że autentycznie potrzebujesz odpoczynku. Ta strategia nie zadziała, jeśli będziesz odpoczywać „na siłę”. Piszę o takim rodzaju odpoczynku, w którym realnie umawiasz się ze sobą na relaks. Co ważne, pamiętaj, że ciało i umysł to jedno. Jesteś Jednością, dlatego pozorny odpoczynek fizyczny, kiedy głowa uwikłana jest w 100 operacji umysłowych nic Ci nie da. Umów się więc ze sobą na parę dni wolnego. Posłuchaj muzyki, przeczytaj książkę, albo po prostu nie rób nic. Innymi słowy zrób to, co dla Ciebie jest autentycznie dobre i zgodne z Twoją potrzebą.

Świadomość tego co realnie dzieje się w moim życiu i jaki mam do tego osobisty stosunek, oraz jakie emocje się z tym wiążą, ma zasadniczy wpływ na poczucie sensu, a tym samym motywacji. Porozmawiaj więc ze sobą. Może jakaś sytuacja nad którą z przyzwyczajenia przeszedłeś do porządku dziennego „podskórnie” uruchomiła cały proces Twoich, póki co nie do końca uświadomionych reakcji emocjonalnych. Być może ta sytuacja się powtarza? Być może rozwiązanie konkretnego problemu przyniesie wymierny efekt w postaci Twojego dobrego samopoczucia i tym samym wpłynie (z całą pewnością) na poziom Twojej motywacji. Innymi słowy, namawiam Cię na szczerą rozmowę z samym sobą. Na spokojną analizę sytuacji w których czujesz się kompletnie zdemotywowany. Zastanów się:

– od kiedy to (tak naprawdę) trwa,

– kiedy pierwszy raz się tak poczułeś,

– w jakich okolicznościach poczułbyś się lepiej,

– co realnie możesz zrobić, aby zmienić swój stosunek do sytuacji,

– w jaki sposób możesz ją rozwiązać.

Pamiętaj, że bycie w sytuacji braku motywacji, tylko pogłębia Twój stan. Każdego dnia narastać będzie Twój brak motywacji względem rzeczy i spraw, które są dla Ciebie bolesne, a są bolesne z jakiegoś względu. Znajdź przyczynę. Napraw. Wróć do życia. Aby pomóc sobie w odkrywaniu tych obszarów świadomości, które póki co stanowią niewiadomą, zachęcam cię do robienia notatek. Codziennie przez okres miesiąca zapisuj:

– nad czym pracowałeś?

– o czym najczęściej myślałeś?

– z kim wtedy miałeś kontakt?

– jak się wtedy czułeś?

– jak mógłbyś zwiększyć ilość tych chwil w których czujesz się dobrze i np. praca sprawia Ci satysfakcję? I – co za tym idzie – jakie jest obecnie główne źródło Twojej wewnętrznej motywacji, w tej konkretnej sytuacji.

Znajdź sens w życiu!

Viktor E. Frankl, wybitny psychiatra i psychoterapeuta, napisał książkę „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Opisuje w niej lata które spędził w obozie koncentracyjnym. W zasadzie cała książka traktuje także o motywacji. Bo czym jest sens życia, jeśli właśnie nie poszukiwaniem motywacji aby najpierw żyć dalej, rozwijać się, być szczęśliwym, spełnionym człowiekiem. Frankl opisuje sytuację, kiedy jeszcze na rampie odebrano mu jedyny rękopis jego książki. Przeżył między innymi dlatego, że się nie poddał. Tworzył notatki na skrawkach papieru. Napisał swoją książkę na nowo. Namawiam Cię więc nadal do dialogu ze sobą. Co sprawia, że chce Ci się żyć? Znajdź jedno zdanie, które Cię określa, znajdź swój sens życia. Będzie prościej. Innymi słowy znajdź swój cel w życiu. I dąż do niego.

Jak to zrobić?

1. Wyznaczaj sobie zarówno małe jak i duże cele. Działaj tak, abyś wtedy kiedy przyjdzie czas oceny, miał zrealizowane także „małe” zadania. To motywuje.

2. Powyższe czyń świadomie. Wiedz w jaki sposób małe cele wpływają na wynik całokształtu.

3. Ucz się na błędach. Szlifuj swoje mistrzostwo. Bądź ze sobą szczery, na tyle aby świadomie naprawiać potknięcia.

4. W sytuacjach podbramkowych zadaj sobie pytanie, co teraz zrobiłby Twój przyjaciel? Jakie jest najprostsze rozwiązanie? Przyjmij, że Twój błąd bardzo często jest ukrytym zamiarem.

5. Nie bój się sięgać po najprostsze rozwiązania!

6. Nie bój się nie wiedzieć!

7. Bądź kreatywny i innowacyjny w swoim podejściu do życia czy obowiązków zawodowych. Czasami wystarczy pojechać inną drogą do pracy, pójść na spacer zupełnie gdzie indziej, spróbować nowego posiłku. Zrób to po to, aby mózg miał szansę „się przewietrzyć”.

8. Powtarzalne i sprawdzone ścieżki są bezpieczne, lecz nie pomagają w sytuacji poszukiwania motywacji. Miej odwagę na innowacyjność. Kreatywność to luz i inteligencja.

9. Pamiętaj, że samo przybliżanie się do mistrzostwa w danej dziedzinie jest już celem samym w sobie.

Jak widzisz motywacja to bardzo szerokie pojęcie. Zaczyna się od prozaicznego „wstania z kanapy” kiedy chce Ci się pić, i dotyczy równocześnie wyższego celu i sensu naszej egzystencji, którą możesz zamknąć w zdaniach (wybierz co chcesz, albo dopisz swoje):

– fajnie wychować dzieci,

– skończyć kolejne studia,

– porozmawiać z nią na ten temat,

– wyjechać do Chin na miesiąc,

– zjeść dobrą kolację,

– nauczyć się grać na fortepianie,

– zmienić pracę,

– pójść na szkolenie.

Motywacja to sztuka życia. Umiejętność szukania nowych rozwiązań, ale też odwaga do spojrzenia trudnej sytuacji „prosto w twarz”. Często czujemy się zdemotywowani, ponieważ uciekamy od prostych rozwiązań trudnych zadań, do których niewątpliwie należy samo życie – w przejawach codzienności – piękne, przewrotne i bywa – okrutne, także po to, aby umieć je w końcu docenić. A także, aby potrafić docenić samych siebie. W swoich staraniach, błędach, upadkach i zwycięstwach. Tak często szukamy poza sobą, ulegając chwilowym modom, realizując pomysły innych, zamiast świadomie ustalić co i dlaczego dla mnie jest naprawdę ważne i jak to zrobić aby się „tam” dostać.